Od jakiegoś czasu reżyserzy próbują odgrzać stare hity, mając nadzieję, że nowa formuła ściągnie widzów do kina. Dlaczego piszę, że próbują? Bo jak do tej pory nic dobrego z tego nie wyszło. Po "The man from U.N.C.L.E." przyszła pora na "The Saint".
Przygody Szymona Templariusza to raczej czasy moich rodziców ale sam miałem okazję zobaczyć kilka odcinków z Rogerem Moorem i było to raczej naiwne, na dzisiejsze czasy, kino świetnie zabijające czas.
Nowa wersja "Świętego" nie dość, że nie powala, to wręcz nudzi, bezlitośnie mordując dalsze sequele. Film wywarł na mnie bardzo negatywne wrażenie i nawet seksowna Eliza Dushku nie zmieniła mojego zdania.
Nie polecam, chyba że chcecie się mocno ponudzić i zastanawiać jak ktoś zaakceptował taki scenariusz.
Pozdrawiam
Przygody Szymona Templariusza to raczej czasy moich rodziców ale sam miałem okazję zobaczyć kilka odcinków z Rogerem Moorem i było to raczej naiwne, na dzisiejsze czasy, kino świetnie zabijające czas.
Nowa wersja "Świętego" nie dość, że nie powala, to wręcz nudzi, bezlitośnie mordując dalsze sequele. Film wywarł na mnie bardzo negatywne wrażenie i nawet seksowna Eliza Dushku nie zmieniła mojego zdania.
Nie polecam, chyba że chcecie się mocno ponudzić i zastanawiać jak ktoś zaakceptował taki scenariusz.
Pozdrawiam
--
Nawet minimalna wiedza w rękach idiotów jest bardziej niebezpieczna niż całkowita niewiedza w rękach ludzi inteligentnych.