Nie polecam. Film o inwazji obcych bez obcych, romansidło bez romansu... No nic tam nie ma, poza poświęceniem i patosem. I ładnymi widoczkami psutego Szanghaju.
W filmie nie widać ani obcych, bo w zasadzie pokazany jest tylko kawałek statku-matki, wygląda na podróbkę z Dnia Niepodległości No i latające drony oraz roboty bojowe, które całkiem ładnie się poruszały, prawie jak roboty z aktorskich Transformerów.
O obcych wiadomo w zasadzie tylko tyle, że oni chcą naszego źródła energii przy czym chyba nie chodzi im o to by je zdobyć, ale o to, by nas go pozbawić.
A z romansu jest tylko platoniczna miłość młodego żołnierza do przełożonej. Dopiero pod koniec filmu zdecydował się wysłać lasce smsa, że ją kocha. Oczywiście na końcu pokazali, że ona o tym wiedziała od samego początku, ale trzymała go na dystans.
Nudy. I monologi wewnętrzne i zewnętrzne.
W filmie nie widać ani obcych, bo w zasadzie pokazany jest tylko kawałek statku-matki, wygląda na podróbkę z Dnia Niepodległości No i latające drony oraz roboty bojowe, które całkiem ładnie się poruszały, prawie jak roboty z aktorskich Transformerów.
O obcych wiadomo w zasadzie tylko tyle, że oni chcą naszego źródła energii przy czym chyba nie chodzi im o to by je zdobyć, ale o to, by nas go pozbawić.
A z romansu jest tylko platoniczna miłość młodego żołnierza do przełożonej. Dopiero pod koniec filmu zdecydował się wysłać lasce smsa, że ją kocha. Oczywiście na końcu pokazali, że ona o tym wiedziała od samego początku, ale trzymała go na dystans.
Nudy. I monologi wewnętrzne i zewnętrzne.
--
Wszelkie prawa zastrzeżone. Czytanie niniejszego tekstu bez pisemnej zgody surowo wzbronione.