Oka.. Z racji tego, iz babka w takiej jednej komorce mojej szacownej szkoly nie miala wynikow mojego egzaminu z Prawa Podatkowego, postanowilem wziac sprawy w swoje rece. Jak ksywa wskazuje, dzialo sie... Oj dzialo...
Psorka pracuje jako sedzina w sadzie. Niemiecim, nawiasem mowiac. Jako ze jest cieplo, wybralem sie do wyzej wspomnianego Amtsgericht Bremerhaven celem pogadania z wyzej wymieniona i jak najszybsza weryfikacja danych, coby mnie moj dziekanat w Polsce za jaja nie powiesil.
Do sadu wybralem sie jak na kulturalnego czlowieka przystalo w glanach, dzinsach podkoszulku i rozpietej koszuli, coby na czlowieka wygladac. Za oknem upal... w glanach mikroklimat rodem z marsa.. ale o tym pozniej
Schody zaczely sie jednak juz30 sekund po wejsciu. Bramka zabrzeczala jak oszalala.
Mily pan, tak na oko 2 metry wzrostu, poprosil mnie o przedstawienie sie, w jakim celu, po co i w ogole. Jako ze moje nazwisko do najprostszych nie nalezy, wymeczyl sie biedak... tyle tych "rz" i "ni" brr... Jego koledzy juz zaczynali sie chichrar. Nastepnie przystapiono do procedury sprawdzenia, czemu bramka piszczala. Mily pan poprosil mnie o walniecie wszystkich metalowych obiektow do pudelka a nastepnie pomachal mi tu i owdzie taka rozdzka co robi "pip". Pipkow to troche bylo.. Breloczek na kondomiki... Nokia, ktora czesto otwieram piwo... Z kazdym przedmiotem koledzy tego pana mieli coraz wiekszego banana :lol na twarzy... Kiedy doszedlem do znaczka w koszuli z napisem FOOT OFF panowie mieli niezla beczke z kolegi. A dobrze ze godzine wczesniej wyjalem z torby moj maly korkociag z duzym nozem.
No i Pan zaczal machac rozdzka:
Metalowe guziki w koszuli: pip
Szyja: Pip (no tak. Lancuszek)
pasek: Pip, taktownie pokazalem klamre.
buty (glany, a jak): Piiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiipzejaaapieeeerdole. Rozdzka oszalala....
Ja: ( z usmiechem pelnym zyczliwosci :lol) Zdjac?
Pan: eee... niee... moze lepiej nie...
Ja: Ale to zaden problem.. Naprawde moge
Koledzy pana juz w tym momencie wykonali pieknego ...
Dalsza wizyta w sadzie przebiegla bez wiekszych komplikacji.
Psorka pracuje jako sedzina w sadzie. Niemiecim, nawiasem mowiac. Jako ze jest cieplo, wybralem sie do wyzej wspomnianego Amtsgericht Bremerhaven celem pogadania z wyzej wymieniona i jak najszybsza weryfikacja danych, coby mnie moj dziekanat w Polsce za jaja nie powiesil.
Do sadu wybralem sie jak na kulturalnego czlowieka przystalo w glanach, dzinsach podkoszulku i rozpietej koszuli, coby na czlowieka wygladac. Za oknem upal... w glanach mikroklimat rodem z marsa.. ale o tym pozniej
Schody zaczely sie jednak juz30 sekund po wejsciu. Bramka zabrzeczala jak oszalala.
Mily pan, tak na oko 2 metry wzrostu, poprosil mnie o przedstawienie sie, w jakim celu, po co i w ogole. Jako ze moje nazwisko do najprostszych nie nalezy, wymeczyl sie biedak... tyle tych "rz" i "ni" brr... Jego koledzy juz zaczynali sie chichrar. Nastepnie przystapiono do procedury sprawdzenia, czemu bramka piszczala. Mily pan poprosil mnie o walniecie wszystkich metalowych obiektow do pudelka a nastepnie pomachal mi tu i owdzie taka rozdzka co robi "pip". Pipkow to troche bylo.. Breloczek na kondomiki... Nokia, ktora czesto otwieram piwo... Z kazdym przedmiotem koledzy tego pana mieli coraz wiekszego banana :lol na twarzy... Kiedy doszedlem do znaczka w koszuli z napisem FOOT OFF panowie mieli niezla beczke z kolegi. A dobrze ze godzine wczesniej wyjalem z torby moj maly korkociag z duzym nozem.
No i Pan zaczal machac rozdzka:
Metalowe guziki w koszuli: pip
Szyja: Pip (no tak. Lancuszek)
pasek: Pip, taktownie pokazalem klamre.
buty (glany, a jak): Piiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiipzejaaapieeeerdole. Rozdzka oszalala....
Ja: ( z usmiechem pelnym zyczliwosci :lol) Zdjac?
Pan: eee... niee... moze lepiej nie...
Ja: Ale to zaden problem.. Naprawde moge
Koledzy pana juz w tym momencie wykonali pieknego ...
Dalsza wizyta w sadzie przebiegla bez wiekszych komplikacji.
--
W winie prawda, W piwie siła, A w wodzie ino bakterie.