z okazji pierwszego piątku tygodnia, będzie taki:
WIELKA GÓRA PIENIĘDZY
Przyszedł do baronowej Sołowiejczyk Pataszoński junior. Jakby z wizytą.
- Coś się dzieje? – spytał z uprzejmości Bezpalczyk.
- Byłem u pana Quci – rzekł Pataszoński junior. – Pan Qucia ma tyle pieniędzy, że można z tego zwariować.
- Nie mów idiotyzmów – powiedziała baronowa. – Pan Qucia nie ma grosza przy duszy.
Pataszoński junior roześmiał się.
- Nie ma?! Jeszcze w życiu nie widziałem tylu pieniędzy na raz. U niego są wszędzie porozrzucane pieniądze, u pana Quci. Walają się po całym domu. Na stole, na parapetach, na podłodze.
- Poważnie mówisz? – spytał Bezpalczyk.
- Niech ja skonam! – rzekł Pataszoński junior. – Potężna forsa tam leży.
Chwilę było cicho w pokoju.
- Mógł wygrać na loterii – rzekł poeta Koszon.
- Albo ktoś mu podarował – powiedział Pataszoński junior. – Albo znalazł w jakimś miejscu.
Baronowa Sołowiejczyk sięgnęła po płaszcz.
- Jadę do niego – powiedziała zapinając guziki. – Jeżeli znalazł, to gotów zrobić jakieś głupstwo. Może oddać z przejęcia, albo coś w tym rodzaju. Lepiej nie spuszczać go z oka.
-Lepiej nie – zgodził się Bezpalczyk i też zaczął się ubierać. – Jeżeli to prawda z tą forsą, to musi mieć kogoś bliskiego pod ręką w takiej chwili.
- Warto wpaść po pół litra po drodze – rzekł poeta Koszon. – Żeby nie z pustymi rękami.
- To się rozumie samo przez się – powiedziała baronowa Sołowiejczyk. – I jakąś zakąskę może…?
- Tylko żeby tonie były carskie ruble na przykład?! – zafrasował się Bezpalczyk.
- Jakie carskie? – obraził się Pataszoński junior. – Normalne złotówki! Czy ja jestem dziecko, czy co?! Taka kupa forsy, że ciarki chodzą człowiekowi po plecach. Samych pięciozłotówek z dziesięć sztuk. Albo i więcej. I mnóstwo w bilonie.
- W jakim bilonie? – spytała baronowa.
- W normalnym – wyjaśnił Pataszoński junior. – Po 50 groszy i po 20 groszy. I jeszcze 20 złotych papierowe na stoliku. Fortuna…
Baronowa zdjęła płaszcz i usiadła.
- Idź sobie – powiedział Bezpalczyk do Pataszońskiego juniora.
- Dokąd? – zdziwił się Pataszoński junior.
- Do cholery – zaproponowała baronowa. – Albo gdzie sobie życzysz. Dokądkolwiek, byle daleko.
W rezultacie daliśmy mu na kino.
Podobno dzieci bywają nad wiek rozgarnięte. Ale jeżeli trafi się idiota, to nie sposób z nim po prostu wytrzymać.
MEGAN
(Anatol Potemkowski)
SZPILKI nr 45 1974r
--
co to jest sygnatura?