Stoję sobię dzisiaj już dzień drugi w mojej "hosstesianej" pracy i nuda straszliwa, zero klientów, tematów do gadki brak, usiąść nie wolno, jednym słowem- porażka.
Czekamy z kumpelą na jakikolwiek ruch i... podchodzi miła parka, co by kuponika Knorra zarzucić do urny. Powypełniali wszelkie bajery, koleś się zarzeka co chwila, że wczorajszy jest (co potwierdzaja odrobinę nieskładne ruchy i zupełny brak kojarzenia daty, godziny i dnia tygodnia), po czym dochodzi do miejsca, gdzie należy wymyślić hasło reklamowe produktów Knorr.
Myśli, myśli i w końcu doznaje olśnienia...
"Jem zupki Knorra, gdy mam kacora."
Mnie rozbawiło, ale może to wpływ ciągłego zachwalania Żywca
Czekamy z kumpelą na jakikolwiek ruch i... podchodzi miła parka, co by kuponika Knorra zarzucić do urny. Powypełniali wszelkie bajery, koleś się zarzeka co chwila, że wczorajszy jest (co potwierdzaja odrobinę nieskładne ruchy i zupełny brak kojarzenia daty, godziny i dnia tygodnia), po czym dochodzi do miejsca, gdzie należy wymyślić hasło reklamowe produktów Knorr.
Myśli, myśli i w końcu doznaje olśnienia...
"Jem zupki Knorra, gdy mam kacora."
Mnie rozbawiło, ale może to wpływ ciągłego zachwalania Żywca