:empiror chyba tak. Napisał "zrobiła", więc to raczej nie o mycie chodzi. O kosmetyczkę teraz trudno, to się :skijlen takimi prostymi przyjemnościami cieszy
--
Chciałby nad poziomy człek, a tu ciągle niż.
Nie uciągnie pusty łeb, ciężkiej dupy wzwyż
o psiosze juz watki byly, raz sprobowalem i byla gowniana, jakbym ziemniaki z surowa maka jadl. Takiej "rzetelnej" bym sprobowal, ale robic samemu mi sie nie chce. I nie dlatego, ze ja nie z lubelszczyzny. Po prostu nie wiem, jak to ma smakowac
:gibss no i moja potrawa tak niestety wyszła A chyba powinna się ta mąka jakoś - czy ja wiem? związać? Nie ma być ani widoczna optycznie ani wyraźna w smaku. No i pamiętajmy o boczku. On nadaje smak i zapach.
A ta nazwa, której używa Paweł jest obleśna. Jeść się odechciewa.
Ostatnio edytowany:
2020-04-17 19:41:46
--
Bo ja cała jestem Tośka, A mój Tosiek to ho ho ho!
Mimo niepozornej szaty, Tosiek to... Tosiek to... Tosiek to...
Kilka tygodni temu przypomniałam mamie, że kiedyś takie coś robiła. Usłyszałam, że robiła bo to tanie było i zapycha. Można było dzieciaki nakarmić. Gar zimniorów nie odlanych, mąka i usmażona cebulka z kiełbaską (boczkiem).
Prażoki z przepisu, który podała :nereis zawsze jedliśmy jako dodatek do zupy - kapuśniaku lub białego barszczu. Fajnie przyrządzone jadłam w jednej z łódzkich knajp (Servantce) - ugniecione w kuleczki smażone były na głębokim tłuszczu. Pyszne totalnie i oczywiście podawane z kapuśniakiem.
--
Jeśli nie możesz się nauczyć jeździć na słoniu, naucz się przynajmniej jeździć konno.
- Co to jest słoń?
- Rodzaj borsuka - wyjaśniła Babcia. Nie dzięki przyznawaniu się do ignorancji od czterdziestu lat cieszyła się sławą znawczyni natury.