Używasz trybu incognito i myślisz, że jesteś anonimowy? No to możesz się mylić – Co nowego w technologii?
fedotido
·
27 października 2022 05:07
44 110
227
93
W dzisiejszym odcinku przepłacimy za Ubera, dopieczemy influencerom, a Apple ugnie się przed Unią Europejską.
#1. Influencerzy dostaną zakaz reklamowania tych produktów
Oj, nie mają łatwego życia ci influencerzy. Najpierw nakazano
im wyraźnie i zrozumiale oznaczać wszystkie swoje płatne współprace, a teraz…
teraz zakazano im reklamowania produktów i usług medycyny estetycznej. Chodzi m.in. o wszelkiego rodzaju implanty, lasery i produkty
oparte na kwasie hialuronowym.
Zakaz ma wystartować 1 stycznia 2023 roku. Jeśli jednak kampania
wystartowała nieco wcześniej, to nie może ona trwać dłużej niż do 30 czerwca
2023 roku.
Trzeba pamiętać, że wśród osób aktywnie tworzących w sieci
są nie tylko twórcy z branży lifestyle czy beauty, którzy promują usługi i
produkty medyczne jako ich użytkownicy, ale też social media pełne są
specjalistów np. lekarzy medycyny estetycznej, kosmetologów itp. którzy
reklamują swoje usługi np. zabiegi, często pokazując efekty przed i po czy
działanie konkretnych preparatów czy sprzętu. To przede wszystkim ich dotyczą
nowe regulacje. I to oni mogą najmocniej odczuć zakaz reklamy.
#2. Google pozwane za swój tryb incognito
Wydawało wam się, że w trakcie używanie trybu incognito w Google
Chrome rzeczywiście jesteście incognito? Otóż nie do końca.
Na jaw bowiem wyszło, że wbrew temu, co wmawia nam Google, tryb incognito nie
zapewnia nam żadnej anonimowości, a Google jest w pełni tego świadome.
W związku z tym postanowiono pozwać koncern Alphabet –
właścicieli Google – za naruszanie prywatności użytkowników. Jest to pozew
zbiorowy, pod którym podpisało się kilka milionów osób, więc jeśli sąd orzeknie
na korzyść internautów, to Google słono za to zapłaci.
Jak wygląda linia obrony Alphabetu? Ich zdaniem oni zawsze
otwarcie mówili o tym, do czego służy i jak działa tryb incognito, a internauci
celowo zniekształcili opisy, aby działały one na ich korzyść w procesie.
#3. Wielka porażka serwisu dla młodych od TVP
TVP wystartowało niedawno ze swoim nowym serwisem SwipeTo, skierowanym
przede wszystkim do ludzi młodych. Oferuje on zarówno podcasty, jak i materiały
wideo o tematyce, która ma zainteresować młodego odbiorcę (17-29 lat). Prace
nad SwipeTo trwały ponoć blisko dwa lata przed startem serwisu, a w zespole
redakcyjnym znajduje się 30 osób.
Biorąc pod uwagę, jak szumnie zapowiadany był start samej
aplikacji, można stwierdzić, że w rzeczywistości okazał się on co najmniej
rozczarowujący. SwipeTo ze sklepu Google Play
zostało bowiem pobrane zaledwie nieco ponad 1 tys. razy kilka tygodni po
starcie.
Sami właściciele SwipeTo twierdzą, iż jest to wynik
zadowalający:
SwipeTo jest portalem wertykalnym, którego kampania –
nastawiona na budowanie zasięgów w długoterminowym horyzoncie czasowym -
dopiero wystartowała. Liczba użytkowników, którzy codziennie odwiedzają serwis
jest na tym etapie zadowalająca. Zgodnie z założeniami, grono osób
pojawiających się na stronie, jak i korzystających z aplikacji będzie
sukcesywnie rosło. Portal jest promowany w kampanii outdoorowej i digitalowej,
we współpracy m.in. z agencją Cut the Mustard
i agencją ShootMe.
Zdaniem ekspertów jest to bardzo trudny obszar, jeśli chodzi
o działanie, na którym praktycznie nie ma już miejsca na nowe twory. SwipeTo
próbuje jednak swoich sił i ma nadzieję, że uda im się coś jeszcze ugrać.
Na koniec życzyłbym powodzenia, ale tutaj jednak sobie daruję…
#4. Apple uległo przed Unią Europejską
Jak dobrze zapewne wszystkim wiadomo, Unia Europejska
ustaliła niedawno wspólny standard ładowania dla niemal wszystkich urządzeń
elektroniki użytkowej (z pewnymi wyjątkami). Padło oczywiście na USB-C. I
podczas gdy większość producentów nie będzie miało z tym najmniejszego problemu,
tak Apple długo kręciło nosem.
Wiele spekulowano na temat tego, czy firma ugnie się pod
naciskiem, czy może pozostanie przy swoim i zdecyduje się płacić karę.
Większość obstawiała to drugie wyjście – w końcu ich stać, a bardziej opłaca im
się uregulować grzywnę, niż rezygnować z własnego standardu.
Okazuje się jednak, że Apple pochyliło głowę i z pokorą
przyjęło nowe warunki gry. Poinformował o tym wiceprezes ds. marketingu – Greg Jowsiak. Mężczyzna powiedział tylko tyle, że Apple zastosuje się do
orzeczenia UE. Niestety nie podał dalszych szczegółów.
Można jednak spodziewać się tego, że w kolejnych iPhone’ach
(przynajmniej tych na Europę) znajdziemy USB-C.
#5. Mężczyzna zapłacił niemal 200 tys. złotych za Ubera
Bohaterem dzisiejszej historii będzie Oliver Kaplan. Mężczyzna po skończonej pracy w Buxton Inn postanowił przejść się
na piwko do pubu Witchwood w Ashton-under-Lyne. Jako iż to prawie 7 km, zdecydował
się skorzystać z usługi przewozu osób. Padło na Ubera. Według aplikacji podróż
ta miała go kosztować około 10 funtów. Brytyjczyk przystał na to i skorzystał z
usługi.
Wieczór zakończył się po kilku drinkach, po których
mężczyzna udał się do domu, bo kolejnego dnia miał wstać do pracy. Jak wielkie
było jego zdziwienie, kiedy obudził się rano i odkrył, że jego karta została
obciążona kwotą 35 427 funtów (co w przeliczeniu daje ponad 193 tys. złotych).
Zamówiłem Ubera, tak jak robię to zazwyczaj. Przyjechał
kierowca, wsiadłem do Ubera i zabrał mnie dokładnie tam, gdzie chciałem jechać.
To była maksymalnie 15-minutowa podróż, której koszt miał wynosić od 10 do 11
funtów – kwota jak zawsze miała zostać pobrana z karty debetowej. Kiedy
obudziłem się z kacem następnego poranka, ostatnią rzeczą, jakiej się
spodziewałem, była opłata w wysokości ponad 35 000 funtów!
Brytyjczyk nie myślał długo, tylko szybko skontaktował się z
obsługą Ubera. Po krótkiej wymianie wiadomości okazało się, że z jakiegoś
tajemniczego powodu Uber pomylił lokalizację i uznał, że Kaplan pojechał z Wielkiej
Brytanii do… Australii. Błąd naprawiono i przeproszono za niedogodności.
Wciąż zastanawiam się, w jaki sposób lokalizacja była w
ogóle ustawiona na Australię, biorąc pod uwagę, że jest to druga strona globu.
Na szczęście Uber od ręki załatwił sprawę, choć nie powiem... stresowałem się
przez co najmniej pół godziny.
No i nic dziwnego. Pomyślcie sobie, że wstajecie rano po
popijawie i okazuje się, że Uber chce pobrać z waszego konta 200 tys. złotych.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą