Pewnego pięknego dnia (tj. dzisiaj ) ostatni dzien poszedłem do pracy- roznoszenia ulotek ( z racji wieku na budowe sie raczej 14 latek nie nadaje :p). Dziś zostało nam tylko 1200 ulotek do rozniesienia i koniec roboty ( przez poniedziałek i wtorek jakoś mieliśmy większy entuzjazm, ale wczoraj i dzis to już takie męczenie). Jako że nie zawsze wszyscy są uczciwi, pracodawcy również, to my jako pracownicy (pracowałem z kolegą) postanowiliśmy równiez troszeczke okantować a mianowicie 70 ulotek włożylem do kieszeniu do spodni(to jest wazne ze do spodni), a potem kolega by "coś z nimi zrobił". Liczymy już po raz n-ty ile roznieślismy i takie tam różne i ile prawdopodbnie zostało nam w ręku no i z tym co schowałem w spodnie. Kolega wyjmuje to co jeszcze powinniśmy wziąć z plecaka, mieliśmy to pospinane gumką -recepturką i oglądamy. Wywiązał sie następujący dialog:
[K]olega : Jak myślisz, ile ta paczka jeszcze moze mieć
[J]a : Ja wiem, tak z 210 bo jest ze 3 razy większa od tej kupki co ją mam w spodniach...
Kolega tak patrzy na mnie takie ma dziwne oczy, po czym obaj walneliśmy rotfla ...
__________________________________________________________________
Praca ulotkarza, jest to praca mocno związana z klientem, a więc jeśli ktoś chciałbym pracować "w tej branży" niech mocno sobie weźmie do serca co teraz napisze, bo to historie autentyczne, które moga człowieka "zniechęcić:
1.Miejsce akcj: klatka dużego budynku, zeby sie dostać trzeba podzwonić domofonem "szyfr"(200 4 5 6 7 lub 200 7 4 5 6 ) nie działa dzowie pod nr 2.
Odbiera [F]acet( po głosie słychać że Macho, Dzebeściak itd): CO?
[J]a zaczołem charyzmatycznie : Dzień Dobry! Informatory reklamowe roznosimy
[F] : (chwila refleksji) a, to prosze
2. Miejsce akcji: mały bloczek, 16 mieszkań, stoje przed domofonem aby sie dostac i roznosic ulotki.
Dzwonie dzwonie nikt nie odbiera tu, tam w końcu ktoś mnie wpuscił. Rozniosłem ulotki(niektórzy [ja kiedyś też] uważają takich za szkodników...) schodze na dół. Przechodze obok drzwi a tu ciach wylatuje na mnie STARUSZKA OK. 85 LAT, Z LASKĄ WYLATUJE I WRZESZCZY:
- Czego k**wa dzwonisz? Do d*py se zadzwoń, sk**wysynu jeden! Nawet sie zamachnęła tą laską ale ... jakoś byłem szybszy. Kto by pomyślał ze takie waleczne te Maryjne Staruszki.
To tyle z tych najbardziej rotflniętych, Bojownicy, uważajcie na wojownicze staruszki z ogniem w oczach i włosach...
[K]olega : Jak myślisz, ile ta paczka jeszcze moze mieć
[J]a : Ja wiem, tak z 210 bo jest ze 3 razy większa od tej kupki co ją mam w spodniach...
Kolega tak patrzy na mnie takie ma dziwne oczy, po czym obaj walneliśmy rotfla ...
__________________________________________________________________
Praca ulotkarza, jest to praca mocno związana z klientem, a więc jeśli ktoś chciałbym pracować "w tej branży" niech mocno sobie weźmie do serca co teraz napisze, bo to historie autentyczne, które moga człowieka "zniechęcić:
1.Miejsce akcj: klatka dużego budynku, zeby sie dostać trzeba podzwonić domofonem "szyfr"(200
Odbiera [F]acet( po głosie słychać że Macho, Dzebeściak itd): CO?
[J]a zaczołem charyzmatycznie : Dzień Dobry! Informatory reklamowe roznosimy
[F] : (chwila refleksji) a, to prosze
2. Miejsce akcji: mały bloczek, 16 mieszkań, stoje przed domofonem aby sie dostac i roznosic ulotki.
Dzwonie dzwonie nikt nie odbiera tu, tam w końcu ktoś mnie wpuscił. Rozniosłem ulotki(niektórzy [ja kiedyś też] uważają takich za szkodników...) schodze na dół. Przechodze obok drzwi a tu ciach wylatuje na mnie STARUSZKA OK. 85 LAT, Z LASKĄ WYLATUJE I WRZESZCZY:
- Czego k**wa dzwonisz? Do d*py se zadzwoń, sk**wysynu jeden! Nawet sie zamachnęła tą laską ale ... jakoś byłem szybszy. Kto by pomyślał ze takie waleczne te Maryjne Staruszki.
To tyle z tych najbardziej rotflniętych, Bojownicy, uważajcie na wojownicze staruszki z ogniem w oczach i włosach...
--
Zapamiętaj: Nigdy nie kłóć się z debilem, najpierw sprowadzi Cie na swój poziom, a potem pokona doświadczeniem