To było gdzieś na samym początku XXI wieku.Mieszkałem wtedy w Tarnowie. Fajne miasto, mili ludzie, wtedy jeszcze Purkuś nie kukizował i nawet go nie znałem.
Mieszkałem na takim zajebistym blokowisku w Mościcach przy zakładach azotowych. Super miejscówa, bloki dwupiętrowe z cegły, spokojne dziadki jako mieszkańcy, mnóstwo zieleni. Na parterze mieszkałem.
I tak sobie kiedyś mieszkam sam przez kilka dni. Dwa dni pod rząd budzę się w nocy, i czego nigdy nie robiłem bo po co, wyglądam przez drzwi balkonowe, a tam jebany czarny sierściuch, kot czyli, gapi mi się w oczy i nie ma zamiaru iśc sobie.
Trzeciego dnia rano zadzwonił kumpel, że dwa dni wcześniej nasz wspólny kumpel miał wypadek i właśnie nad ranem zmarł.
I w sumie nie było by w tym nic dziwnego, ale drugi dzień rano wychodzę na balkon i drugi raz kot się na mnie gapi z dołu. No jebany w oczy mi patrzy na drugie piętro.
Mieszkałem na takim zajebistym blokowisku w Mościcach przy zakładach azotowych. Super miejscówa, bloki dwupiętrowe z cegły, spokojne dziadki jako mieszkańcy, mnóstwo zieleni. Na parterze mieszkałem.
I tak sobie kiedyś mieszkam sam przez kilka dni. Dwa dni pod rząd budzę się w nocy, i czego nigdy nie robiłem bo po co, wyglądam przez drzwi balkonowe, a tam jebany czarny sierściuch, kot czyli, gapi mi się w oczy i nie ma zamiaru iśc sobie.
Trzeciego dnia rano zadzwonił kumpel, że dwa dni wcześniej nasz wspólny kumpel miał wypadek i właśnie nad ranem zmarł.
I w sumie nie było by w tym nic dziwnego, ale drugi dzień rano wychodzę na balkon i drugi raz kot się na mnie gapi z dołu. No jebany w oczy mi patrzy na drugie piętro.
--