wieczór
wrzuciłem bo znam autora osobiście i wiem, że jak już zostanie bojownikiem to nie byle jakim
==============================================
"Nothing Else Than Another Hell Ride"
Szanowni Państwo
Dnia 7 października, w 2004 lata po domniemanych narodzinach Jezusa Chrystusa (działacza i reformatora religijnego, barwnej i kontrowersyjnej postaci, bohatera wielu obrazów, książek i filmów min. "Ostatnie kuszenie Chrystusa" Martina Scorsesse i "Pasji" Mela Gibsona) przemieszczałem się po mieście Krakowie korzystając z pojazdu tramwajowego numer 6. Była godzina 17:16 gdy wsiadłem i zająłem miejsce siedzące przy oknie w lewej części pojazdu. Następnie tramwaj (jak to ma w zwyczaju) ruszył i z ruchem niejednostajnie przyspieszonym zaczął zmierzać w stronę przystanku "Filharmonia". Po chwili okazało się, że pasażerami pojazdu są także pracownicy MPK, a dokładniej kontrolerzy biletów (zwani potocznie kanarami - na cześć niewielkich ptaków z rodziny ziarnojadów, podrodziny łuszczaków o długości ciała do 13 cm., występujących w rzadkich, gęsto zakrzewionych lasach Wysp Azorskich i Wysp Kanaryjskich.). Po zablokowaniu kasowników zaczęli wykonywać czynności przypisane ich zawodowi (znaczy się nie zbierać łapówek, tylko sprawdzać bilety). Pochodzę z zamożnej rodziny z tradycjami szlachecko-patriotycznymi (jeden mój dziadek był w AK, a drugi w PZPR) więc zawsze mam przy sobie tzw. kartę autobusową (pozwalającą też na jazdę tramwajami i gdyby w Krakowie były trolejbusy to nimi pewnie też mógłbym jeździć korzystając z ww. karty). Niestety, nie wszyscy pasażerowie mogli pochwalić się kartą lub biletem (nie wiem też czy wszyscy mogą się pochwalić dziadkami w AK lub PZPR, gdyż wiek wielu z nich determinował datę urodzenia ich przodków na końcówkę paleolitu). Wobec niektórych osób korzystających z usług transportowych nie można było wyciągnąć konsekwencji, gdyż byli emerytami, a jak wszyscy wiedzą emeryci mogą jeździć za darmo, niczym w latach największej świetności socjalizmu. Po szybkiej i sprawnej kontroli wszystkich pasażerów okazało się, że cztery osoby nie mają ani biletu, ani karty, ani legitymacji honorowego krwiodawcy, ani nie są kombatantami, ani pracownikami MPK, ani niewidomymi, ani głuchymi, ani ich opiekunami. Osoby te rekrutowały się z różnych warstw społecznych i cechowała je pewna rozpiętość wiekowa. Najmniejszy problem kontrolerzy mieli z panem o aparycji i woni bezdomnego - on zignorował ich wezwania do okazania biletu, a oni zignorowali jego absolutny brak reakcji. Drugą osobą na liście zatrzymanych było dziewczę w wieku lat około 20. Jej wygląd i absolutne przerażenie wskazywało na to, iż pierwszy raz w życiu jedzie tramwajem, a strój i wytrzeszcz oczu pozwoliły mi (jestem bardzo spostrzegawczy) określić miejsce jej pochodzenia na wieś do 500 mieszkańców na dolnej Lubelszczyźnie. Ostatnie dwie osoby nie posiadające biletu pozostawały ze sobą w pewnej relacji, mniemam, iż koleżeńskiej, a nie sexualnej. Sugerował to ich strój (dres z bazaru od ruskich, który ma wyglądać nie jak dres z bazaru od ruskich), buty (sportowe z bazaru od Koreańczyków, które mają wyglądać jak nie buty z bazaru od Koreańczyków), fryzury (a raczej ich brak, gdyż włosy znacznie dłuższe posiada statystyczny mężczyzna na plecach. Ewentualnie można przyjąć, iż byli oni po chemioterapii) i układ blizn (zamiast fryzur, obaj posiadali imponującą kolekcję tak nowych jak i starych). Na pytanie o bilet lub dokument uprawniający do przejazdu odparli chyba w jedyny możliwy dla nich sposób - "...kurwaa....nie maaaamyyyyy....". Pytanie zostało kilkukrotnie powtórzone, ale odpowiedź nie ulegała zmianie. Po chwili nastąpił nieco inny zestaw pytań, tym razem ich przedmiotem były dokumenty stwierdzające tożsamość. Jednak i tu odpowiedź pozostawała bez zmiany. Pozwolę sobie zauważyć, że gdyby padło pytaniu o dzień tygodnia, lub godzinę to odpowiedź prawdopodobnie również byłaby taka sama.
Me doświadczenia egzystencjalne pozwalają stwierdzić, że większość rzeczy z jakimi się stykamy (a koleżanka mówi, że nawet opryszczka narządów rozrodczych) ma swój koniec. Tak samo przystanek między Placem Wszystkich Świętych, a Filharmonią. Gdy pojazd zatrzymał się na przystanku, a drzwi poczęły się otwierać wówczas to ww. indywidua (osobnicy w dresach, nie kontrolerzy) poczęli czynić starania by go opuścić. W realizacji tego zamiaru wielce przeszkadzał im kontroler, tarasując ciałem wyjście i energicznie machając ramionami. Przysłowie ludowe - "I Herkules dupa gdy narodu kupa" - okazało się być prawdziwe. Po chwili nierównej walki kontroler padł na podłogę tramwajową. Z szybkością właściwą raczej bohaterom imperialistycznych komiksów niż pracownikom MPK powstał z ziemi i zdołał chwycić jednego z uciekających. Jednak wobec argumentów słownych ("puszczaj chuju") i siłowych (jeb w lico) zmuszony był do rozstania się z (prawie)zatrzymanym. Ten poszedł, a właściwie pobiegł w ślady kolegi czyli na planty. Drugi pan kontroler okazał się być wyrozumiały dla niepowodzenia pierwszego i pokazując na dziewczę (umierające na zawał serca) przywołał go słowami "Chodź tu, mamy ją za to". Tramwaj udał się w dalszą drogę, ja wraz z nim, a na przystanku pozostali kontrolerzy z zatrzymaną.
W związku z mającym miejsce incydentem mam kilka pytań:
-Czy MPK wprowadziło przejazdy darmowe dla bezdomnych? Czy żeby z nich korzystać należy mieć dokument poświadczający brak stałego zameldowania, czy też wystarczy odpowiednio wyglądać i cuchnąć???
-Jaki jest średni stopień sprawności fizycznej kontrolerów w państwa firmie??? Czy półroczny kurs kung-fu wystarczy by dać sobie radę w full kontakcie z przeciętnym pracownikiem państwa firmy ???
-Czy udało się państwu zdobyć namiary do osobników w dresach??? Nie chodzi mi nawet o egzekwowanie kary, ale o dobro polskiej lekkoatletyki. Prędkość z jaką biegli plantami gwarantowała im start i duże szanse na miejsce na podium na wszelakich dystansach w najbliższych mistrzostwach świata.
Mam też nadzieję, że kara wobec obywatelki o aparycji studentki pierwszego roku nasionoznawstwa na Akademii Rolniczej została (lub też wkrótce zostanie) bezwzględnie wyegzekwowana. Nie możemy pozwolić, by taki element zatruwał zdrową społeczność narodu, a bandytyzm należy tępić w zarodku.
Z Poważaniem i oczekując na Państwa odpowiedź
Juriusz
źródło:https://juriusz.blog.pl/komentarze/index.php?nid=8163188
wrzuciłem bo znam autora osobiście i wiem, że jak już zostanie bojownikiem to nie byle jakim
==============================================
"Nothing Else Than Another Hell Ride"
Szanowni Państwo
Dnia 7 października, w 2004 lata po domniemanych narodzinach Jezusa Chrystusa (działacza i reformatora religijnego, barwnej i kontrowersyjnej postaci, bohatera wielu obrazów, książek i filmów min. "Ostatnie kuszenie Chrystusa" Martina Scorsesse i "Pasji" Mela Gibsona) przemieszczałem się po mieście Krakowie korzystając z pojazdu tramwajowego numer 6. Była godzina 17:16 gdy wsiadłem i zająłem miejsce siedzące przy oknie w lewej części pojazdu. Następnie tramwaj (jak to ma w zwyczaju) ruszył i z ruchem niejednostajnie przyspieszonym zaczął zmierzać w stronę przystanku "Filharmonia". Po chwili okazało się, że pasażerami pojazdu są także pracownicy MPK, a dokładniej kontrolerzy biletów (zwani potocznie kanarami - na cześć niewielkich ptaków z rodziny ziarnojadów, podrodziny łuszczaków o długości ciała do 13 cm., występujących w rzadkich, gęsto zakrzewionych lasach Wysp Azorskich i Wysp Kanaryjskich.). Po zablokowaniu kasowników zaczęli wykonywać czynności przypisane ich zawodowi (znaczy się nie zbierać łapówek, tylko sprawdzać bilety). Pochodzę z zamożnej rodziny z tradycjami szlachecko-patriotycznymi (jeden mój dziadek był w AK, a drugi w PZPR) więc zawsze mam przy sobie tzw. kartę autobusową (pozwalającą też na jazdę tramwajami i gdyby w Krakowie były trolejbusy to nimi pewnie też mógłbym jeździć korzystając z ww. karty). Niestety, nie wszyscy pasażerowie mogli pochwalić się kartą lub biletem (nie wiem też czy wszyscy mogą się pochwalić dziadkami w AK lub PZPR, gdyż wiek wielu z nich determinował datę urodzenia ich przodków na końcówkę paleolitu). Wobec niektórych osób korzystających z usług transportowych nie można było wyciągnąć konsekwencji, gdyż byli emerytami, a jak wszyscy wiedzą emeryci mogą jeździć za darmo, niczym w latach największej świetności socjalizmu. Po szybkiej i sprawnej kontroli wszystkich pasażerów okazało się, że cztery osoby nie mają ani biletu, ani karty, ani legitymacji honorowego krwiodawcy, ani nie są kombatantami, ani pracownikami MPK, ani niewidomymi, ani głuchymi, ani ich opiekunami. Osoby te rekrutowały się z różnych warstw społecznych i cechowała je pewna rozpiętość wiekowa. Najmniejszy problem kontrolerzy mieli z panem o aparycji i woni bezdomnego - on zignorował ich wezwania do okazania biletu, a oni zignorowali jego absolutny brak reakcji. Drugą osobą na liście zatrzymanych było dziewczę w wieku lat około 20. Jej wygląd i absolutne przerażenie wskazywało na to, iż pierwszy raz w życiu jedzie tramwajem, a strój i wytrzeszcz oczu pozwoliły mi (jestem bardzo spostrzegawczy) określić miejsce jej pochodzenia na wieś do 500 mieszkańców na dolnej Lubelszczyźnie. Ostatnie dwie osoby nie posiadające biletu pozostawały ze sobą w pewnej relacji, mniemam, iż koleżeńskiej, a nie sexualnej. Sugerował to ich strój (dres z bazaru od ruskich, który ma wyglądać nie jak dres z bazaru od ruskich), buty (sportowe z bazaru od Koreańczyków, które mają wyglądać jak nie buty z bazaru od Koreańczyków), fryzury (a raczej ich brak, gdyż włosy znacznie dłuższe posiada statystyczny mężczyzna na plecach. Ewentualnie można przyjąć, iż byli oni po chemioterapii) i układ blizn (zamiast fryzur, obaj posiadali imponującą kolekcję tak nowych jak i starych). Na pytanie o bilet lub dokument uprawniający do przejazdu odparli chyba w jedyny możliwy dla nich sposób - "...kurwaa....nie maaaamyyyyy....". Pytanie zostało kilkukrotnie powtórzone, ale odpowiedź nie ulegała zmianie. Po chwili nastąpił nieco inny zestaw pytań, tym razem ich przedmiotem były dokumenty stwierdzające tożsamość. Jednak i tu odpowiedź pozostawała bez zmiany. Pozwolę sobie zauważyć, że gdyby padło pytaniu o dzień tygodnia, lub godzinę to odpowiedź prawdopodobnie również byłaby taka sama.
Me doświadczenia egzystencjalne pozwalają stwierdzić, że większość rzeczy z jakimi się stykamy (a koleżanka mówi, że nawet opryszczka narządów rozrodczych) ma swój koniec. Tak samo przystanek między Placem Wszystkich Świętych, a Filharmonią. Gdy pojazd zatrzymał się na przystanku, a drzwi poczęły się otwierać wówczas to ww. indywidua (osobnicy w dresach, nie kontrolerzy) poczęli czynić starania by go opuścić. W realizacji tego zamiaru wielce przeszkadzał im kontroler, tarasując ciałem wyjście i energicznie machając ramionami. Przysłowie ludowe - "I Herkules dupa gdy narodu kupa" - okazało się być prawdziwe. Po chwili nierównej walki kontroler padł na podłogę tramwajową. Z szybkością właściwą raczej bohaterom imperialistycznych komiksów niż pracownikom MPK powstał z ziemi i zdołał chwycić jednego z uciekających. Jednak wobec argumentów słownych ("puszczaj chuju") i siłowych (jeb w lico) zmuszony był do rozstania się z (prawie)zatrzymanym. Ten poszedł, a właściwie pobiegł w ślady kolegi czyli na planty. Drugi pan kontroler okazał się być wyrozumiały dla niepowodzenia pierwszego i pokazując na dziewczę (umierające na zawał serca) przywołał go słowami "Chodź tu, mamy ją za to". Tramwaj udał się w dalszą drogę, ja wraz z nim, a na przystanku pozostali kontrolerzy z zatrzymaną.
W związku z mającym miejsce incydentem mam kilka pytań:
-Czy MPK wprowadziło przejazdy darmowe dla bezdomnych? Czy żeby z nich korzystać należy mieć dokument poświadczający brak stałego zameldowania, czy też wystarczy odpowiednio wyglądać i cuchnąć???
-Jaki jest średni stopień sprawności fizycznej kontrolerów w państwa firmie??? Czy półroczny kurs kung-fu wystarczy by dać sobie radę w full kontakcie z przeciętnym pracownikiem państwa firmy ???
-Czy udało się państwu zdobyć namiary do osobników w dresach??? Nie chodzi mi nawet o egzekwowanie kary, ale o dobro polskiej lekkoatletyki. Prędkość z jaką biegli plantami gwarantowała im start i duże szanse na miejsce na podium na wszelakich dystansach w najbliższych mistrzostwach świata.
Mam też nadzieję, że kara wobec obywatelki o aparycji studentki pierwszego roku nasionoznawstwa na Akademii Rolniczej została (lub też wkrótce zostanie) bezwzględnie wyegzekwowana. Nie możemy pozwolić, by taki element zatruwał zdrową społeczność narodu, a bandytyzm należy tępić w zarodku.
Z Poważaniem i oczekując na Państwa odpowiedź
Juriusz
źródło:https://juriusz.blog.pl/komentarze/index.php?nid=8163188