Największe obciachy – Ciężarna zabiła koleżankę. Jej płód nie chce siedzieć w więzieniu

#1. Posłowie przynieśli do Sejmu kurę, żeby pokazać absurdalne przepisy

Posłowie Konfederacji urządzili w Sejmie happening, na który zabrali ze sobą kurę Henię. Imię dostała ona na cześć wicepremiera i ministra rolnictwa Henryka Kowalczyka. Wszystko miało na celu podkreślenie przepisów, które przegłosowano 6 stycznia, a które w życie wejdą 6 kwietnia. Zakładają one, że tam, gdzie ktoś posiada kurę, kaczkę czy gęś, to miejsce to musi trafić do rejestru jako zakład drobiu. Jednocześnie przepisy te zawarto w tej samej ustawie, która mówi np. o ograniczeniu papierkowej biurokracji czy likwidacji paszportów dla bydła. Głosował za tym cały Sejm. Poseł Winnicki tak podsumował akcję:

Stoimy wobec absurdu. Gdybyśmy tę kurę zostawili tutaj w Sejmie, gdybyśmy ją zanieśli do marszałek Sejmu, do jej gabinetu, gdyby ona tam miała sobie dalej żyć i znosić jajka lub w innym celu być hodowana, to musiałby Sejm Rzeczypospolitej Polskiej zostać zarejestrowany jako zakład drobiu.

Warto zauważyć, że mimo iż wynika to z przepisów unijnych i dało taką możliwość, to nie było w żaden sposób wymagane. Zwykła nadgorliwość.

#2. Wpadka Dudy i wychwalanie rosyjskich żołnierzy

Prezydent USA był w Polsce i wygłosił w Warszawie przemówienie. Chwilę wcześniej na scenie pojawił się prezydent Andrzej Duda. Mówił po polsku, więc nie było obaw, że kolejny raz dostaniemy lekcję angielskiego prezydenckiego. Niestety, zapewne w ferworze emocji i natchnienia, prezydentowi Polski trafiła się wpadka, która spowodowała, że w internecie masowo zaczęto używać zwrotów typu: „cooooo?”, „nie wierzę”, „on serio to powiedział” itd. itp., a większość i tak nie nadaje się do cytowania. Poszło o jeden fragment wypowiedzi:

Ukraina nie upadła do dzisiaj, dzięki bohaterstwu obrońców Ukrainy, dzięki bohaterstwu rosyjskich żołnierzy (…).

Zwykłe przejęzyczenie, ale pominąć nie można.

#3. Grubofobiczna kolejka Mario

W parku rozrywki Universal Studios Hollywood otwarto nowe atrakcje z serii Super Nintendo World, ale jak się okazuje, jedna z oferowanych przejażdżek nie jest dla każdego. A przynajmniej nie jest dla przeciętnego Amerykanina. Chodzi konkretnie o Mario Kart: Bowser Challenge, które w regulaminie ma zapis o dopuszczalnej szerokości talii dla korzystających. Wynosi ona 40 cali, czyli 101,6 cm. Tymczasem średnia talia u mężczyzn w USA to na ten moment 40,5 cala, czyli 102,87 cm. Firma wyjaśnia, że część osób da radę wsiąść na atrakcję mimo przekroczenia limitu, ale chcą oszczędzić wielogodzinnego oczekiwania w kolejce i zachęcają do korzystania z foteli testowych przed wejściem. Kiedy podano wymagania, ludzie zaczęli pisać:

Jestem wściekły na te wymagania dotyczące 40 cali w talii. To rażąco grubofobiczne.

Możemy porozmawiać, jak nie zmieszczę się do przejażdżki Mario Kart? 40-cali to rozmiar 20. Jaja sobie robicie?

40 cali to przykład projektowania pod turystę z Japonii bez zwracania uwagi na średnią w USA.

Jak zwrócił uwagę inny użytkownik:

Skończcie z tym nonsensem o grubofobii. Jeśli nie mieścisz się na jedno miejsce w samolocie albo do Mario Kart, to może pora zrzucić wagę.

#4. Ciężarna zabiła koleżankę. Jej płód nie chce siedzieć w więzieniu

W Miami 24-letnia Natalia Harrell zastrzeliła w Uberze 28-letnią koleżankę Yvette Borcel. Między kobietami doszło do kłótni podczas powrotu z imprezy. Panie zresztą poznały się dopiero na tej imprezie, a Harrell miała pretensje o zbyt obsceniczne tańczenie Borcel. Na nagraniu widać kłótnię i słychać moment strzału. 28-latkę zabrano do szpitala, gdzie zmarła. 24-latkę aresztowano i trafiła do więzienia. Sąd nie przystał na prośby oskarżonej o uwolnienie ze względu na ciążę. Prawnicy Harrell postanowili spróbować rzeczy niespotykanej. Złożyli dokumenty, z których wynika, że domagają się opuszczenia więzienia w imieniu płodu kobiety. Mają tam panować zbyt trudne i niebezpieczne warunki, dlatego wnieśli o wypuszczenie płodu do czasu procesu. Sąd ma rozpatrzyć sprawę w ciągu tygodnia.

Wideo dostępne tutaj

#5. Wpierw zaręczyny w kopalni, teraz fucha w rządowej spółce?

Przed miesiącem mogliście przeczytać o nietypowych zaręczynach pod ziemią. Michał Moskal, bliski współpracownik prezesa Jarosława Kaczyńskiego, zaręczył się na głębokości 960 metrów w kopalni Bogdanka z pominięciem procedur bezpieczeństwa. Więcej o tym tutaj. Teraz na jaw wyszło, że jego wybranka, działaczka PiS, 28-letnia Maria Cholewińska prawdopodobnie dostała pracę w spółce KGHM na stanowisku głównego specjalisty i zarazem zastępcy dyrektora Departamentu Nowych Kierunków Biznesowych. Informację przekazała anonimowa osoba, a spółka nie chce przekazywać danych dotyczących osób tam pracujących, odpowiadając, że:

Przekazanie przez Spółkę danych w zakresie wynagrodzenia i przebiegu zatrudnienia wymienionej z imienia i nazwiska osoby zajmującej szeregowe stanowisko, naruszyłoby prawo do prywatności tej osoby.

Jednocześnie nikt nie zaprzecza, że jest ona tam zatrudniona. Serwis OKO.press dotarł do ogłoszenia, gdzie szukano osoby na to stanowisko. Wymagania tam przedstawione to doświadczenie na kierunku ekonomicznym lub pokrewnym oraz minimum trzy lata doświadczenia zawodowego w danej specjalizacji. Nie pokrywają się z wykształceniem i doświadczeniem 28-latki, która kończyła Górnictwo i Geologię na AGH w Krakowie.

W poprzednim odcinku: Park Wodny w Tychach zamiast ewakuować klientów, to rozliczał ich z biletów