Dzisiaj:
- o dobrze poinformowanych pszczołach
- strzyżeniu w miejscach do tego nieodpowiednich
- zdradliwych balonach.
Japonia to dziwny kraj. Z jednej strony przoduje w dziedzinie innowacji, dzięki czemu mamy ciepło w tyłek podczas porannego posiedzenia, a z drugiej pielęgnuje przestarzały styl życia w wielu dziedzinach. Konieczność stosowania dyskietek w procedurach urzędowych to chyba jeden z najbardziej jaskrawych przykładów technologicznego skansenu. Dlatego też nowo powołany minister cyfryzacji Japonii
zamierza zaktualizować procedury i wyeliminować konieczność używania przestarzałej technologii, która, jak wyliczyło ministerstwo, musi być obecnie wykorzystywana w prawie dwóch tysiącach urzędniczych interakcji z biznesem i osobami prywatnymi. Na tym jednak nie kończą się plany Taro Kono, który będzie dążyć do eliminacji innych technologii pochodzących z poprzedniej epoki, takich jak faks.
Amerykanie są bezczelni. Najpierw siedzieli w Afganistanie i nie pozwalali talibom rządzić, a jak w końcu sobie poszli, to uszkodzili porzucony sprzęt militarny. Najgorzej, że człowiek dowiaduje się o tym dopiero po fakcie. Nieładnie, Amerykanie. Gdyby wycofujący się amerykańscy żołnierze nie uszkodzili celowo śmigłowca Black Hawk w Kabulu, to prawdopodobnie trzech talibów
dalej mogłoby brać udział w działaniach bojowych ku chwale Allaha. Tymczasem talibańska armia zmniejszyła swoją liczebność o trzech rekrutów, a kolejnych pięciu, którzy również znajdowali się na pokładzie rozbitej maszyny, straciło tymczasowo zdolność bojową.
Kto z nas choć raz w życiu nie musiał zrobić w robocie czegoś, co wydawało się zupełnie bez sensu? No ale skoro płacą… Choć możliwe, że Clarence Chapple uważa mówienie do pszczół za całkiem normalne. 79-letni opiekun królewskich uli na Zamku Buckingham
musiał poinformować swoje podopieczne o śmierci szefowej. W wywiadzie udzielonym brytyjskiej prasie Chapple zdradził szczegóły okoliczności, w jakich przekazywał smutne wieści pszczołom, najpierw informując je o śmierci królowej, a następnie przypinając żałobne wstążki do uli i pocieszając, że nowy szef na pewno będzie o nie dbać tak jak jego poprzedniczka.
Do zdarzenia doszło w prowincji Heilongjiang na północnym wschodzie Chin. Mężczyzna i jego kolega stali w koszu przymocowanym do balonu i zbierali orzeszki piniowe na jednej z plantacji. W pewnym momencie lina, na której balon trzymał się ziemi, uległa zerwaniu,
a balon zaczął unosić się w powietrze. Jeden z mężczyzn szybko wyskoczył z kosza, gdy balon znajdował się jeszcze względnie blisko ziemi, ale drugi ze zbieraczy nie wykazał się podobną sprawnością i odleciał w siną dal. Na szczęście mężczyzna miał przy sobie telefon komórkowy, za pośrednictwem którego skontaktowały się z nim odpowiednie służby, które doradziły podniebnemu rozbitkowi powoli spuszczać powietrze z balona. Bezpieczne lądowanie trwało jednak 2 dni, w ciągu których balon przebył dystans 350 kilometrów. Mężczyźnie nic się nie stało, ale mocno bolały go plecy, bo musiał stać przez cały czas.
W jednym z lasów w gminie Potęgowo w powiecie słupskim ktoś zdemaskował i ukradł fotopułapkę. Można by sądzić, że złodziej wiedział, co robił zabierając urządzenie, które na co dzień służyło do namierzania osób podrzucających śmieci do lasu czy wylewających szambo w lesie, jednak dalsze losy fotopułapki sugerują coś zgoła odmiennego. Złodziej chyba nie do końca znał przeznaczenie urządzenia, ponieważ po zabraniu z lasu fotopułapka
wciąż działała i robiła zdjęcia w domu złodzieja, a następnie przesyłała je urzędnikom. Policja rozpoznała widoczny na zdjęciach bajzel i zapukała do drzwi znanego im jegomościa, który odpowie teraz przed sądem za kradzież.
Żyjemy w czasach, w których nikt nie ma na nic czasu. Nie ma czasu spotkać się z przyjaciółmi, obejrzeć meczu czy pójść do barbera. A skoro jest akcja, to musi być też reakcja i dlatego chyba dwóch fanów tenisa postanowiło
podejść do kwestii braku czasu w sposób kompleksowy. Obaj mężczyźni zasiedli na trybunach kortu tenisowego Arthur Ashe Stadium w Nowym Jorku – nie tylko po to, by obejrzeć ćwierćfinał pojedynku Nicka Kyrgiosa z Karenem Chaczanowem, ale również by się trochę przystrzyc. Mężczyźni mieli ze sobą całe wyposażenie barberskie w tym pelerynę barberską i maszynkę do strzyżenia. To właśnie dźwięk bzyczenia zwrócił uwagę ochrony, która wyprosiła obu panów z trybun.
Twoją uwagę chcielibyśmy zwrócić również na poprzedni odcinek newsów.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą