Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

Autentyki CVIII - Ciężko w to uwierzyć...

39 077  
4   25  
Co zrobić gdy zapcha się wam toaleta, co możecie usłyszeć w knajpie w Sopocie oraz jaki może być powód tycia? Na te i inne pytania znajdziecie odpowiedz w dzisiejszym CVIII (słownie: stoósmym) wydaniu Autentyków...

JAKOŚ TRZEBA SOBIE RADZIĆ

Miałem awarię w kiblu - zapchał się, woda ciekła etc.
Przyjechało dwóch facetów, 11 wieczorem - ale humory dopisują. Wkręcili taką żmijkę - coś jest! Wyciągają, a tu jakaś szmata okręcona. Jeden z nich zaczyna ją ściągać, szarpać i mówi:
- K**wa, majtki.
i szarpie dalej, ciężko mu idzie.
Drugi do niego:
- Rychu, zębami!

by Chicken

* * * * *

PRAKTYKA CZYNI MISTRZA

Akcja, którą opowiedziała mi pewna osoba spory szmat czasu temu...
Facet i kobieta... atmosfera bardzo gorąca i wiadomo, facet stwierdził, że kobiecie jest za "ciepło" w staniczku, próbuje rozpiąć... lewą ręką, prawą ręką, oburącz... a stanik nic.
W końcu zirytowana kobieta sama zdejmuje stanik, zakłada go na dużą poduszkę i daje facetowi mówiąc:
- Masz poćwicz sobie, ja idę oglądać film.

by czarnuch20

* * * * *

A MAMĘ ZJEDZĄ?

Jak pewnie część z was wie, jestem masażystką. Pewnego pięknego dnia, za starych dobrych czasów, kiedy to jeszcze do zawodu się szkoliłam, miałam praktyki w KSOSie (dla niewtajemniczonych - Krakowski Szkolny Ośrodek Sportowy - młode ciałka do masowania). Rodzice zwykle czekają na dzieciaki przed gabinetem, co troskliwsze babcie wolą się przyglądać jak masażyści maltretują im wnuki. Przyszedł do mnie na masaż chłopczyk w pięknym wieku lat siedmiu. Był to jego pierwszy zabieg u mnie. Po skończonym masażu dziecię opuszcza gabinet, a ja przez niedomknięte jeszcze drzwi słyszę:
- I co? Zadowolony z masażu?
- Taaaato! Ale gorrrąca dziewczyna! Weźmiemy ją do domu? Proszę!

by Naniby

* * * * *

ZADYMIONY TRÓJKĄT BERMUDZKI

Jakoś tak się zdarzyło, iż wybyliśmy dziś rodzinką całą (tzn. ja i staruszkowie - sztuk dwoje) do wsi odległej parę kilometrów od miasteczka, w celu odwiedzenia ciotki i jej rodziny. Po przybyciu do wsi, zrobieniu dwóch przejazdów (qualifing lap) i finalnym ustaleniu gdzie ciotka mieszka zaparkowaliśmy nasz wehikuł na podjeździe, a zaraz potem na zaproszenie wujaszka wjechaliśmy (oczywiście nie bezproblemowo - stacyjka cudeńka zacięła się na chwilkę i samochód za pomocą siły - moich zresztą - mięśni wtoczył się na podwórze). Wewnątrz dowiedzieliśmy się, że ciotki nie ma, ba, zdążyła zwiać za granicę na wieść o zapowiedzianej przez nas tydzień temu wizycie (oczywiście, wymówką był niespodziewany telefon pracodawcy, ale ja swoje wiem). Zaczęliśmy z wujkiem wspominać stare dzieje, po czasie jakimś rodzicielka moja jak również i wujaszek poczuli głód tytoniowy i fajki poszły w ruch - wujek wyskoczył z paczką Priłuk, ale stanęło na tym że dobrali się do mamusinych Red&cośtam (i Bogu dzięki). Jakimś dziwnym trafem rozmowa zeszła na tematy tytoniowe (ciekawe dlaczego?) i wydało się, że wujek, jak i ciotka próbowali rzucić palenie. Stosowali różne zabiegi, w końcu poszli na odtruwanie - i prawie im się udało - pozwolę sobie przytoczyć (nie za dokładnie) kawałek rozmowy:
[W](ujek) - wiecie, po tym całym odtruwaniu nie szło mi tak źle, prawie tydzień nie paliłem, ale nie wytrzymałem, bo zaszły tu zjawiska jak w Trójkącie Bermudzkim...
[M](y) - ???
[W] - No wiadomo - tam znikają statki, samoloty...
[T](atuś) - Że niby jakiś statek ci zniknął?
[W] - ...Pojawiają się latające talerze...
[T] - To ty może widziałeś latający talerz?
[W] - No tak, najpierw rzuciła ciotka, potem ja...

by toudi15

* * * * *

RENTGEN W OCZACH?

Stoję w banku w kolejce do okienka, przede mną jakaś babka, druga zaś jest obsługiwana, ogólnie tłok. Ta z kolejki wierci się i wierci. Okienko zwalnia się, a ta wiercipięta odwraca się i na całą salę w te słowa do mnie:
- Ma pan coś krótkiego, bo mi się trochę zejdzie...

by aku

* * * * *

ZNA SIĘ NA KOTACH

Rozbrzmiewa dzwonek telefonu. Odbieram beztroska...:
- Tak, słucham??
- Dzień dobry, tu Jan Kowalski... Jak zapewne się pani orientuje, jestem nauczycielem wychowania fizycznego...
- Tak, wiem. O co chodzi?
Nie zacytuję dialogu... Panu głos drżał lekko, zobaczę, czy dziecko wróci w jednym kawałku do domu, bo być może pan zadzwonił od razu po dokonaniu mordu... W każdym razie moja młoda, Zgrozą zwana, na gimnastyce korekcyjnej wypaliła do pana, który żartem mówił dzieciom, że tak utył przez wakacje, bo jest w ciąży:
- Panowie nie mogą mieć dzieci, a pan tak przytył jak nasze koty po KASTRACJI...

by atitta

* * * * *

NAWET DZIECI JUŻ WIEDZĄ...

Siedzę sobie na balkonie i pale papierosa, a tu słyszę jakieś kroki przed balkonem (parter). Mała dziewczynka biega i coś tam krzyczy i śpiewa, a za nią idzie jakaś pani (chyba babcia) i w pewnej chwili mówi do dziecka:
- Boże, ty jesteś jak mandaryna!
Na co dziewczynka:
- A co, taka sztuczna?!

by albo

* * * * *

"GUPIE" ŻARTY

Zdarzyło się to jakieś 5-6 lat temu. Prowadzę sklep spożywczo - przemysłowy. Przywiozłem do sklepu towar - chemię. Przyjmująca ten towar sprzedawczyni, dziewczyna lat około 20, oglądając pampersy pyta:
- Mariusz (jestem z pracownikami na ty), czemu na pampersach jest napisana waga 4-9kg, 8-15kg, 12-18kg itd.?
Ja myśląc, że to żart i wychodząc z założenia, że na głupie pytania się głupio odpowiada mówię:
- Wiesz Anka, to zależy od tego, ile dziecko może narobić.
Dziewczyna nic nie odpowiedziała więc myślałem, że zrozumiała, że się z niej troszeczkę nabijam.
Minęło z tydzień, może dwa, o całej sprawie zapomniałem, aż tu pewnego dnia, niespodziewanie Anka wyskoczyła do mnie z jakimiś pretensjami:
- Mariusz ale z ciebie cham.
Ja troszeczkę zdenerwowany no bo jak się pracownica do szefa odzywa, ale myślę wyjaśnię sprawę i pytam o co chodzi. A ona mówi:
- Pamiętasz rozmowę o pampersach?
- Pamiętam.
- No więc byłam na imprezie i chciałam się pochwalić znajomym swoją wiedzą i teraz się ze mnie cały czas nabijają, i to wszystko przez ciebie.

by zundi

* * * * *

MOŻE TO NA PREZENT?

W trakcie kupowania komórki znajoma była świadkiem, jak pracownik sklepu/serwisu opowiadał swojemu koledze najzabawniejsze momenty swojej pracy. Jeden był szczególnie fajny.
Przychodzi blondyna do sklepu:
- Dzień dobry, proszę mi ściągnąć simlocka.
- Nie ma sprawy, to potrwa parę minut.
(...przerwa techniczna, simlock ściągnięty, sprzedawca wraca z zaplecza)
- Proszę bardzo, już ściągnięty.
- Dziękuję. A może mi go Pan zapakować? Może się jeszcze kiedyś przyda.

by alidada

* * * * *

SZYKUJEMY SURPRISE!

Kumpel zadzwonił do mnie w jakiś dzień z pytaniem, czy jestem w domu, bo jest niedaleko, a ma ochotę zajrzeć do mnie na "kawę". Przyjechał z godzinę później mocno jakiś taki wkurzony i zniechęcony.
- Rozchodzę się z Anką - orzekł od drzwi.
Ponieważ ani ja za Anką nigdy nie przepadałam (ona zresztą za mną też nie...), a kumpel nie wyglądał na zdruzgotanego, tylko trochę wkurzonego - spokojnie wyjęłam butelkę wina i zamieniłam się w słuch.
Monolog Kumpla był długi... a bo to od początku nie miało sensu... a bo ona go w ogóle nie rozumie... a bo ona chce go zmieniać... i ona w ogóle ma inne podejście do życia... i generalnie nie, nie i jeszcze raz nie... i spakował już wszystkie jej rzeczy w swoim mieszkaniu i pewnie ona je jutro zabierze... i koniec... i nie mowy o żadnym godzeniu się...
W pewnym momencie dzwoni jego komórka.
- Halo? No cześć Aniu Kochanie.
Patrzę na niego dziwnym wzrokiem, ale ten pokazuje mi dziwne znaki rękami, że niby mam się nie wychylać, czekam więc grzecznie do końca rozmowy - którą On kończy w miarę czule i słodko.
Mocno skonsternowana patrzę pytająco w jego stronę. Kumpel odkłada telefon, bierze do ręki kieliszek i ze stoickim spokojem stwierdza.
- A bo Anka jeszcze nie wie, że się rozstajemy, i że spakowałem jej rzeczy...

by illy

* * * * *

TERAZ DZIWNIE NA NIEGO PATRZĄ NA OSIEDLU

Zasłyszane na imprezie:
Znajomy (Z) robił w średniej wielkości sklepie zakupy (alkohol, boczek na grilla itp.). Do zapłaty miał 200,90 zł, a w portfelu jedynie 200. Wszystko, co kupił dostał spakowane w gustowne, przezroczyste reklamówki.
[Z] - Czy mogę zapłacić kartą?
Młodziutka ekspedientka (E):
- Niestety nie ma takiej możliwości, ale może pożyczy pan od kogoś 90 groszy?
[Z] (rozglądając się dookoła) - ???
[E] (wspinając się na palce) - CZY KTOŚ POŻYCZY TEMU PANU 90 GROSZY NA JEDZENIE???

by iwa2

* * * * *

ALE JĄ ZASKOCZYŁ!

Działo się to w Sopocie. Miejsce - pub, godziny wieczorne, weekend.
Siedzieliśmy we trzech, popijając złocisty napój. Przy barze zmęczony życiem jegomość...
Od stolika obok wstało miłe oku dziewczę i podchodzi do baru w celu uzupełnienia zapasów. My (jak na samców przystało) okiem za nią...
Jegomość mierzy ja wzrokiem i gdy podeszła do baru, głosem w tonacji sznapsbaryton rzecze:
- Kochanie... Ja wiem, że ciężko w to uwierzyć, ale ja naprawdę jestem wolny...

by synthex


Chcesz poczytać więcej autentyków? To wejdź na nasze forum "Kawałki mięsne", tam też możesz opowiedzieć jakąś zabawną historię ze swojego życia (koniecznie zaznaczając przy wątku taki znaczek: ), a być może za tydzień to właśnie Ty rozbawisz na naszej stronie głównej czytelników kolejnych Autentyków!

Oglądany: 39077x | Komentarzy: 25 | Okejek: 4 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

27.04

26.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało