Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

Najgłupsza zabawa z dzieciństwa XXII

39 580  
53  
Kliknij i zobacz więcej!Kolejny zbiór zabaw, które kiedyś wydawały się świetne. Niestety, z perspektywy czasu okazują się co najmniej dziwne...

Należy zacząć od tego, że w każdej podstawówce był woźny. W naszej jednak, dla urozmaicenia był pan Lokaj. Jak się okazało w szóstej klasie, miał tak na nazwisko... Pan Lokaj, dla wtajemniczonych mistrz ciętej riposty pan Józek, był mistrzem pewnej gry... Mało edukacyjna i kuratorium oświeconej oświaty, gdyby się dowiedziało, to zwolniliby pana Józka. Ale gra pokazywała kto naprawdę twardy, a kto tylko kozak. A gra zwała się "dupak". Zbierała się gawiedź przy wyjściu z szatni, wybrany przez pana Józka ochotnik zostawał pozbawiony swobód obywatelskich poprzez, kurde co tu ukrywać...
Chłop łapał za karczycho, łamał w połowie tak, że człowiek nie widział kto będzie go po dupie lał. I się zaczynały razy. Co raz trzeba było odgadnąć kto go leje. Jak lał ktoś starszy, to pikuś. Ale jak pan Józek przetrzepał ci skórę, to łooooo. Bolesne. Urywało dupę. I nikt nie był w stanie udowodnić, że leje pan Józef. A było słychać kiedy leje.

Najlepsza zabawa z podstawówki.

Pozdrawiamy naszego emeryta pana Józka!

by szargaj

* * * * *

Pamiętam, że w to graliśmy czasami całą klasą. Kilka osób, które akurat grały, musiały ustawić się w kółku w taki sposób, żeby każdy miał stopę w samym jej środku. Gdy ktoś wylosowany dawał sygnał, wszyscy odskakiwali od siebie jak najdalej. Ta osoba, która dawała sygnał, zaczynała. Gra polegała na tym, by swoją stopą zadeptać stopę innej osoby, która, gdy jej stopa została zdeptana, musiała zakończyć zabawę. Ale ona mogła wytypować kolejną osobę, która miała ruch. By nie było za łatwo, na każdą osobę dawano jeden ruch na stopę (czyli dwa ruchy). Często pojawiali się partnerzy, którzy współpracowali ze sobą, przekazując od siebie do siebie ruchy, by móc wszystkich wyeliminować. A gdy już "przy życiu" zostawały tylko dwie osoby, staczały one ze sobą walkę, a jakże, na stopy, kto czyją stopę pierwszą zadepcze. O dziwo, w tę zabawę zaczęliśmy grać w 2 klasie podstawówki, a była ona grana jeszcze w 2 klasie gimnazjum.

by rakkar123 @

* * * * *

Jedna z koleżanek chciała zostać grabarzem gdy dorośnie, więc w wolnych chwilach również organizowałyśmy pogrzeby. Pająków zazwyczaj. W jej przydomowej piaskownicy był cały cmentarz z płotkami z zapałek (pudełka były potrzebne na trumny), płaskimi kamieniami z wydrapanym napisem jako nagrobki, bukiecikami z drobnych kwiatków i świeczkami z tortów imitującymi znicze. Każdy pogrzeb miał wyjątkową oprawę w postaci modlitwy nad grobem, smutnej piosenki i minuty ciszy.

Ja zaś i druga koleżanka chciałyśmy w przyszłości zostać uznanymi treserkami zwierząt, więc w tym samym czasie zaczynałyśmy ćwiczyć. Też na pająkach (materiał dość łatwo dostępny na wsi). Cel: nauczyć je pływać i skakać ze spadochronem. Niestety szło nam dość opornie, większość się topiła w misce, a pozostałe nie przetrzymywały przywiązywania niteczką reklamówek/spadochronów do odnóży... Wszystkie oczywiście kończyły na naszym cmentarzu.

Obie zabawy skończyły się rozmową z rodzicami, gdy pani wychowawczyni postanowiła wprowadzić w klasie pojęcie "hobby" i zapytała, co lubimy robić w czasie wolnym.

by hmmpiweczko

* * * * *

Może i zabawa nie była najgłupsza ze względu na wiek, ale na pewno niebezpieczna. Mieszkamy nad małą rzeką (około 3 metry szerokości) i tam rosną drzewa. Na jednym drzewie jedna gałąź rosła równolegle do rzeki. Przewiesiliśmy przez nią linę. Przywiązaliśmy na jej końcu kijek i tak się huśtaliśmy nad rzekę i z powrotem. Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie to, że kuzyn w pewnym momencie nie wymiękł. A to że nasze Chechło to ściek, to mina mojej cioci bezcenna...

by fuksior @

* * * * *

Chodziliśmy na plac budowy i między betonowymi, luźnymi płytami ustawionymi na skos urządzałyśmy sobie domki. Czołgaliśmy się między tymi płytami i huśtaliśmy w betonowych kręgach.
Chodziliśmy na pobliski poligon, szukaliśmy łusek po nabojach. Czasami trafiał się pełny nabój - wtedy staraliśmy się go otworzyć waląc w niego kamieniami. Jeden tylko wybuchł. Jeden kumpel do teraz ma skrzywionego kciuka, a drugi kropki na twarzy.
Bawiliśmy się w Indian, któregoś razu puste w środku trzciny zapaliliśmy z jednej strony - miała to być fajka pokoju. Wciągnęłam cały ogień i żar do gardła, przez tydzień były problemy z połykaniem, ale w domu się nie przyznałam.

by Bastet13

* * * * *

Swego czasu, w wieku około 10 lat, wraz z kolegami w podobnym wieku bawiliśmy się na pobliskich "dołkach". Tak nazwaliśmy to miejsce, ponieważ obok naszych bloków był jeden wielki dół, w którym były różne rzeczy, między innymi betony, takie, które teraz się pod drogi kładzie. Zmierzając do sedna na tych metodach znaleźliśmy całą reklamówkę pampersów, tyle że zużytych. Niewiele myśląc wysypaliśmy je na ziemię, złapaliśmy za kije i zaczęliśmy nabijać te pampersy na kije i rzucać w siebie... Śmiechu co niemiara, jednak zabawa skończyła się, gdy jeden z kolegów chciał rzucić we mnie takim "pociskiem", ja zdążyłem się uchylić, pampers się otworzył i wylądował całą swoją brązową zawartością na twarzy kolegi kryjącego się za mną... On w płacz, reszta na ziemi ze śmiechu i oczywiście potem wielka awantura jego matki...

by hegron33

* * * * *

Płatność za okazaniem ZABAWKI

Gdy miałem lat 6 , pojechałem z rodzicami nad morze. Było nudno, BARDZO nudno. Dnia pewnego przyjechał do nas mój kolega. Nie mieliśmy co robić, ale mój kolega wymyślił, że kiedy jakieś dziecko będzie chciało się wykąpać, będzie musiało zapłacić zabawką. Mijały dni beztroskiego zarabiania, aż do dnia, kiedy mama jednego z dzieci poskarżyła się naszym mamom...

by jimmygood @

* * * * *

Pewnego dnia do babci zjechała się cała rodzinka (zapewne jakieś święto). Było ciepło, a my, jak to dzieciaki, w domu siedzieć nie chcieliśmy. U babci była piwnica, do której wejście było zadaszone pod pewnym kątem i falowane na wzór płyt eternitu. Ktoś wpadł na pomysł, żeby sobie z tego "pozjeżdżać". No to do dzieła. Wszystko ładnie, pięknie, szkoda tylko, że ten dach był pokryty włóknem szklanym... krzyk, ból i ogólny chaos.

by kromka1

* * * * *

W moim przypadku w dzieciństwie, jakie pamiętam, było kilka mniej lub więcej ciekawych, głupich, ale na pewno przynoszących kupę radości zabaw, dlatego też postaram się jakość je zobrazować.

Zabawa nr 1 - strzelaj w kaczki za dolara.
Gra polegała na tym, by trafić przeciwnika (siostrę) skaczącego po łóżkach jakimś pluszakiem. Efekty były różne w zależności od tego, czy przeciwnik był w locie, a pluszak wystarczająco duży.

Zabawa nr 2 - wiedźma.
Wyrywało się trochę trawy z korzeniem, brało się sznurek, wiązało i przerzucało przez cokolwiek, gdzie przechodzili ludzie i spuszczało im się wiedźmę przed twarzą. Majstersztyk.

by perumen @

* * * * *

Dość niebezpieczną zabawą w podstawówce była karuzela. Jedna osoba, kręcąc się na środku dość szerokiego korytarza, trzymała za ręce inne dwie, które musiały kucać i próbowała je także rozkręcić. Ta zabawa nie byłaby możliwa bez starannego polerowania kafelków na holu przez panie sprzątaczki. W każdym razie średniej przyczepności buty pozwalały osiągać duże prędkości, a w pewnej chwili "łańcuchy karuzeli urywały się", tzn. osoba, która rozkręcała, puszczała te inne dwie osoby. Właśnie dlatego ta zabawa była niezbyt bezpieczna, często po tym obijaliśmy się o ściany, kaloryfery, drzwi, klamki, itd. Nauczyciele za każdym razem przerywali nam tę zabawę, ale nam i tak się podobało.

by big1993 @

A czy Ty także masz takie wspomnienia z dziwnych zabaw? Podziel się tą wiadomością ze mną. Kliknij w ten link, a w temacie wpisz Najgłupsza zabawa. Znaczek @ za nickiem oznacza osobę, która nie posiada konta w serwisie Joe Monster.

Oglądany: 39580x | Komentarzy: 0 | Okejek: 53 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

27.04

26.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało