Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

Piekielne autentyki XIV

50 736  
244   7  
W dzisiejszym odcinku między innymi ściąganie spodenek w sklepie, pomocny staruszek oraz największy koszmar żula.

Wracałam z wakacji znad morza z moim ówczesnym chłopakiem. Ciągle staliśmy w korku, jakieś przebudowy drogi były i ciągłe stanie, stanie, stanie. Zatrzymaliśmy się na stacji benzynowej, gdzie chciałam sobie kupić redbulla bo byłam już zmęczona, jakąś gazetę do poczytania, coś słodkiego i takie tam. Weszłam do sklepu, pochodziłam sobie po nim, wybrałam co chciałam i podeszłam do kasy żeby zapłacić.

Trochę mi się nazbierało tych zakupów, a nie chciałam brać reklamówki więc zgarnęłam wszystko na ręce, coś włożyłam pod jedną pachę, coś pod drugą, pożegnałam się z dziwnie wyglądającym (S)sprzedawcą i wracam do samochodu. Kiedy już wsiadałam do niego mój (Ch)chłopak zapytał (J)mnie:
(Ch): A co ty kupiłaś?
(Ja): No redbulla, batonika..
(Ch): Ale chodzi mi o to co masz pod pachą.
(Ja): Gazetę.
(Ch): Nie, pod drugą.

W tym momencie zerkam i widzę, że pod pachą taszczę bezprzewodowy terminal do kart.
Po prostu zgarnęłam wszystko co było na ladzie :) Stąd też ten dziwny wyraz twarzy sprzedawcy.
Wracam do sklepu, podchodzę z tym terminalem do kasy i mówię:
(J): Bardzo pana przepraszam, wzięłam przez przypadek.
(S): Ale ja widziałem jak pani mi zabiera ten terminal i z nim wychodzi!
(J): To dlaczego pan mi nic nie powiedział?
(S): Bo mnie zatkało...

by marizel

* * * * *

Pracuję w sklepie z bielizną. Mamy również męskie piżamy. Wchodzi bardzo przystojny klient.
Ja: - Dzień dobry. Mogę w czymś pomóc?
Klient: - Tak, szukam męskiej piżamy.
Pokazuję. Klient się zastanawia, w końcu decyduje się na jeden model, myśli nad rozmiarem. Ja z uśmiechem, bez zastanowienia w celu pomocy, chcąc zdjąć z wieszaka, mówię:
Ja: - Ściągnę panu spodenki.
Klient: - Może najpierw kawa.

by Sciągająca

* * * * *

Pracuje na ochronie, tamtego dnia akurat stałem na sklepie typu RTV&AGD o dość sporej powierzchni... sam. Sklep znajdował się na pierwszym piętrze dużego centrum handlowego. W pewnej chwili do sklepu wjechał mężczyzna na wózku inwalidzkim i zaczął jeździć wokół "małej elektroniki". Patrzyłem na niego co jakiś czas, ale jednak nie mogłem stać mu stale nad głową.

Jakiś czas potem poinformowano mnie, że winda nawaliła i zatrzymuje się około 30 cm za wysoko, przez co tworzył się swoisty stopień. Wiedząc o tym, gdy mężczyzna wyjeżdżał ze sklepu, poszedłem za nim by mu pomóc. Gdy dojechała winda, stałem za nim.
- Pomogę panu. - powiedziałem i przechyliłem wózek do tyłu, by unieść przednie koła.
- Kurrrr****! - usłyszałem w odpowiedzi od inwalidy i po chwili zrozumiałem skąd ta elokwencja. Z kieszeni ukrytej pod siedzeniem wózka zaczęły wysypywać się mp3, telefony i gry komputerowe. Byłem "trochę" zaskoczony, ale że w tej pracy liczy się refleks zareagowałem tak, jak wydawało mi się stosownie do danej chwili.
- Co teraz? - zapytałem ostro.
- No jak to co? - odpowiedział tylko trochę zrezygnowany - Do ciemnicy (pokój na zapleczu w którym przetrzymuje się złodzieja do przyjazdu policji) i dzwonisz po psy, nie?
Po czym... wstał, złożył wózek, pozbierał grzecznie rzeczy, podał mi je i potulnie poszedł na zaplecze.

by SecuritySoldier

* * * * *

Pracuję w firmie zajmującej się utylizacją odpadów:
J (ja) K (klient)

K; Dobry, mam starą pralkę, kupujecie?
J; Oczywiście, proszę ją do nas przywieźć
K; Ile płacicie?
J; 0,50 zł za kilogram.
k; Kur.. jak 0,50 zł jak to jest pralka BOSZA, nie byle co, dałem za nią 2 tysiące.
J; Szanowny Panie zajmujemy się utylizacją zużytego sprzętu elektrycznego i elektronicznego, kupujemy ten sprzęt i obojętne nam jest jakiej jest firmy ponieważ idzie do utylizacji, a nie do ponownego użytku.
K, Ale ta pralka działa, dałem za nią 2 tysiące.
J; Już Panu tłumaczyłam.
K, Dobra, to ile za nią dostanę?
J; Płacimy 0,50 zł za kg, wszystko zależy od tego ile ta pralka waży
K; Kur.a, jak pani nie wie ile, tłumaczę pani, że to BOSZ model XYZ, głupia pani jest?
J; Już mówiłam, że nie wiem ile waży taka pralka, standardowo pralki ważą między 40 a 80 kg, czyli otrzyma pan między 20 a 40 zł.
K; K...wy, złodzieje, 40 zł za BOSZA. W dupach wam się poprzewracało, hołota jedna.
J; Nie pozwolę się obrażać, rozłączam się, do widzenia pip.

O ile taki telefon jest jeden, to nawet śmieszne. Niestety takie telefony odbieram przynajmniej raz w tygodniu.

by wesoly_baczek

* * * * *

Kupiłem w McDonaldzie kanapkę, okazało się jednak, że zapomniano włożyć do niej kotleta... Reklamuję w kasie, pani gorąco przeprasza, prosi żeby sobie usiąść i poczekać na nową. Po chwili kierowniczka przynosi mi do stolika nową kanapkę i w najmilszych słowach życzy smacznego. Komentarz dziewczyny siedzącej stolik dalej do swojego chłopaka:
- I ty myślisz, że jesteś taki zaje*isty? Tego kolesia nawet w Macu obsługują jak w restauracji.

by farogon

* * * * *

Na początek wspomnę, że jedną z głównych zasad w Biedronce jest bezwzględna pomoc klientowi w odszukaniu produktu, którego potrzebuje. Więc jeśli nawet jesteśmy bardzo zajęci pracą to i tak musimy przerwać i mamy obowiązek zaprowadzić klienta do upragnionego produktu.

No więc mieliśmy wczoraj sporo towaru. Razem z kolegami (mamy u siebie dwóch facetów) przekładaliśmy zgrzewki wody niegazowanej na paletę. Robiliśmy to ręcznie bo mamy teraz zastawioną z obu stron alejkę z napojami, więc klienci sobie spokojnie przejdą ale paleciak ma problem ze zrobieniem nawrotu by wjechać w odpowiednie miejsce.
Podaję koledze zgrzewki bo mamy już kilka "pięterek" i ja z moim wzrostem najzwyczajniej nie sięgam. :)

Nagle ktoś stuka mnie w ramię. Odwracam się i widzę zacną duszę w postaci mojego ulubionego, dowcipnego emeryta. Czekam chwileczkę aż pierwszy powie mi dzień dobry (obraża się, gdy robimy to pierwsze bo to on jest mężczyzną i jako dżentelmen nie może pozwolić by niewiasta pierwsza go witała czy jakoś tak:) )
Ja[J], Klient[K]

[K] - Dzień dobry Słońce.
[J] - Dzień dobry. W czym mogę pomóc?
[K] - A zaprowadź mnie do cukru, bo pozmienialiście i nie mogę znaleźć.
[J] - Proszę za mną.
Za moment byliśmy na miejscu.
[K] - To może jeszcze olej?
Oczywiście zaprowadziłam.
[K] - O żelki jeszcze wezmę, bo wnuki przyjechały i lubią.
Już byliśmy przy żelkach.
Pan przypominał sobie o coraz to nowszych produktach, a ja prowadziłam go do celu. W sumie zajęło to może jakieś 10 minut ale ja niezrażona pytam z uśmiechem klienta:
[J] - Coś jeszcze panu pokazać?
[K] - Dziękuję dziecko... - Po czym dodaje konspiracyjnym głosem - Widzę, że oni (pewnie chodziło mu o moich kolegów przy napojach) skończyli z tą wodą, bo wiesz hmm... ja właściwie wiem gdzie tu wszystko leży ale jak przeszedłem i zobaczyłem jak dźwigasz te zgrzewki, to cię stamtąd zabrałem. Fajnie wykombinowałem, co? Dwóch tęgich facetów, to niech sami sobie dźwigają, a co?

by Zielona Biedrona

* * * * *

Sytuacja ta miała miejsce w małym sklepiku na wsi, gdzie zwykle wszystkiego brakuje.
P: Pijaczek
S: Sprzedawca

P: Dzień dobry! Poproszę wino.
S: Nie ma wina, jutro dostawa.
P: (z przerażeniem) Nie ma wina?!
S: Nie, nie ma wina...
P: (z przerażeniem) Nie ma wina?! (i tak parę razy)
S: Nie, nie ma wina! Może podam coś innego? Może piwo?
P: Tak, poproszę piwo.
S: Ale jakie? Te co zawsze?
P: Zawsze biorę wino...
S: Ale nie ma wina...
P: (z przerażeniem) Nie ma wina?!

by Angel590

* * * * *

Sytuacja latem w Tesco w Łodzi. Sobota. Czynne dwie kasy, do obu spora kolejka, w jednej, przede mną stał ok. 40-letni [f]acet, widać, że po solarium, czarne okulary (od początku miałem wrażenie, że ma podbite oko, mimo okularów było widać kawałek fioletowej skóry), a z nim [p]lastikowa laska max. 20-letnia, też solarium, różowa bluzeczka, krótka spódniczka i białe kozaczki.
W kolejce do drugiej kasy trochę z tyłu stał dość niski (ok. 170 cm), młody [c]hłopak (chyba licealista), dobrze ubrany - markowe ciuchy, wysportowany. Cały czas obserwował parkę przede mną.
Podeszła do mnie [k]obieta w zaawansowanej ciąży z kilkoma rzeczami w wózku i spytała czy mógłbym ją przepuścić. Widać było, że panujący upał jej nie służy, więc bez wahania się zgodziłem. Następnie podeszła do faceta i spytała o to samo.
[f] Nie!
[k] Ale ba...
[f] (przerywając kobiecie) Nie słyszałaś idiotko co powiedziałem?!
[k] Czy mógłby...
[p] (tym razem jego towarzyszka jej przerwała) Spierdalaj dziwko!
W tym momencie wtrącił się chłopak z kolejki obok, mówiąc głośno do faceta:
[c] Teee! Masz, kurwa, jakiś problem?
Facet już zaczął się odwracać i zaczynać coś mówić, ale gdy zobaczył chłopaka, szybko zaczął patrzeć przed siebie. Nie widząc reakcji, chłopak kontynuował:
[c] Pamiętasz mnie frajerze?
Laska zaczęła mówić kolesiowi, żeby jakoś zareagował na to, że jakiś gówniarz go obraża, ale facet jakby się wyłączył. Stał i patrzył przed siebie.
[c] To ja ci wpierdoliłem tydzień temu pod Bedroomem (klub w Łodzi) - chwila przerwy - Jak chcesz, to możemy to powtórzyć, wyjdziemy na zewnątrz, wyjebię ci, pozbierasz zęby z chodnika i się rozejdziemy.
Znowu zrobił przerwę, facet stał bez ruchu, a laska cały czas po cichu kazała mu jakoś zareagować.
[c] No i czego stoisz jak idiota, odstaw koszyczek, weź swoją kurewkę i wypie*dalaj.
Facet posłusznie wykonał polecenie, nie patrząc, na chłopaka, a ten zwrócił się do kobiety w ciąży:
[c] Przepraszam za język, ale inaczej by nie podziałało. Pomóc w czymś pani? Może zanieść zakupy do samochodu?

by Saxet

* * * * *

Byłem kiedyś w Auchan. Wiadomo, że kasjerki są zagonione i nie mają czasu ani ochoty na żarty, czy dyskusje z klientami. Otrzymałem od pani paragon opiewający na znaczną sumę, a ponieważ nie stronię od żartów spytałem:
Ja: - Dlaczego ten rachunek jest taki wysoki?
Pani: - Bo to proszę pana, jest taka kasa eksperymentalna. Zamiast dodawać - mnoży!
No mnie zamurowało.

by mrj

<<< W poprzednim odcinku

1

Oglądany: 50736x | Komentarzy: 7 | Okejek: 244 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

26.04

25.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało