W teorii – wszyscy wiedzą, że nie należy ruszać czegoś, co do nich nie należy. Kiedy jednak nadarza się okazja, niestety często okazuje się, że teoria jest niczym więcej niż właśnie teorią.
Mówi się, że jak kraść, to miliony. Cóż, jeśli ktoś lubi nosić przy sobie drobne… Darujmy sobie jednak nawiązania do galopującej inflacji, a skoncentrujmy na prawdziwym przypadku – z 2003 roku. To wtedy, tuż przed atakiem sił amerykańskich na Irak, z Irackiego Banku Centralnego w ciągu jednego dnia zniknął okrągły miliard dolarów. Większość pieniędzy udało się, owszem, odzyskać jakiś czas później. Były… zamurowane w ścianach rezydencji Saddama Husajna.
Nie wszyscy mają tak wielkie ambicje jak były iracki dyktator – tylko żeby nikt nie uznał tego za pochwałę dla jego postępowania… W każdym razie o tym, że okazja czyni złodzieja, przekonali się zarządcy Parque John Lennon w Hawanie. Znajduje się tam wykonana z brązu rzeźba znanego muzyka, który siedzi sobie na ławeczce, ale nie ma na nosie swoich nieodłącznych okularów. Te zbyt często były przez przechodniów kradzione lub niszczone. I dlatego… obok rzeźby siedzi też zatrudniony specjalnie w tym celu strażnik, który na prośbę turystów zakłada Lennonowi okulary, osobiście czuwając nad ich bezpieczeństwem.
W historii było już całkiem sporo takich, co to postanowili wzbogacić się dzięki magicznym sztuczkom. Obecnie nazywamy ich głównie bankierami albo developerami… jednak to zupełnie inna opowieść. Tym razem chodzi o same magiczne sztuczki. Te, jak się okazuje, można kraść całkowicie otwarcie – ich bowiem prawo patentowe nie obejmuje. De facto więc zawinięcie tricku innemu czarodziejowi kradzieżą nie jest. Ot i taka sztuczka… Jeśli więc cenicie sobie swoją własność – intelektualną - imajcie się raczej innych zawodów.
Byłoby pięknie, gdyby ludzie zechcieli sami przestrzegać przepisów, które próbują egzekwować u innych. Byłoby… ale nie jest. Najbardziej spektakularny przykład strzału w stopę dotyczy filmów na płytach CD i DVD, które przed laty można było wypożyczyć. Wiele z nich poprzedzało obowiązkowe kazanie surowo zakazujące kopiowania treści i grożące wiecznym potępieniem tym, którzy dopuściliby się piractwa. Pod plansze z groźbami podłożono muzykę, tyle że – oj – całkowitym przypadkiem ktoś zapomniał zapłacić za wykorzystanie jej autorom.
Kto by tam w ogóle rozważał jakiekolwiek kradzieże, przecież uczciwą pracą można łatwo na wszystko zarobić. Cóż, w tej kwestii zdania są podzielone – a statystyki dają do myślenia… Jeśli chodzi o czarny rynek, dwie najbardziej opłacalne „branże” w jego obrębie to narkotyki i broń. Wybierając te specjalizacje i działając na odpowiednią skalę, można zarobić najwięcej. Jednak zaraz za nimi na trzecim miejscu uplasowały się kradzieże artefaktów i dzieł sztuki. A więc i na czarnym rynku pozostało jeszcze miejsce na odrobinę romantyzmu…
Nieprzypadkowo radioterapia prowadzona jest w ściśle kontrolowanych warunkach. Wystarczy bowiem chwila nieuwagi, aby – cóż… – terapia się udała, tylko pacjent nie przeżył. I poniekąd tak właśnie było w przypadku incydentu w Goiânii w Brazylii. We wrześniu 1987 roku z opuszczonego szpitala skradzione zostało zapomniane źródło promieniowania wykorzystywane niegdyś właśnie przy radioterapii. Całość ważyła zaledwie 93 gramy, a wyrządziła olbrzymie szkody – w konsekwencji skażenia śmierć poniosły 4 osoby, kolejne 22 znalazły się w stanie zagrażającym życiu, ponad 110 tys. osób trzeba było przebadać, a do tego… wyburzyć kilka domów. Jednak kraść też trzeba umieć…
Chciałoby się, aby Międzynarodowa Agencja Energii Atomowej, wraz z jej promieniejącymi i promieniującymi podopiecznymi, była jedną z najlepiej chronionych instytucji na Ziemi. Strach przecież pomyśleć, co by było, gdyby wybuchowe zbiory dostały się w niepowołane ręce. Tak? No to zapnijcie pasy… W swojej bazie IAEA ma ponad 1250 zgłoszonych incydentów dotyczących przemytu materiałów jądrowych, a wśród nich między innymi szczególnie warte zainteresowania 18 przypadków kradzieży lub zagubienia (zagubienia!!!) porcji uranu wysoko wzbogaconego i plutonu. Jak tak dalej pójdzie, to na Plutonie sami się prędzej czy później znajdziemy…
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą