Nasz zaopatrzeniowiec coś humoru nie miał z poniedziałku.
Jakiś taki mrukliwy był i opryskliwy i na nic zdały się moje próby rozweselenia go choćby w jakimś stopniu.
Nawinęłem ze dwa gwoździowate dżołki jako że on w ogóle "Nie-monsterowy".
Zawsze działało ale teraz niestety nie i zaczynało to wzbudzać moje zaniepokojenie bo mruków raczej w ekipie nie lubię.
Otworzył się dopiero przy śniadaniu.
-Ty a co ty taki bez humoru z poniedziałku..-zagadałem
-Ostro wczoraj popiłem w knajpie..
Pomyślałem..No..Każdemu się zdarza ale żeby od razu humoru z tego powodu nie mieć?
-Ale to to nic.Numer wywinęłem dopiero w nocy..
-Co narobiłeś? - spytałem przeczuwając numer w rodzaju "Odlałem się do kosza na śmieci.." czy coś..
-Gdzieś koło trzeciej dopadło mnie ciśnienie na pęcherz więc wstałem i polazłem do kibla.Zrobiłem swoje ...wychodzę ..I normalnie dostałem jakiegoś zwarcia w mózgu.Zamiast do siebie poszłedłem do ojca do pokoju..Kazałem mu się przesunąć..Trochę się stawiał ale w końcu się przesunął...
-No i spałeś ze starym w łóżku? - czułem że szczęki zaczynają drżeć mi ze śmiechu
-Ja tam nic nie pamiętam..
-Uchm -czułem że robię się czerwony
-Najgorsze jest jednak to że budzę się rano w pokoju starego a tu on pogwizdując robi mi w kuchni śniadanie..-kumpel miał przerażenie w oczach - PIERWSZY RAZ OD SIEDMIU LAT!!! ..
--
Piłem w Spale..Spałem w Pile i to jak narazie tyle..