Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

Jak wygląda praca statysty filmowego - Część I: Droga do gwiazd

31 643  
141   28  
Wielu za dziecka marzyło (i nadal marzy), aby zostać słynną gwiazdą i móc odcisnąć swoją dłoń w Alei Sław. Jednak aby zostać sąsiadem Angeliny Jolie albo Nicolasa Cage'a, to oprócz predyspozycji, talentu i szczęścia, trzeba ukończyć szkołę aktorską albo zapisać się do agencji aktorskiej. Istnieje bowiem nikłe prawdopodobieństwo, że zostaniesz wyłapany/a przez łowcę talentów na ulicy. Statystycznie bowiem masz większą szansę na wygranie szóstki, a przynajmniej piątki w Lotto.


Bilet do sławy

Jeśli jednak nie masz możliwości zostania dumnym absolwentem szkoły aktorskiej (ani wygrania w Lotto), zapisanie się do agencji filmowej może być pierwszym krokiem (chociaż dla wielu może i jedynym) w twojej filmowej karierze.
Na pewnym portalu społecznościowym, odczytawszy informację, że jedna z wrocławskich agencji aktorskich poszukuje statystów do filmu "Plagi Breslau" Patryka Vegi, postanowiłam spróbować swoich sił w aktorstwie, a także dowiedzieć się, jak wygląda plan filmowy od kuchni.

Na początku każdy kandydat na laureata Oscara otrzymuje specjalny kwestionariusz osobowy, zwany ankietą statysty.

Oprócz podstawowych informacji, jak dane osobowe i kontaktowe, istnieje szereg pytań dotyczących naszej aparycji i umiejętności. Warto tutaj zaznaczyć, że "nieprzeciętna" bądź "niekanoniczna" uroda może być dużym atutem. Tak więc nawet jeśli wydaje ci się, że nie jest ci pisana rola w modelingu, to istnieje nadal duże prawdopodobieństwo, że masz szansę na ciekawą rolę. Filmy bowiem (w założeniu) mają oddawać pewną rzeczywistość, gdzie nie wszyscy są kopiami Marylin Monroe bądź Rudolfa Valentino (no, może poza Matrixem, gdzie pojawia się dama w czerwonej sukience). Tak więc w kwestionariuszu zostaniesz zapytany o takie dane jak: waga, obwód w pasie i talii, obwód bioder, numer buta, obwód klatki piersiowej, a nawet obwód szyi, wysokość, kolor i długość włosów, kolor oczu, znaki szczególne. Dane te są przydatne nie tylko przy obsadzaniu ról, ale przede wszystkim przy wyborze odpowiedniego kostiumu dla statysty.

Drugą części ankiety stanowią dane dotyczące umiejętności kandydata. Zasada generalna jest taka: im więcej potrafisz, tym większą masz szansę na rolę. Co się najbardziej liczy: języki oraz umiejętności sceniczne. Warto tutaj jednak zaznaczyć, że jeśli chodzi o umiejętności filologiczne, to brana jest przede wszystkim umiejętność porozumienia się w takim języku w mowie, a nie w piśmie. Raczej nie będziesz bowiem miał takiej samej szansy jak Meryem Uzerli – serialowej Hurrem i gwiazdy "Wspaniałego stulecia", aby nauczyć się obcego języka w trakcie produkcji. Innymi niejęzykowymi umiejętnościami, które są cenione przez osoby w agencji aktorskiej, są m.in.: umiejętność poruszania się pojazdami (samochodem, rowerem, deskorolką), znajomość wszelkich rodzajów sztuki walki, pływanie, gra na instrumentach, taniec, śpiew, a także... żonglerka. Często niespotykana umiejętność może stać się przepustką do wielkiej kariery. Jeśli bowiem główny bohater potrafi grać na okarynie, a osób mogących pochwalić się tą nieczęsto spotykaną umiejętnością jest niewiele, to posiadając tę umiejętność, twoja szansa na zdobycie roli znacznie wzrasta.

Egzamin ustny to przy tym fraszka

Ankieta wypełniona! W takim razie czekają na ciebie trzy zadania. Tak jak w wielu baśniach, bohaterowie muszą zmierzyć się z trzema próbami, tak samo ty musisz podołać trzem (albo więcej) wyzwaniom (tak było w moim przypadku). Zawsze uważałam się za osobę, która ma dużo do powiedzenia, choć nie zawsze mądrego i na temat – taki typowy bliźniak. Kamera jednak nauczyła mnie tutaj pokory. Przyszło mi bowiem odegrać trzy scenki aktorskie, które miałam sama wymyślić, a następnie odegrać wraz z reżyserem ds. obsady aktorów, epizodystów i statystów. Wszystkie były nagrywane i miały stanowić moje "aktorskie CV".
Przed okiem kamery poczułam się ponownie jak student, który odpowiada na ustnym egzaminie. Tak samo pytanie może być niespodzianką, jednak w tym przypadku dodatkowo trzeba oddać emocje. Na szczęście wykonując zadanie aktorskie, można (a nawet trzeba) zmyślać i lać przysłowiową wodę. Liczy się, aby nie zjadła cię trema i abyś mówił zrozumiale.

Opis pierwszej scenki: Wyobraź sobie, że jesteś autorką poczytnej książki. Jednak okazuje się, że ktoś ukradł twoją powieść i wydał jako swoją. Rozmawiasz w tej chwili z prezesem wydawnictwa. Tutaj pan reżyser nawiązał do naszej wcześniejszej rozmowy z nim, gdzie wspomniałam, że w przyszłości doświadczenia zebrane z agencji aktorskiej chciałabym opisać w powieści, którą piszę. Zaczynam mówić, ale wymyślanie faktów na bieżąco i staranie się, aby wszystko miało logiczny sens i oddanie emocji nie jest łatwe. Na dodatek nagle zadzwonił mi telefon (tak, moja wina, zapomniałam wyłączyć). Wybrnęłam, mówiąc, że dzwoni mój adwokat.

Scenka nie wyszła mi najlepiej, chociaż usłyszałam wiele słów wsparcia od mojego wyjątkowo życzliwego rozmówcy.

Czas na scenkę numer dwa: Twój bliski miał wypadek. Poinformuj o tym swojego krewnego. Akurat to zadanie wydawało mi się łatwiejsze. W mojej rodzinie była podobna historia, choć zakończyła się bardzo dobrze i wszyscy są cali i zdrowi. O ile na początku względnie dobrze mi szło, to pod koniec tak się zapętliłam, że reżyser musiał mi przerwać. Emocji smutku, strachu i przerażenia nie udało mi się zbyt dobrze odegrać.

Ale jak to się mówi, do trzech razy sztuka! Scena trzecia i akcja! Twoi sąsiedzi któryś raz z kolei urządzają imprezę, a ty masz rano wstać do pracy. Co powiesz sąsiadom? Jako że było to ostatnie zadanie, poczułam, że muszę się postarać, inaczej z mojej kariery aktorskiej nie zostaną nawet suche nitki. Tak więc podparłam się pod bok, wczułam się w sytuację i zaczęłam się wykłócać, jakby we mnie sto diabłów wstąpiło (a jestem osobą o raczej spokojnym usposobieniu). Zadziałało i nawet wygrałam "potyczkę słowną". I ta scena chyba wyszła najlepiej.

Po "kłótni" przeprosiłam reżysera za to, że na niego nakrzyczałam, a ten z uśmiechem tylko odpowiedział, że "bardzo dobrze i tak trzeba było, a o to chodzi, aby w takiej scence oddać emocje". I ta scena miała zaważyć o mojej przyszłej roli, ale o tym, jeśli będzie okazja, to napiszę kiedy indziej.

Samą przygodę na pewno bardzo miło zapamiętam. Szczególnie ze względu na miłą rozmowę z reżyserem, który udzielił mi kilku cennych porad i wskazówek, a także dzięki temu, że mogłam spróbować swoich sił (a raczej zorientować się w swoich brakach) w "aktorstwie".
23

Oglądany: 31643x | Komentarzy: 28 | Okejek: 141 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły
Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało