Jak wiadomo, niedźwiedzie mogą być bardzo niebezpieczne, ale okazuje się, że zagrożenie dotyczy nie tylko ludzi. Misiu grizzly na Alasce udowodnił, że jest całkiem niezłą bronią przeciwlotniczą.
Wybierając się na ryby w alaskańskiej głuszy pilot nie pomyślał o zabraniu przynęt ze sobą, tylko zostawił je w samolocie. To był ogromny błąd!
Znajomy zapach wyczuł rzeczony niedźwiedź i postanowił dostać się do wnętrza "smakowitej konserwy". Kiedy niedźwiedź chce jedzenia, to niedźwiedź dostaje jedzenie i nic nie stanie na jego drodze.
Kiedy pilot powrócił do samolotu zostawionego na przygodnym lądowisku, jego oczom ukazał się właściwie wrak. Właściciel skorzystał z posiadanego radia i zamówił materiały naprawcze jakie wydawały mu się nie zbędne do tego, aby samolot ponownie poleciał - dwie opony, trzy skrzynki montażowej taśmy klejącej i kilka rolek folii.
Zamówienie dostarczył drugi pilot i... okazało się, że te przedmioty faktycznie były wystarczające.
Trudno powiedzieć, czy pilot uznał naprawę za ostateczną, czy za tymczasową, ale wszyscy wiemy, że prowizorka trzyma najdłużej.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą