Stolarz zakuty w dyby, ekscentryczny XVIII-wieczny klub oraz cudownie odnaleziony obraz – te i inne ciekawostki w dzisiejszej „Garści...”. Zapraszamy!
Mickey Rourke zgodził się zagrać w filmie „Harley Davidson i the Marlboro Man” tylko dlatego, że pozwolono mu jeździć na planie jego własnym motocyklem.
Szkocka tawerna Smuggler's Inn była jednym z najbardziej ekscentrycznych miejsc w całej Wielkiej Brytanii. W XVIII w. miał tu swoją siedzibę klub, którego członkowie gromadzili się, aby na głos czytać powieści pornograficzne, przyglądać się pozującym nagim wiejskim kobietom i zbiorowo masturbować się do wspólnego talerza.
Po ułożeniu zwłok na łóżku, morderca Edmund Kemper położył się obok nich i zasnął. Następnego dnia ten seryjny morderca odciął zwłokom ręce i głowę, i z nimi w bagażniku udał się na obowiązkowe badania do psychiatry, gdzie wywarł na lekarzu dobre wrażenie: medyk stwierdził, że Kemper jest całkowicie wyleczony.
Na początku XX wieku amerykański dom towarowy Marshall Field miał zawsze na podorędziu kozła ofiarnego, tak zwanego „zwalnianego człowieka”, czyli pracownika, którego celowo „zwalniano”, aby uspokoić wściekłych klientów.
Dawno zaginiony awangardowy obraz „Śpiąca kobieta z czarnym wazonem” węgierskiego artysty Roberta Bereny'ego powrócił na Węgry po prawie 100 latach dzięki bystremu krytykowi sztuki, który zauważył, ze obraz posłużył za rekwizyt w słynnym filmie o małej myszce „Stuart Malutki”.
Al Capone wymógł wprowadzenie daty ważności na butelkach mleka.
Po tym, jak jego siostrzenica poważnie zachorowała w wyniku wypicia starego mleka, wpływowy gangster z Chicago zaczął agresywnie lobbować za ustaleniem daty ważności mleka ze względu na bezpieczeństwo dzieci i kobiet w ciąży.
W 1847 roku w Toronto było więcej uchodźców niż miejscowych mieszkańców.
Przyczynił się do tego głód w Irlandii, podczas którego ogromna liczba mieszkańców uciekła ze swojego kraju, a Kanada zgodziła się przyjąć uchodźców.
W 1936 roku właściciel sklepu Troelstrup miał problem ze zbytem oferowanych przez siebie płaszczy. Nic nie pomagało – ani szczekaczki na ulicy, ani reklamy w gazetach. Wkurzony właściciel przez noc rozwiesił na rusztowaniu wokół budynku setki płaszczy.
Taka niecodzienna wystawa zgromadziła tłum ludzi. Zbiegowisko wzbudziło nawet zainteresowanie policji, a towar został wyprzedany w ciągu kilku godzin.
W 1636 roku magistrat Bostonu zawarł kontrakt ze stolarzem Edwardem Palmerem na wykonanie dybów w celu karania drobnych przestępców. Za tę pracę stolarz zażądał 1 funta i 13 szylingów. Historia milczy na temat tego, dlaczego władze Bostonu nie mogły zwrócić się do innego stolarza, ale faktem jest, że warunki Palmera nazwano wygórowanymi, on sam został ukarany grzywną w wysokości 5 funtów i skazany na godzinę odsiadki w dybach, w zawieszeniu do czasu zbudowania tychże.
W 2017 roku 10-letnia dziewczynka z Florydy, Juliana Ossa, odparła atak aligatora, wkładając mu dwa palce do nosa. Spowodowało to, że aligator otworzył paszczę, aby złapać oddech i puścił nogę dziewczynki. Wówczas dziewczynce udało się uciec.
O sztuczce z palcami usłyszała od przewodnika, kiedy odwiedziła Alligatorland w Orlando.
George Gordon Byron, 6. baron Byron, lepiej znany jako Lord Byron, kochał zwierzęta.
Podczas studiów w Cambridge spotkał się z zakazem trzymania psów w pokojach i zdecydował się na niedźwiadka. Ponieważ w zakazie nie wspomniano o niedźwiedziach, uniwersytet nie mógł nic z tym zrobić.
Byron w swoim życiu posiadał też lisa, borsuka, małpy, orła, żurawia i czaplę.
Ten rodzaj egzekucji był szeroko stosowany w Anglii w XIII wieku. Na początek skazaniec był przywiązywany do konia i ciągnięty ulicami na szubienicę. Tam go wieszano, ale na kilka sekund przed śmiercią duszącą się ofiarę uwalniano z pętli poprzez przecięcie liny.
Następnie cierpiącego poddawano kastracji i spalano odcięte części ciała na jego oczach. Jeśli do tego czasu jeszcze żył, ostatecznie uśmiercano go poprzez odcięcie głowy.
Jednak nawet po śmierci kara trwała nadal: ciało przywiązywano za ręce i nogi do czterech koni i rozpędzano je w różnych kierunkach.
Z reguły takiej egzekucji poddawani byli mordercy, którzy mieli więcej niż jedną ofiarę na koncie.
W 1989 roku w Houston w Teksasie, Texas Eastern Corp. przeprowadził serię zwolnień. Wśród zwolnionych był 49-letni programista Lon Perry. Był wzorowym mężem, ojcem dwójki dzieci i gorliwym chrześcijaninem. Ze względu na wiek nie został przyjęty do nowej pracy i wówczas stanął przed wyborem pomiędzy samobójstwem a rabunkiem. Perry wybrał to drugie.
Dzięki wyglądowi i dobrym manierom bez problemu wchodził do hoteli, po czym wycelowywał pistolet w gości i grzecznie prosił o oddanie mu pieniędzy: „Muszę przyznać, proszę pana, że trafiłem tu podstępem. Jestem tu, żeby cię okraść”. Perry dokonał około 100 napadów i zyskał przydomek „Bandyty-Dżentelmena”. W 1991 roku bandyta udowodnił, że rzeczywiście jest szlachetnym człowiekiem. Policja aresztowała obwoźnego sprzedawcę, wierząc, że jest to prawdziwy Bandyta-Dżentelmen.
Lon Perry dobrowolnie poddał się władzom, aby oszczędzić niewinnemu człowiekowi więzienia. Perry został zwolniony z więzienia w 2012 roku.
W 1856 roku kierownictwo Banku Anglii otrzymało anonimowy list, w którym nieznana osoba twierdziła, że ma dostęp do skarbca banku i zaproponowała, że spotka się tam o wyznaczonej przez nich godzinie.
O umówionej godzinie, będąc w skarbcu, pracownicy banku usłyszeli ryk i dźwięk łamanych desek, a nagle spod podłogi wyskoczył roześmiany mężczyzna.
Okazało się, że był to kierownik budowy kanalizacji. Odkrył stary kanał ściekowy biegnący bezpośrednio pod skarbcem. Oczywiście mężczyzna niczego nie ukradł, a bank nagrodził go kwotą 800 funtów, co stanowi równowartość dzisiejszych 90 000 funtów.
Sogen Kato to Japończyk, który do 2010 roku był uważany za najstarszego mężczyznę w Tokio.
Władze miasta kilkakrotnie próbowały się z nim spotkać, aby pogratulować mu długiego życia.
W końcu w domu Sogena Kato znaleziono jego zmumifikowane zwłoki.
Członkowie rodziny Kato, którzy mieszkali w tym samym domu i przez 32 lata nie zgłaszali jego śmierci, zostali postawieni przed sądem za oszustwo, ponieważ nielegalnie pobierali jego emeryturę, gdy ten już nie żył.
Odkrycie mumii Kato zapoczątkowało zakrojone na szeroką skalę poszukiwania stulatków w całej Japonii, aby ustalić, czy naprawdę jeszcze żyją.