Pewien artysta-malarz malował akt. Codziennie, od rana, do wieczora. Trwało to już drugi miesiąc. Poczuł się zmęczony. Stwierdził - Mam w dupie. Jutro nie maluję! Nie zdążył jednak odwołać modelki. Przyjechała następnego dnia. Wyjaśnił jej sytuację, zaproponował szklaneczkę wina, zaczęli rozmawiać, po raz pierwszy mieli okazję trochę się poznać. Nagle, usłyszeli zgrzyt przekręcanego w zamku klucza:
- Rozbieraj się - to moja żona !
- Rozbieraj się - to moja żona !