Tak mi się dziś przypomniało. Był to rok 1989, może 1990. Czekałem z mamą na jakiejś pętli autobusowej. Kuuurła, kiedyś to było! 40 minut czekania na przepełnionego Ikarusa i ta radość, gdy przyjechał. Ale ten nie przyjeżdżał. Wokół PRLowskie błoto i kałuże, a na pawilonach kolorowe kapitalistyczne loga. Prawie zagranica. No i ujrzałem go ...wielki napis "HOT-DOG".
- mamoooo, mogę hot-doga?
- możesz, idź
No i poszedłem niesiony obietnicą prawdziwej uczty. Nie jakiejś ohydnej baraniej parówki jak na PRLowskim festynie (wtedy baranina = zamiennik piątej kategorii) tylko ekskluzywnej wieprzowej. Wchodzę... ooo, wystawili hot dogi na półkach. Różne parówki, jaśniejsze, ciemniejsze, niezły wybór. Ale tak stoją pionowo na półkach? Trochę dziwne. Gapiłem się na tę ekspozycję i coś mi nie pasowało. Gapiłem i gapiłem coraz bardziej zmieszany, w końcu wyszedłem - tutaj chyba się nie najem. Z zewnątrz spojrzałem na drzwi ...aha... wejście do baru z hot dogami dalej, zerkam na logo przybytku w którym byłem i literuję
....
....
....
....
....
....
....
....
....
....
....
....
....
....
....
....
....
....
....
....
"S-E-X S-H-O-P".
- mamoooo, mogę hot-doga?
- możesz, idź
No i poszedłem niesiony obietnicą prawdziwej uczty. Nie jakiejś ohydnej baraniej parówki jak na PRLowskim festynie (wtedy baranina = zamiennik piątej kategorii) tylko ekskluzywnej wieprzowej. Wchodzę... ooo, wystawili hot dogi na półkach. Różne parówki, jaśniejsze, ciemniejsze, niezły wybór. Ale tak stoją pionowo na półkach? Trochę dziwne. Gapiłem się na tę ekspozycję i coś mi nie pasowało. Gapiłem i gapiłem coraz bardziej zmieszany, w końcu wyszedłem - tutaj chyba się nie najem. Z zewnątrz spojrzałem na drzwi ...aha... wejście do baru z hot dogami dalej, zerkam na logo przybytku w którym byłem i literuję
....
....
....
....
....
....
....
....
....
....
....
....
....
....
....
....
....
....
....
....
"S-E-X S-H-O-P".