Najdziksze newsy tygodnia – obalił butelkę jagera na czas i padł trupem

#1. Kampania „Gdzie są TE dzieci” zawiera błędy i manipulacje

Ostatnio Polskę i polskie rynki z betonu ozdobiły billboardy, na których widać dwie dziewczynki i napis „Gdzie są TE dzieci”. Pytaniu towarzyszy nostalgia autorów wyrażona statystykami, które sugerują, że O PANIE KIEDYŚ TO KURŁA BYŁO, a po Polsce biegały same dzieci. Jak to z nostalgią jednak bywa, zaburza ona właściwą ocenę przeszłych zdarzeń i tak samo zaburzyła rzetelną ocenę liczebności polskich rodzin w przeszłości. Łukasz Sakowski, autor bloga „To tylko teoria”, pisze na łamach dziennika „Wprost”, że wbrew temu, co widać na plakatach, statystyczna polska rodzina w latach 80. posiadała dwójkę, a nie trójkę dzieci, a w latach 50. – trójkę, a nie piątkę.

#2. Znudzona Chinka przez ponad dekadę fałszowała historię Rosji na Wikipedii

W domu nie ma za wiele do roboty, więc człowiek popada czasem w desperację, która popycha go do niewytłumaczalnych czynności, takich jak zebranie prania z suszarki i połączenie skarpetek w pary czy tworzenie alternatywnej historii Rosji na Wikipedii. Zupełnie bez związku z obecną sytuacją na świecie Chinka imieniem Zhemao zaczęła w 2010 roku tworzyć na Wikipedii artykuły na temat Rosji. Niewinny początek zmienił się w przedsięwzięcie, którego nie powstydziliby się najwięksi propagandyści w historii. Dzięki mieszaniu faktów z fikcją oraz czterem fejkowym kontom, które miały nadawać edytowanym przez Zhemao wpisom wiarygodności, córce chińskiego dyplomaty udało się przez 12 lat stworzyć alternatywną historię Rosji, która liczyła miliony słów. W końcu jednak sfałszowaną historię zauważono i bez sentymentu usunięto, a Zhmeao zbanowano dożywotnio.

#3. BMW wprowadza model subskrypcji na usługę ogrzewania siedzeń

Na co komu ogrzewane siedzenia latem? Nawet jeżeli użytkownik auta posiada taką opcję i z niej nie korzysta, to po co w ogóle posiadać taką opcję, gdy nie zamierza się jej używać… BMW wpadło na pomysł rozwiązania tego problemu i zamiast oferować użytkownikowi podgrzewane siedzenia w wymarzonym aucie, pozwoli mu płacić co miesiąc za możliwość korzystania z funkcji podgrzewania siedzeń. Usługa kosztuje w przeliczeniu niecałe 100 zł miesięcznie lub ok. 2000 zł za możliwość „dożywotniego” korzystania i funkcjonuje już w kilku krajach świata, m.in. w Korei Południowej, Niemczech, Nowej Zelandii czy RPA.

#4. Startujący w konkursie mężczyzna wypił duszkiem butelkę jagera i zmarł

Ech, coraz więcej amatorów pcha się do zabawy… Niestety nie wszyscy mają genetyczne predyspozycje do uciekania szponom śmierci z przepicia i na swoje nieszczęście nie wszyscy również o tym wiedzą. O swoich limitach dowiedział się w sposób najgorszy z możliwych jeden z mieszkańców miasta Limpopo w Republice Południowej Afryki. Mężczyzna opróżnił butelkę Jagermeistera w niecałe dwie minuty, po czym padł na ziemię jak rażony piorunem i wkrótce zmarł. Około trzydziestoletni mężczyzna brał udział w konkursie, w którym można było wygrać równowartość ok. 50 złotych.

#5. Dzięki wyższym mandatom spadła śmiertelność w wypadkach samochodowych w Polsce

To niebywałe, ale da się wymusić zmianę zachowania na polskich husarzach siadających za kółkiem. Ci nieustraszeni wojownicy szos, którzy nie boją się siedzieć innym na zderzaku przy prędkościach sięgających stu kilkudziesięciu kilometrów na godzinę czy wpychać się na skrzyżowanie mimo czerwonego światła, musieli się w końcu opanować. Jak donosi Komenda Główna Policji, liczba osób ginących w wypadkach samochodowych w Polsce spadła o 10%. Według danych zgromadzonych przez policję, w tegorocznych wypadkach zginęło 885 osób, czyli o 98 osób mniej w porównaniu do analogicznego okresu zeszłego roku. Zdaniem policji to efekt wyższych mandatów, które zniechęcają część kierowców do przekraczania prędkości na drodze.

#6. Amerykański turysta wpadł do wulkanu, próbując zrobić sobie selfie

Starożytni bogowie mają dość cywilizowanego świata, który z niesmakiem patrzy na kwestię składania bogom ofiar z ludzi, więc w końcu sami upomnieli się o przywrócenie zapomnianej tradycji. Ich ofiarą padł Amerykanin, któremu iPhone wpadł do krateru Wezuwiusza. Niezarażony charakterem wzniesienia turysta popędził za zgubionym urządzeniem i spadł kilkanaście metrów w dół krateru. Na miejsce zostali wezwani ratownicy i helikopter. Przeciwko mężczyźnie (który odniósł jedynie niewielkie obrażenia) i jego rodzinie będzie się teraz toczyć postępowanie, ponieważ cała gromadka wspinała się po zboczu wulkanu ścieżką poza wyznaczonym szlakiem.

Ty idź grzecznie wyznaczonym szlakiem, wprost do poprzedniego odcinka newsów.