To sobie sam przygwożdżę:
Swego czasu Bóg chciał przekazać przykazania ludziom. Był u Syryjczyków, nie chcieli bo oni są okrutni, był u Egipcjan, też odmówili bo bogów to u nich dostatek. Wreszcie spotkał Żydów i mówi im, że ma dla nich przykazanie. Ci zapytali: a za ile? On na to, że za darmowe. A oni wtedy to weźmiemy z dziesięć.
Nie to, żebym był masochistą, rasistą czy innym -istą, ale ten pomysł mi się tak akurat kojarzy.