Ciekawe ile osób zaglądając do tego wątku pomyślało o wyborach.
Otóż to. Najczęściej spotykane powiązanie to właśnie takie "należy iść głosować, ponieważ to obywatelki obowiązek". Otóż nic bardziej błędnego. Aby sprawa była jasna, w myśl polskiego prawa, a konkretnie konstytucji, jak również ustawy "Kodeks wyborczy", aktywne prawo wyborcze jest przywilejem, a nie obowiązkiem (art. 62 Konstytucji RP).
Na marginesie - obowiązkiem obywatelskim jest konieczność "ponoszenia ciężarów i świadczeń publicznych". Ciekawa sprawa, że akurat w tej kwestii opinia publiczna i media nie kładą aż tak dużego nacisku na jak najlepsze wywiązywanie się z tego obowiązku. Ale ja nie o tym...
Pomijając zatem w rozważaniach rzeczywisty stan prawny ciekawy jestem opinii na temat udziału w wyborach. Czy możliwość głosowania powinna być przywilejem, czy faktycznie - obowiązkiem? A może wręcz odwrotnie - przywilejem nabywanym nie granicą wieku, lecz na przykład wysokością odprowadzonego podatku, albo zdanego egzaminu z wiedzy o gospodarce i prawie?
Otóż to. Najczęściej spotykane powiązanie to właśnie takie "należy iść głosować, ponieważ to obywatelki obowiązek". Otóż nic bardziej błędnego. Aby sprawa była jasna, w myśl polskiego prawa, a konkretnie konstytucji, jak również ustawy "Kodeks wyborczy", aktywne prawo wyborcze jest przywilejem, a nie obowiązkiem (art. 62 Konstytucji RP).
Na marginesie - obowiązkiem obywatelskim jest konieczność "ponoszenia ciężarów i świadczeń publicznych". Ciekawa sprawa, że akurat w tej kwestii opinia publiczna i media nie kładą aż tak dużego nacisku na jak najlepsze wywiązywanie się z tego obowiązku. Ale ja nie o tym...
Pomijając zatem w rozważaniach rzeczywisty stan prawny ciekawy jestem opinii na temat udziału w wyborach. Czy możliwość głosowania powinna być przywilejem, czy faktycznie - obowiązkiem? A może wręcz odwrotnie - przywilejem nabywanym nie granicą wieku, lecz na przykład wysokością odprowadzonego podatku, albo zdanego egzaminu z wiedzy o gospodarce i prawie?