Nie mam co robić, to oglądam. Jakoś na początku drugiego sezonu jestem. Serial ten ma jeden (i tylko jeden) plus: w 4K wygląda bardzo dobrze (choć psuje sporo tanie CG, ale ogólnie wygląda po prostu dobrze).
To trochę jakby z Prometeusza zrobić serial, w głównych rolach obsadzić nastolatków i "young adults" i spróbować zrobić BigBrothera w kosmosie. Tam jest głównie drama. Nie ma logiki, a sci-fi zgubiło gdzieś człon "sci". Postacie nie dają się lubić, są antypatyczne i denerwujące. Sensu ten serial nie ma żadnego. Kilka głupot:
1) już w pierwszym epizodzie bunt załogi, bo kapitan chce obrać bezpieczniejszą drogę, a jakiś narwaniec chce ryzykować życie załogi, by nieco szybciej wypełnić misję i załoga staje po jego stronie
2) Dziewczyna poruszająca się na pokładzie w szpilkach
3) I ogólnie ubiór - no prawie jakby to był product placement ubrań
Tam nie ma uniformów, bo i po co. skoro...
4) Łańcuch dowodzenia nie istnieje. Kwestionowanie rozkazów to norma, tam każdy z każdym ma konflikt, a kapitan nie ma żadnej właściwie mocy (patrz punkt 1). W dodatku pomaga jej...
5) ...niestabilne emocjonalnie AI (w sumie to małe piwo, bo tam wszyscy są niestabilni emocjonalnie) zauroczył się panią kapitan, która...
6) większość czasu spędza płacząc i tęskniąc za rodziną, którą zostawiła
7) załoga to (chyba) losowo wybrane osoby. Podejmują głupie decyzje na każdym kroku np:...
8) ...lądują na planecie, jeden gość, nie pamiętam jak się nazywa, jakiś Bobi czy Robi (strasznie przypomina Hurleya z The Lost) postanawia zostać w kobizenonie i hełmie po wylądowaniu. Reszta załogi natychmiast zdejmuje hełmy, bo "what could possibly go wrong"
i krytykują Hurleya chyba najmądrzejszą decyzję w całym sezonie
I to jest czubek góry lodowej
Naprawdę nie wiem w jaki sposób ten serial dostał zielone światło na drugi sezon