W dzisiejszym odcinku dostosujemy genitalia do swoich potrzeb w Cyberpunku 2077; popatrzymy na rozpadający się Kraków; oraz dowiemy się, jak utrzymać rodzinę grając w Tibię.
Wiele osób ostatnimi czasy nie mówi o niczym innym, tylko o nowym Assassin’s Creed: Valhalla. Choć w sumie nie powinno to nikogo dziwić - to w końcu jedna z największych serii gier na świecie, więc duże zainteresowanie jest zrozumiałe. Dodatkowo wokół tytułu narodziło się trochę kontrowersji, jak choćby ta dotycząca wyboru płci głównego bohatera.
Eivor to przecież imię neutralne płciowo, więc można zagrać zarówno kobietą, jak i mężczyzną, co nie będzie miało żadnego wpływu na fabułę.
Dość jednak o tym! Przejdźmy do najważniejszego, czyli do
gameplay trailera, który zaprezentowano w trakcie Xbox Series X 20/20.
https://youtu.be/qloV1QSgi7g Zastanawiacie się pewnie, co takiego niezwykłego w tym filmiku? Gdzie jest prawdziwy gameplay?! Macie prawo czuć się oszukani mylącą nazwą (sam miałem podobnie). Jednak jest to po prostu sprytny chwyt marketingowy Ubisoftu.
Trailer zawiera bowiem fragmenty rozgrywki oraz przerywniki filmowe wygenerowane przez silnik gry.
Z niemiłych wieści warto wspomnieć jeszcze o tym, że Valhalla
nie będzie największą i najdłuższą grą w historii serii. Twórcy zapewnili jednak, że w trakcie rozgrywki gracze
nie będą zmuszani do tzw. grindu, jak miało to miejsce w poprzedniej odsłonie. Ponoć
każdy będzie mógł robić, co tylko zechce, a sama gra nie będzie nam nic narzucać.
Z bardziej pozytywnych wieści warto też wspomnieć o tym, że - choć to nieoficjalne -
gra zadebiutuje już 16 października tego roku. Nie traktowałbym jednak tej informacji, jako coś pewnego - ot, taka sobie ciekawostka.
Być może nawet o tym nie słyszeliście, ale
trwają prace nad grą poświęconą Gollumowi (to ten pokurcz z Władcy Pierścieni), a przygotowuje ją niewielkie studio Daedalic Entertainment. Tytuł został zapowiedziany ponad rok temu, jednak dopiero teraz doczekaliśmy się
pierwszych screenów z gry, dzięki czemu mamy już pewne pojęcie, jak to wszystko będzie wyglądać.
A będzie wyglądać… specyficznie i na pewno nie każdemu się spodoba. Powód? Gollum - i cała reszta postaci - prezentują się dość dziwnie. Znacznie
odbiegają od tego, do czego przyzwyczajono nas przy okazji filmów ze świata Tolkiena, czy gier zrobionych na podstawie jego twórczości.
Wiele osób skarży się, że
Gollum wygląda jak jakiś szczurek, a orkowie jak fretki. Być może jest w tym trochę racji, jednak należy pamiętać, że nad grą pracuje niewielkie studio, więc nie ma co mieć względem nich zbyt wygórowanych oczekiwań. Całość wygląda naprawdę dobrze i obiecująco. Zresztą to dopiero pierwsze screeny z gry i wiele jeszcze może się zmienić
Pamiętacie Wolcena? To ta gra typu hack’n’slash, która miała być "wielkim pogromcą Diablo oraz Pillars of Eternity". Okazało się, że jednak
żadnego pogromu nie będzie, a tytuł obecnie jest już niemal trupem.
Po zaskakująco udanym starcie, gdzie na serwery logowało się ponad 100 tys. osób jednocześnie (co spowodowało potężne problemy i gra nie działała przez jakiś czas), zainteresowanie Wolcenem powoli malało. W końcu
znaleźliśmy się w punkcie, gdzie już chyba gorzej być nie może (obecnie średnia liczba osób na serwerach to 1,5 tys.).
Twórcy nie załamują rąk i już przedstawili swoje
plany na najbliższe miesiące. W najbliższym czasie developer chce się
skupić na naprawie gry i eliminowaniu wszelkich bugów. Na to chyba jednak już trochę za późno.
Wolcen: Lords of Mayhem zapowiadał się tak dobrze, a skończyło się jak zwykle. Gracze narzekają przede wszystkim na
nudę i brak nowej zawartości, wielu oszustów w grze, bugi i exploity, które są przez niektórych wykorzystywane do granic możliwości bez żadnych konsekwencji itp. Przypomnę w tym miejscu, że
gra do tanich wcale nie należy. Obecnie trzeba za nią zapłacić 149 złotych i nie zapowiada się, aby cena miała ulec zmianie. Cóż… jak to mawiają: jak sobie pościelisz, tak się wyśpisz. Twórcy Wolcena chyba jednak nie narzekają, bo obecnie śpią na forsie.
CD Projekt obecnie radzi sobie całkiem nieźle i jest dość dobrze wyceniany na giełdzie.
Cyberpunk 2077 jest już w ostatniej fazie jeśli chodzi o przygotowanie gry, więc wypadałoby coś robić z nadmiarem pieniędzy. Firma postanowiła więc
zainwestować je w obligacje.
Na ten cel zostanie przeznaczona kwota w wysokości 300 mln złotych - z czego ponad 150 mln pójdzie na papiery wartościowe emitowane przez nasz Skarb Państwa, a pozostała kwota zostanie przeznaczona na obligacje USA, Szwajcarii oraz Niemiec.
W trakcie prezentacji Xbox 20/20 polskie studio Bloober Team pokazało
horror psychologiczny, którego akcja rozgrywa się na ulicach Krakowa - czyli rodzimego miasta twórców. Są oni już znani z podobnych projektów. Na swoim koncie mają choćby takie tytuły, jak:
Observer, Blair Witch czy Layers of Fear.
The Medium jest horrorem psychologicznym, którego
akcja toczy się w latach 90. ubiegłego wieku w Krakowie. Główna bohaterka gry - Marianne - jest tytułowym medium poruszającym się między dwoma światami.
Wizerunków głównym postaciom użyczyli aktorzy Marcin Dorociński oraz Weronika Rosati. The Medium jest pierwszym tak dużym projektem w dorobku studia. Trzeba więc trzymać kciuki, aby wyszło jak najlepiej. Gra ukaże się pod koniec tego roku na komputerach osobistych oraz konsolach Xbox Series X.
https://youtu.be/RqENZdWwsn4
Poznajcie Zenona. Zenon - wbrew pozorom - wcale nie jest Polakiem, a Brazylijczykiem. Na co dzień zajmuje się pewnie nauką (bo co można robić w tym wieku) oraz profesjonalną grą w Fortnite i streamowaniem. Dzieciak jest jednak
za młody, aby uczestniczyć w turniejach, w których można zgarnąć nagrody pieniężne (a przynajmniej tak mówi regulamin gry). Może natomiast uczestniczyć w wydarzeniach bez żadnych nagród (za zgodą rodziców), co regularnie robi.
W ostatnim czasie Zenon beztrosko grał sobie w tryb Arena w Fortnicie, aż tu nagle na ekranie jego komputera pojawiła się informacja, że
został zbanowany… na cztery lata (a więc do momentu ukończenia 13 roku życia). Wtedy w internecie
zawrzało.
Na Twitterze pojawił się hasztag "FreeZenon", a
za dzieciakiem wstawili się najwięksi twórcy, w tym legendarny już Ninja. Mogłoby się wydawać, że Epic nie ma serca i odbiera niewinnemu dziecku zabawę… W rzeczywistości jednak jest nieco inaczej.
Okazało się bowiem, że
kilka dni wcześniej Zenon brał udział w turnieju, w którym do wygrania były pieniądze, co zdarzyło mu się zresztą już nie pierwszy raz. Mały Brazylijczyk nie jest więc wcale takim niewiniątkiem, jakiego próbuje zgrywać, a w rzeczywistości ma swoje za uszami. Lawina hejtu na Epic jednak już się posypała, a wiele osób wciąż uważa, że 9-latek został zbanowany niesłusznie.
Na
Reddicie odbyła się ostatnio AMA, w trakcie której można było zadawać pytania graczowi o nicku Jk_gl, który - jak sam twierdzi -
żyje z gry w Tibię i utrzymuje w ten sposób swoją rodzinę. Mężczyzna zdradził na jakim sprzęcie gra, jak wygląda jego przeciętny dzień i ile jest w stanie zarobić.
Jk_gl wyznał, że zwykle wstaje o 6 rano. Następnie myje zęby, je śniadanie i od razu siada do komputera. Początkowo zabija wszystkie bossy swoimi trzema postaciami, a następnie loguje się na swoje główne konto i zaczyn farmić złoto. Robi to do momentu, aż uda mu się zdobyć ilość kruszcu potrzebną do zakupi 250 Tibia Coinsów.
Zwykle zajmuje mu to 5-6 godzin i tak każdego dnia (oprócz niedziel).
Tibia Coins to waluta premium w grze, którą można kupić za realną gotówkę lub za zdobyte złoto. Nasz bohater
sprzedaje ją następnie na czarnym rynku. W ten sposób udaje mu się zdobyć
200 dolarów… miesięcznie. Zapytacie pewnie, jakim cudem ktokolwiek jest się w stanie utrzymać za 200 dolarów?! To proste - wystarczy mieszkać w Wenezueli.
Jk_gl twierdzi, że
takie zarobki są w stanie zapewnić jemu i jego rodzinie godne życie na dość wysokim poziomie. Oczywiście mężczyzna mógłby wyciągać więcej, jednak spędza on tylko tyle czasu w grze, ile musi. Zapytany "dlaczego Tibia" odpowiedział, że była to pierwsza w życiu gra MMORPG, w którą zagrał i ma do niej sentyment.
Z zapowiedzi wynika, że już 11 czerwca odbędzie się "Night City Wire" - cokolwiek to oznacza. Większość osób przypuszcza, że
będzie to kolejna prezentacja związana z Cyberpunkiem 2077, jednak wszyscy oczywiście mogą się mylić i studio może zaskoczyć nas w inny sposób. Cokolwiek by to jednak nie było, jest to data warta odnotowania.
Zdecydowanie najważniejszym newsem ze świata gier komputerowych tego tygodnia (jeśli nie tego miesiąca!), była zapowiedź dotycząca pojawienia się w Cyberpunku
edytora genitaliów.
Nic ważniejszego już nie przeczytacie! Już w zeszłym tygodniu informowałem was o wszystkich złych i sprośnych rzeczach, jakie pojawią się w CP2077. Dzisiaj dorzucę kolejną. Będzie
sporo scen seksu, a niektóre z nich będą bardzo odważne. Plany CD Projektu w tej materii są na tyle poważne, że zdecydowano się nawet dorzucić możliwość
customizacji wyglądu genitaliów postaci. Już sobie wyobrażam, co zaleje internet po premierze gry…
Twórcy podzielili się nawet wyglądem edytora postaci - a konkretnie pewnych jej atrybutów. Zdradzili też kilka dodatkowych szczegółów:
Gra zawiera nagość i materiały o charakterze seksualnym: gracze mogą wybrać płeć i dostosować wygląd swojej postaci; personalizacja może obejmować piersi, pośladki i narządy płciowe, a także różne rozmiary i kombinacje narządów płciowych.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą