Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

Aktorzy na planie serialu „The Last of Us” mieli zakaz używania jednego konkretnego słowa – Filmoteka Joe Monstera

41 053  
165   36  
W dzisiejszym odcinku:
  • Nowy sezon „Mindhuntera” nie powstanie. A przynajmniej nie na Netflixie
  • Aktorzy na planie serialu „The Last of Us” mieli zakaz używania jednego konkretnego słowa
  • Harry Potter doczeka się dwóch nowych filmów? Wiele na to wskazuje
  • Fan przeanalizował drugi sezon netflixowego „Wiedźmina” i wyszczególnił wszystkie sceny, które są wierną adaptacją powieści Sapkowskiego
  • TVP bezczelnie podwędziła od Netflixa pomysł na reality show o poddawaniu miłości próbie

#1. Nowy sezon „Mindhuntera” nie powstanie. A przynajmniej nie na Netflixie


Reżyser David Fincher, który ma na swoim koncie wiele filmowych dzieł, takich jak „Siedem” czy „Fight Club”, wcale nie gorzej radzi sobie z serialami. To w końcu on odpowiedzialny jest za takie perełki, jak choćby „House of Cards”. Fincher powołał do życia jeszcze jeden świetny serial zatytułowany „Mindhunter”. Opowiada on historię narodzin psychologii kryminalnej w FBI.

Serial cieszy się świetnymi opiniami, a bezpośrednio po premierze pierwszego sezonu (jeszcze w 2017 roku) zrobił spory szum na Netflixie (głównie za sprawą samego reżysera). „Mindhunter” doczekał się drugiego sezonu w 2019 roku i od tamtej pory ślad po nim zaginął…

Nie było wiadomo, czy Fincher zdecyduje się powołać do życia kolejny sezon, czy też może sobie odpuści. Na szczęście twórca zabrał w ostatnim czasie głos i rozwiał wszelkie wątpliwości.

Jestem bardzo dumny z dwóch pierwszych sezonów, ale jest to wyjątkowo kosztowny serial i w oczach Netfliksa nie przyciągnęliśmy odpowiednio dużej widowni, by uzasadnić taką inwestycję. Nie mam do nich pretensji, podjęli spore ryzyko rozpoczynając tę serię.

„Mindhunter” – mimo świetnych ocen – wygenerował za małą oglądalność, na co Netflix nie mógł sobie pozwolić przy tak dużym budżecie. Cóż, jak widać platformie nie zależy na robieniu ambitnego kina, które na dodatek się podoba. Liczą się tylko wyświetlenia.

#2. Aktorzy na planie serialu „The Last of Us” mieli zakaz używania jednego konkretnego słowa


„The Last of Us” to z pewnością jedna z najgłośniejszych serialowych produkcji ostatnich miesięcy. Tytuł generuje ogromne zainteresowanie, które bezpośrednio przekłada się na kosmiczne wręcz liczby. Wszyscy zgodnie twierdzą, że HBO się udało i póki co serial wręcz przewyższa oczekiwania.

Aktorzy z serialu donoszą jednak, że praca na planie „The Last of Us” niosła ze sobą zakaz używania pewnego konkretnego słowa na literę Z. Pewnie już mniej więcej możecie kojarzyć, o jakie słowo chodzi. W końcu widząc żywe trupy, to słowo samo ciśnie się na usta… oczywiście mowa o „zombie”.

W „The Last of Us” nie mamy jednak zombie, a „zarażonych” i w taki sposób trzeba ich określać.

Nie pozwalano nam używać słowa na „Z” na planie. Było ono zakazane. To byli Zarażeni. Nie robiliśmy serialu o zombie. Oczywiście występuje budowanie napięcia i przerażenie, ale serial tak naprawdę opowiada historię naszych postaci. Zainfekowani są tylko przeszkodą, z którą muszą sobie poradzić – zdradził operator kamery Even Bolten.

Jego zdaniem „The Last of Us” od samego początku nie miał być kolejnym, banalnym serialem o zombie, dlatego też tego określenia na planie się nie używało.

#3. Harry Potter doczeka się dwóch nowych filmów? Wiele na to wskazuje



Nie ma co ukrywać. Po początkowej serii sukcesów Warner Bros straciło gdzieś szczęście do filmów z uniwersum książek z serii Harry Potter. „Fantastyczne zwierzęta” od samego początku nie radziły sobie najlepiej, a część zatytułowana „Tajemnice Dumbledore’a” okazała się spektakularną klapą.

Warner Bros jednak się nie zraża i już ma oko na kolejne projekty ze świata Harry’ego Pottera. Oczywiście najlepszym kandydatem do ekranizacji jest sztuka teatralna napisana przez Jacka Thorne’a na podstawie historii J.K. Rowling zatytułowana „Harry Potter i przeklęte dziecko”.

Oczywiście dramat wystawiony na deskach teatru pozostawia wiele do życzenia, zmieniając podejście widzów choćby do postaci samego Harry’ego, który okazał się nieobecnym i bardzo toksycznym ojcem. Warner Bros wydaje się to nie zrażać.

Warner Bros. właśnie sprawdza, jak przenieść na ekran sztukę „Harry Potter i przeklęte dziecko”. Wytwórnia ma na to widoki, od kiedy stało się jasne, że tytuł cieszy się popularnością wśród publiczności.
W tym momencie prace są na bardzo wczesnym etapie i trwają rozmowy o tym, jaki najlepiej obrać kierunek. Marzeniem jest, żeby do obsady wróciły główne gwiazdy, w tym Daniel Radcliffe, ale do tego jeszcze daleko. Każdy, kto pracuje przy świecie Harry'ego, chciałby powrotu Daniela, ale najpierw muszą naprawdę dobrze ułożyć plan działania: ile to dokładnie ma być filmów, jak rozpisać scenariusze i budżety. Producenci mają nadzieję, że uda się nakręcić dwa filmy.

Czy coś z tego będzie? Na razie ciężko przewidywać na tak wczesnym etapie. Są jednak spore szanse na realizację projektu.

#4. Fan przeanalizował drugi sezon netflixowego „Wiedźmina” i wyszczególnił wszystkie sceny, które są wierną adaptacją powieści Sapkowskiego


Drugi sezon netflixowego „Wiedźmina” pozostawia wiele do życzenia – szczególnie dla największych fanów sagi. Twórcy serialu zdecydowali się dość mocno odejść od książkowego pierwowzoru, co zdaniem większości nie wyszło im na dobre. Jeden z użytkowników Reddita postanowił jednak zebrać do kupy wszystkie sceny z drugiego sezonu będące wierną adaptacją książki autorstwa Andrzeja Sapkowskiego.

Ze wszystkich ośmiu odcinków, z czego każdy trwa ponad godzinę, fan wyszczególnił jedynie… 11 minut materiału łącznie.

W tym filmie umieściłem wszystkie sceny, które chociaż odrobinę były podobne do tego, co miało miejsce w Krwi elfów i Czasie pogardy. Natomiast pozbyłem się wszystkich, które nie zostały opisane w pierwowzorze (przykładowo pierwszy rok Ciri w Kaer Morhen został pominięty, więc usunąłem cały trzeci epizod) i postarałem się pominąć fragmenty sprzeczne z książkami: na przykład monolity, Voleth Meir, elfy z Cintry, historia Yennefer i tak dalej.
Pozbyłem się całej historii Nivellena z pierwszego epizodu. Co prawda jest to dosyć dobra adaptacja Ziarna prawdy, ale nie jest to coś, co miało miejsce po bitwie o Wzgórze Sodden. Patrząc na niektóre źródła, Ziarno prawdy działo się w roku 1235, czyli nawet rok przed narodzinami Pavetty. Miejsce akcji drugiego sezonu jest jednak po Sodden i z tego powodu Ziarno prawdy nie pasuje do linii czasowej z książki.
Po wszystkich pracach obliczyłem całkowity czas trwania sezonu, wyłączając z tego intra i napisy końcowe, co po zsumowaniu dało 421 minut i 14 sekund. Następnie obliczyłem długość mojego montażu minus intra oraz napisy. Tym razem wynik wyniósł jedynie 11 minut i 13 sekund. Wynika z tego, że z 7 godzin produkcji, tylko 11 minut (2,66%) może być w chociaż najmniejszy sposób ocenione jako związane z książką.



Nie ma tego za wiele. Ciekawe, jak będzie w przypadku trzeciego sezonu.

#5. TVP bezczelnie podwędziła od Netflixa pomysł na reality show o poddawaniu miłości próbie


Nie tak dawno temu na Netflixie zadebiutował program „Love Never Lies Polska” z Mają Bohosiewicz w roli prowadzącej. Bierze w nim udział sześć par, które mieszkają razem w wielkiej willi przez sześć tygodni. To jednak nie wszystko, bowiem sielanka przeplatana jest sprawdzianami prawdomówności. Pary udzielają odpowiedzi na niewygodne pytania, będąc przy tym kontrolowanymi przez wykrywacz kłamstw. Jeśli para mówi sobie trudną prawdę, otrzymuje pieniądze, jeśli kłamie, to traci te pieniądze. Proste.

TVP chyba pozazdrościła Netflixowi formatu, bowiem postanowiła stworzyć własne reality show pod nazwą „Love Me Or Leave Me. Kochaj albo rzuć”, które niebawem ma zadebiutować na serwisie streamingowym Telewizji Polskiej.

W programie będzie sporo podobieństw do netflixowego „Love Never Lies”. Też będą pary, również będą mieszkać razem w willi i również będą poddawane próbom z wykrywaczem kłamstw.

Poddaliśmy ich próbom, które prędzej czy później stanęłyby na drodze ich związków. To pierwszy taki program w Polsce, który nie jest oparty wyłącznie na emocjach typowych dla reality, ale również mamy ekspertów na planie, terapeutów, psychologów, którzy są w stanie im pomóc – opisuje prowadząca show, Sandra Kubicka.
Nie ma telefonów, nie ma internetu, trzeba skupić się na sobie. Ale są inne pary, co czasami wywołuje zazdrość.

Rzekomo celem programu jest sprawdzenie, czy pary są gotowe do zawarcia małżeństwa, czy też raczej powinny sobie to darować.

W poprzednim odcinku: Lady Gaga jako Harley Quinn w filmie „Joker 2” na pierwszym zdjęciu

7

Oglądany: 41053x | Komentarzy: 36 | Okejek: 165 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

26.04

25.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało