Last Christmas. Zwłaszcza za pierwszej pandemii.
Mambo nr 5
Zenek Martyniuk i jego zielone oczy.
Aisza zespołu Magma. Jest tak irytująca dla mnie, jak nic innego.
Każdy tak zwany one hit wonder z radia czy TV. Ale najbardziej irytująca, jaka pamiętam, to Blue od Eiffel 65 z lat 90.
Imagine dragons - Thunder.... w sumie każda ich piosenka, co leci w radiu...
Każda disco polo łącznie z tymi nie nagranymi jeszcze.
Dire Straits to zespół z pierwszej dziesiątki moich ulubionych wykonawców. Ale Money for nothing nie znoszę.
Kocham Cię jak Irlandię – Kobranocki…
Cranberries „Zombie”. Nie znoszę głosu Dolores...
Sanah i Sobel.
Hymn w wykonaniu Edyty Górniak z czasów kiedy miała 3980 lat.
Michel Teló – Ai Se Eu Te Pego. Pierwsze co mi przyszło do głowy.
Dance monkey. Laska brzmi jak Smerfetka po randce z mandingo. I jeszcze ten paździerz od J.Lo, remiks Lambady czy coś...
Paweł Domagała - Weź Nie Pytaj. Tortury dla słuchu i nie ma nic gorszego.
Rapy z autotunem, gdzie się podziały stare dobre bity?!
Ich Troje. Dosłownie każde gówno od nich.
Barka i Salve Regina. Obie gdzieś usłyszę i nucę bezwiednie. Z tą drugą najgorzej, bo blisko cmentarza mieszkam.
Crazy frog.
Sławomir – cośtam cośtam w Zakopanem. No nie wytrzymuję, jak to leci...
Mały bonus od nas: Blanka – Solo
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą