Taka historyjka sprzed kilku lat mi się przypomniała
Byliśmy na szkoleniu wyjazdowym. Wieczorem, wiadomo, integracja. Niestety, jeden z uczestników był bardzo agresywny, jak się napił, szukał zaczepki, ale wszyscy raczej starali się mu schodzić z drogi. W końcu doprowadził do pasji mojego kolegę, Marcina (człowiek o anielskiej cierpliwości).
Marcinek chwycił krzesło i zamierzył się na idiotę.
Wówczas żona Marcinka chwyciła go za rękę trzymającą krzesło krzycząc: "Co robisz ??".
Na to Marcinek: "A co to,ku**a, OLIMIADA ?"
Pozdrawiam