Po ostatnich zamieszkach w krajach muzłumańskich wywołanych wypowiedzią papiea Benedykta XVI nie możemy dłużej chować głowy w piasek- "clash of civilizations" jest faktem. Wystarczyło bowiem celowe niezrozumienie wypowiedzi papieża, a w katolickich kościołach powybuchały bomby i koktajle Mołotowa. Aby zbyt wiele uwagi temu nie poświęcać podlinkuję znakomity felieton ks. Kazimierza Sowy. Tym, którym scyzoryk otwiera się w kieszeni kiedy widzą "ks." przed nazwiskiem autora, radzę posłuchać zacnego kapłana a wojujący antyklerykalizm schować do kieszeni. Przyda się na dyskusje o finansach państwa lub pedofilii.
Cywilizacja europejska cechuje się wysokim stopniem krytycyzmu do samej siebie, swoich dogmatów i ogólnie zastanego stanu rzeczy. Dzięki temu właśnie w jej kręgu najbujniej rozwinęła się filozofia (przy całym szacynku dla dorobku Chińczyków- bez dziadzia Arystotelesa wszelkie rozumowanie jest szukaniem po omacku), w Europie narodziły się idee liberalizmu, postrzeganie woli wolnej woli jednostki jako wartości ważnej dla organizmu państwowego, z Europy wyszły wreszcie idee tolerancji. Koleżanki i Koledzy- możemy być dumni. Nie mniej, okazuje się, że nie wszyscy, którym się tolerancję okazuje, sami zaczynają być tolerancyjni.
W pięknych założeniach, że jeśli mały Jean czy Hans będą chodzili do jednej szkoły z małym Abdulem, to wszyscy nauczą się tolerancji i będą mogli współegzystować w jednym społeczeństwie nie wzięto pod uwagę jednej możliwości. Że w kwestii tolerancji, ten ostatni będzie wyjątkowo tępym uczniem..... Uczniem, który kiedy podrośnie może z pobudek religijnych bić swoje koleżanki (za "bezecny" strój) podkładać bomby i palić samochody, przyuczając jednocześnie do tego swoich autochtonicznych kolegów.
Więc czy społeczeństwo wieloreligijne jest mitem? Czy z muslimami naprawdę nie da się ułożyć, nauczyć pokojowej koegzystencji w społeczeństwie. Nauczyć, tak cenionego w Europie szacunku dla innych kultur (Talibowie wysadzający posągi Buddy starsze niż islam- gorszego barbarzyństwa w dzisiejszych czasach nie widziałem)?
Okazuje się, ze można. Przykładem mogą być polscy Tatarzy. Miał ktoś kiedyś problem z Tatarami albo innymi muzłumanami zamieszkałymi w Polsce od pokoleń? Nie? Tak myślałem. Rzeczpospolita szlachecka doszła z nimi do ładu, a oni wnieśli swój wkład do naszego dorobku kulturowego.
Pytanie- jak osiągnąć ten sam skutek w odniesieniu do współczesnych imigrantów islamskich w tzw. starej Europie? Jak ogólnie wyperswadować światowi islamu radykalizm i represje wobec giaurów? Jak zaszczepić mu te europejskie wartości, bez których pokojowa koegzystencja nie jest możliwa? Bo ilekroć próbujemy (my-wychowani w kręgu kultury europejskiej, więc również Amerykanie) osiągnąć coś po dobroci, to dostajemy po papie.
Może to brutalna refleksja ale..... czy aby nie czas by przypomnieć im dosadniej, że Europa nie atakuje ich dlatego że NIE CHCE, a nie dlatego, że nie może?
--
Kim jest ten ktoś? Sprawdź koniecznie na
www.ronpaul2008.com