Z tą jakością artykułów to w sumie prawda leży pośrodku.
Z tego co pamiętam (albo mnie się wydaje), to joemonster "swoich" tekstów miał raczej niewiele, zawsze korzystał z "usług" internautów, którzy sami przesyłali swoje teksty - do autentyków, "piekielnych bachorów" czy świetnych serii jak np. "z pamiętnika porypanego przedszkolaka" czy "jeżeli kiedykolwiek zostanę złym lordem..." (chociaż tutaj nie mam pewności, czy autorami nie byli stali redaktorzy). Teraz niestety jakość wszelkiego słowa pisanego w internecie mocno (bardzo mocno) spada, a co za tym idzie - spada też jakość artykułów na JM.
Z drugiej strony fuszerę jaką odwalają niektórzy obecni "redaktorzy" przekracza dopuszczalne normy (unijne
), bo nie wierzę, że nie da się w internecie znaleźć tekstów dobrych - wystarczy spojrzeć na "Szybkie linki" gdzie przynajmniej 1 link dziennie jest warty odwiedzenia. Ale można też zrobić 3 "śmieszne" gify na krzyż i nazwać to "artykułem", ludzie klikną, liczba wyświetleń się zgadza, hajs za reklamy jest - to po co się starać, jak cyferki są do przodu?
Nie jest istotne, że co drugi artykuł ma 3x tyle "antyokejek" jak "okejek", liczą sie wyświetlenia.
Jesteśmy dla redaktorów cyferkami które, jako jednostki, nie mają ABSOLUTNIE żadnego znaczenia, byleby hajs się zgadzał. Nie ma co ich winić, biznes jest biznes i każdy na ich miejscu by robił tak samo. I to się nie zmieni. Handluj z tym albo szukaj innej strony
Ale mistrzem tumiwisizmu są sytuacje w których jakiś mem krąży po internecie, od redditów, 9gagów po kwejki, wychodzi poza internet, wspominają o tym nawet w wiadomościach na "Trwam", i w końcu po 2 tygodniach, gdy już ludzie zaczynają zapominać, pojawia art na głównej JM - "CZY TA SUKIENKA JEST BIAŁA CZY NIEBIESKA? ZOBACZ CO TAK PORÓŻNIŁO INTERNAUTÓW!"