Czas teraz fatalny dla studentów się zaczyna, ja na szczęście mam to już za sobą. Jednakże parę lat temu wlaśnie w tym czasie bylam zmuszona odwiedzić przychodnię akademicką w związku z cieknącym nosem i króliczymi oczkami. No traw kwitnących nie lubię, mówiąc krótko. Pani doktor spojrzala na kartę, na której byl zaznaczony wydzial i rok studiów i pyta z uśmiechem pelnym zrozumienia:
-Trzeci rok, to znaczy że zwolnienie z chemi leków potrzebne?
Ja karpik bo akurat nie po to przyszlam, wyjaśnilam co i jak a na to pani doktor:
-Bo już dzisiaj chyba polowa pani roku u mnie byla. I udają takie cuda i tak są przejęci, że aż mi was żal i udaję że w to wierzę.

To się bardziej nadaje do rodzynków chyba.