Był taki faraon, Echnaton, syn Amenchotepa III, ojciec Tutanchamona.
Wprowadził monoteizm, zakazał kultu dawnych bogów, pozamykał świątynie.
I mu nie pykło, zaraz po jego śmierci reforma religijna została cofnięta, a imię Echnatona wymazano z historii.
Był taki książę, Mieszko, syn Siemomysła, ojciec Bolesława.
Wprowadził monoteizm, zakazał kultu dawnych bogów, palił świątynie i obalał bałwany.
I jemu pykło.
Zastanawiam się, czemu.
Czy Echnaton wk... zirytowal więcej ludzi niż Mieszko? Czy może kapłani w starożytnej cywilizacji mieli opracowane procedury typu "jak się trafi durny faraon z manią religijną, to udaj się do czwartej komnaty w świątyni i naciśnij piąty kamień w ósmej kolumnie, a następnie postępuj według instrukcji zapisanych na zwoju"? Zaś leśne dziady z brodami nie?
A może to kwestia następcy? Kilkuletni Tutanchamon z jednej strony, a dorosły Bolko z drugiej?
Ktoś coś wie, albo ma jakąś fajną hipotezę?
--
I'm a Black Magic Woman