Gdyby nie wyciągnięte z szafy, zakurzone planszówki, to pewnie kwarantannę skończyłbym w kaftaniku. Wygląda na to, że te sprytne zabijacze czasu są niekiedy starsze niż może się wydawać. W takie na przykład warcaby grano jeszcze przed narodzinami Maryli Rodowicz, czyli w czasach, kiedy po Ziemi łaziły smętne mamuty oraz włochate homo erectusy!
Tryktrak, bardziej znany jako "backgammon" to pozornie prosta gra, w której przesuwamy pionki po planszy złożonej z 24 trójkątnych pól. Większość sklepów z planszówkami ma tę pozycję w swojej ofercie, a i bez trudu znajdziemy ją w wersjach mobilnych. Tryktrak to jedna z najleciwszych gier na świecie.
Chociaż najstarsze pozostałości po planszy do "backgammona" pochodzą z okolic 3000 roku p.n.e. i znaleziono je na terenie dzisiejszego Iraku, to prawdopodobnie w tryktaka trzaskano już dużo wcześniej. Co ciekawe -
gra odniosła "międzynarodowy" sukces. Na jej ślady trafiano zarówno na ziemiach dawnej Mezopotamii, jak i Armenii, Cesarstwa Rzymskiego, Grecji, Egiptu, Turcji i Azji. W XI wieku zagościła też we Francji, gdzie dość szybko stała się grą… hazardową! W jego szpony wpadało sporo dworzan, więc król Ludwik IX musiał wydać dekret zakazujący swoim urzędnikom oddawania się tej, rujnującej sakwy, rozrywce.
Ciekawostka - Juliusz Cezar, mówiąc swoją słynną maksymę
"Kości zostały rzucone". (
"Alea iacta est".) prawdopodobnie nawiązywał do tryktraka właśnie. W języku łacińskim słowo "kość" to "cubus", natomiast rzeczownikiem "alea" nazywano jedną z wersji opisanej tu gry!
Ponoć go od niedawna dopiero zdobywa popularność na świecie. Cóż, lepiej później niż wcale. Ta gra pochodzi z czasów legendarnych Pięciu Cesarzy, którzy to mieli rządzić Chinami pomiędzy 2850−2205 rokiem p.n.e., chociaż bardzo możliwe, że go znane było jeszcze i z tysiąc lat wcześniej.
Pewne podania głoszą, że zasady rozgrywki oraz planszę stworzył cesarz Yao, który za pomocą tejże gry pragnął zapewnić swojemu synowi ćwiczenie umysłu oraz
naukę dyscypliny i koncentracji. W okolicach V wieku n.e. go trafiła do Korei, a 200 lat później do Japonii, gdzie szybko znalazła swoich fanów. Europejczycy poznali ją dopiero w XIX wieku - wówczas to niemiecki chemik i inżynier, Oskar Korschelt napisał całą pracę naukową na temat antycznej, chińskiej gry.
Za kolebkę warcabów uznaje się Hiszpanię. To właśnie tam w XV wieku miała powstać gra w odmianie, którą wszyscy dobrze znamy. Mieszkańcy Półwyspu Iberyjskiego stworzyli ją na wzór Alquerque - arabskiej planszówki, w którą prawdopodobnie grano już w XV wieku p.n.e.!
Zasady rozgrywki były identyczne, a jedyny element różniący ją od warcabów to plansza, którą w tym przypadku stanowiła siatka złożona z pięciu linii przecinających się w poziomie i pionie oraz czterech linii przekątnych. Prawdopodobnie w X wieku n.e. przeniesiono rozgrywkę na całkiem kompatybilną z warcabami
planszę szachową.
Toż to klasyk nad klasyki - obowiązkowa pozycja w każdej szkolnej świetlicy! Mało kto wie, że gra ta powstała wiele setek lat temu w Indiach i posiadała swoje "duchowe", drugie dno. Zasady były bardzo podobne, jak we współczesnej odsłonie tej popularnej planszówki, jednak sama rozgrywka podszyta była sporą dawką mistycyzmu, a ostatecznym celem gracza było dostąpienie zbawienia (stąd i pierwotna nazwa - "Drabina do zbawienia").
W połowie XX wieku gra trafiła do Wielkiej Brytanii, a stamtąd do USA, gdzie zainteresował się nią
Milton Bradley - ówczesny potentat w branży wszelkiej maści planszowych zabijaczy czasu. To właśnie ten człowiek odpowiedzialny jest za "Węże i drabiny" w znanej nam formie. Popularności tej grze na pewno nie zaszkodził fakt, że przedsiębiorstwo Bradleya zostało w 1984 roku kupione przez Hasbro - drugą pod względem wielkości, firmę zabawkarską na świecie.
Opuśćmy teraz świat planszowych emocji i spójrzmy na chodnik, gdzie jakiś smarkacz nabazgrał kredą skupisko ponumerowanych kwadratów. Tak, oczywiście mówimy o grze w klasy - skocznej atrakcji znanej na całym świecie, zwłaszcza wśród małoletnich dziewczynek. Tymczasem pierwszym rozgrywkom tego typu musiał towarzyszyć metaliczny
brzęk zbroi, albowiem gra, o której mowa była zabawą szalenie popularną w rzymskiej armii!
Według niektórych źródeł była to wręcz część ćwiczeń wojskowych. W przypadku wojaków pole do gry liczyło sobie ponad 30 metrów. Tymczasem rzymskie dzieciaki, które szybko podłapały tę zabawę, miały opracować planszę o mniejszej ilości pól oraz dodać do rozgrywki punktację. W tej, zmodyfikowanej wersji, parę wieków później "klasy" trafiły do Francji, Niemiec, a z czasem i do innych państw europejskich.
Pomyśleć by można, że gra w hokeja została wymyślona przez jakiegoś znudzonego Kanadyjczyka, a tymczasem okazuje się, że bardzo podobny sport uprawiali starożytni Grecy już ponad 2600 lat temu! Oczywiście nie było mowy o jeździe na łyżwach i noszeniu charakterystycznych ochraniaczy, ale sama zasada rozgrywki była dość podobna - dwie drużyny zawodników uzbrojonych w zagięte kije usiłowały umieścić niewielką piłkę w bramce przeciwnika.
Podobno pierwszy raz nazwa "hokej" została użyta w XIV wieku przez króla Anglii Edwarda III. O, ironio - ten sam władca miał w 1349 roku
zakazać mieszkańcom Londynu gry w piłkę nożną i uprawiania innych, towarzyskich dyscyplin sportowych (w tym i hokej) na ulicach miasta.
I na zakończenie zajrzyjmy do świata rozrywek cyfrowych. Oto NetHack - gra, która powstała 33 lata temu! Jest to archetypowy, turowy RPG, działający w trybie tekstowym, a za tło naszych przygód służą rozsypane po ekranie kody ASCII.
Z czasem program doczekał się sporej ilości nakładek, które zamieniają ciąg znaków na prostą oprawę graficzną. Inne wersje transformują prostą tekstówkę na grę z efektownym widokiem izometrycznym w stylu "Baldur’s Gate".
NetHack to produkcja bardzo rozbudowana. Trudno się dziwić - ten projekt jest ciągle rozszerzany, a ostatnia poważna aktualizacja miała miejsce
niecałe dwa lata temu, co czyni z niego prawdopodobnie najstarszą grę komputerową, która w dalszym ciągu utrzymywana jest przy życiu i którą na praktycznie dowolnym sprzęcie, odpalić mogą kolejne pokolenia graczy!
Źródła:
1,
2,
3,
4,
5,
6,
7,
8,
9
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą