Ja się właśnie ulotce przyjrzałam, tyle, co ją tam było widoczne. I jest zrobiona źle. Jest, podejrzewam, dosłownie przetłumaczona z zaleceń WHO (którego jakimś szczególnym fanem nie jestem), który to tekst może być, dla osoby nieprzygotowanej, kompletnie wypaczony tak, jak to zostało podane w pseudoreportażu.
My wszyscy, a przynajmniej znakomita większość, zostaliśmy wychowani w przekonaniu, że seks, miejsca intymne, nagość i ogólnie wszystko, co dotyczy strefy seksualnej, jest czymś, co należy ukrywać, wstydliwym tematem tabu, a w najlepszym wypadku sferą prywatną, której każde przekroczenie jest niesmaczne.
W rezultacie takiego wychowania mamy tabuny kobiet, które wstydzą sie iść do ginekologa z nadżerką, stada mężczyzn, dla których słowa "proktolog" i "kolonoskopia" są jak płachta na byka, rodziców, którzy uważają, że lepiej, żeby dziewczyna zwijała sie z bólu co miesiąc, niż żeby wzięła tabletkę antykoncepcyjną w wieku lat trzynastu, bo co ludzie powiedzą, powszechne przekonanie, że drożdżyca dotyczy tylko kobiet, do tego puszczalskich, AIDS można załapać przez podanie ręki, a zajść w ciążę podcierając się ręcznikiem, na którym była sperma. W związku z rozwojem technologii uważamy, że dzieciak i tak znajdzie odpowiednie informacje w necie, kiedy będzie do tego gotowy.
Szkoda tylko, że dzieciak w googla nie wpisze "pieczenie pochwy", tylko "pizda", bo przecież nie szuka nauki, a zabawę, w rezultacie czego mamy sfory jedenastolatków wtajemniczonych w elastyczność różnych otworów ciała lepiej, niż ja dziś. Mamy dziewczyny, które wierzą, że gang bang to tylko wersja hard gry w butelkę, chłopaków, którzy myślą, że jedyną pozycją adekwatną dla dziewczyny jest ta klęcząca z otwartymi ustami, osobników obojga płci zupełnie, kompletnie nie posiadających podstawowych, rzetelnych wiadomości na temat antykoncepcji i chronionego współżycia, że o etyce seksualnej, czy szacunku dla strefy emocjonalnej nie wspomnę.
Stosując się do zaleceń w tej ulotce, nawet przesuwając o dwa-trzy lata pierwsze podejście do tematu seksualności, może udałoby się wychować pokolenie ludzi, którzy do partnera potrafiliby powiedzieć "słuchaj, mam endometriozę, w tej pozycji nie powinno mnie boleć", lub "ej, załapałem gdzieś grzyba, leczmy sie oboje", "nie chcę mieć dzieci, bo spełniam sie inaczej", i to by było nareszcie normalne. A za słowa "Nie, nie pozwolę, żebyś mnie dotykał, choć jesteś dorosły/wujek/dziadek/ciocia/kolega taty , jeśli natychmiast nie przestaniesz opowiem to wszystkim" zaryzykowałabym nawet... no dużo.
Jedynym szarym punktem, przez który jednak podejrzewam, że wszystko pójdzie się gruchnąć o glebę jest to, kto by się do tak delikatnych przekazów nadawał. Kto by miał na tyle wykształcenia, przygotowania psychologiczno-pedagogicznego, empatii i nieziemskiej siły, żeby z jednej strony umieć w rzetelny sposób informować dzieci, a z drugiej wiedzieć, jak wytrwać na miejscu w obecności tych, co oburzeni twierdzą, że homo sapiens to oni by w domu mieć nie chcieli.
Ostatnio edytowany:
2019-03-05 13:35:49
--
https://www.facebook.com/lunaefragmenta/?ref=bookmarks