Jedzie gostek z kumplem starą Be-eM-ką, ale wydaje mu się, że ma co najmniej McLarena... Ograniczenie do 40km, mostek, ciągła linia, a on na trzeciego wyprzedza. Pech chciał, że za mostkiem stali i nawet się nie kryli. Jak gostek dał po hamulcach, to zatrzymał się dobre 60 m za daszkami. Wtedy wrzucił wsteczny i z fasonem wrócił na "punkt kontrolny". Daszek podchodzi do auta od prawej strony, salutuje, przedstawia się i mówi do pasażera:
- Dzień dobry, czy ma pan prawo jazdy?
Pasażer skonsternowany wyjąkał:
-J..j.. ja?
Daszek:
- Tak, pan. Bo pana przyjaciel już nie ma...
Co prawda skończyło się na badaniu alkomatem (0%o), wieeelu punktach karnych i duuużym mandatem, ale odzywka policjanta i tak wszystko przebiła...
Pozdrawiam
- Dzień dobry, czy ma pan prawo jazdy?
Pasażer skonsternowany wyjąkał:
-J..j.. ja?
Daszek:
- Tak, pan. Bo pana przyjaciel już nie ma...
Co prawda skończyło się na badaniu alkomatem (0%o), wieeelu punktach karnych i duuużym mandatem, ale odzywka policjanta i tak wszystko przebiła...
Pozdrawiam