Mój brat z kumplem grają we dwóch po LANie w Operation Flashpoint (symulacja żołnierza, dosyć realistyczna - często jedno trafienie = jeden trup). Cel - zaatakować bandę wroga (sterowani komputerowo) w jakiejś wiosce. Gracze jadą dżipkiem w kępę drzewek w pobliżu wiochy, czołgają się pod górkę i ostrożnie dokonują rozeznania terenu. Wracają do ukrytego dżipka, już pakują się do środka, gdy nagle:
- Ty! - brat do kumpla. - Tu jest ruski czołg.
Konsternacja, klimat jak z filmu o kosmitach - trzydzieści metrów od nich (sic!)stoi rzeczywiście ustawiony bokiem wraży tank; nie wiadomo skąd się tam wziął. Chłopaki podchodzą i próbują się zapakować do środka. Nie mogą - w czołgu jest pełna załoga. Ciągle niezauważeni debatują, co z tym fantem zrobić (i ta sytuacja nie jest efektem słabego AI, z zamkniętego czołgu rzeczywiście mało widać, a AI jest na tyle uczciwe, że nie oszukuje). W końcu postanawiają realizować pierwotny plan i odjeżdżają swoim pojazdem. Czołg reaguje na odgłos silnika i zaczyna się zwyczajna nagonka.
Dalsza akcja mało śmieszna, ale czołg-widmo wprawił nas wszystkich w dobry nastrój.
---------------------------------------------------
Innym razem grało dwoje kumpli. Zbyszek dowodził drużyną botów i miał za zadanie bronić wiochy, Piotrek z pobliskiej bazy wyruszał ze swoimi botami wiochę tę szturmować. Kolesie grają misję po raz któryś z kolei - każdy z nich już kilka razy bronił, kilka razy atakował - rozgrywka emocjonująca, bo każdy zna siły przeciwnika, a jednocześnie ma świadomość, że i przeciwnik zna jego możliwości. Najbardziej oczywiste zagrania nie będą już niespodzianką - trzeba nieźle się nagłowić, aby czymś zaskoczyć wroga.
Zbychu siedzi w ukryciu w wiosce; czeka. Długo nic się nie dzieje. Piecia kombinuje jak koń pod górę, aby zajść z najmniej spodziewanej strony. W końcu obrońca nie wytrzymuje - pakuje się do BMP (bojowy wóz piechoty) i rusza na rekonesans zostawiając boty na straży wiochy. Ryzykuje, bo każda z drużyn ma ciecia z wyrzutnią rakiet, który może zdjąć BMP zza pierwszego lepszego krzaka. Zauważa w oddali przewracające się drzewo - to Piotrek parkuje swój ciężki sprzęt pod lasem i dalej postanawia iść pieszo (a raczej skradać się). Po chwili drużyna Piotra w komplecie czołga się pod górkę.
Zbyszek wabiony przewróconym drzewem pędzi w tamtym kierunku nie widząc wroga zza górki; pokonuje wzniesienie - maszyną trzęsie na pomniejszych krzaczkach... Nagle pojawia się komunikat o zwycięstwie.
- NIE!!! K***A! NIE, JAKI @!#$! - na monitorze Piotrka widać całą ekipę "zdobywców" przekreślonych w grzecznym rządku przez ślad po gąsienicy.
- Ty! - brat do kumpla. - Tu jest ruski czołg.
Konsternacja, klimat jak z filmu o kosmitach - trzydzieści metrów od nich (sic!)stoi rzeczywiście ustawiony bokiem wraży tank; nie wiadomo skąd się tam wziął. Chłopaki podchodzą i próbują się zapakować do środka. Nie mogą - w czołgu jest pełna załoga. Ciągle niezauważeni debatują, co z tym fantem zrobić (i ta sytuacja nie jest efektem słabego AI, z zamkniętego czołgu rzeczywiście mało widać, a AI jest na tyle uczciwe, że nie oszukuje). W końcu postanawiają realizować pierwotny plan i odjeżdżają swoim pojazdem. Czołg reaguje na odgłos silnika i zaczyna się zwyczajna nagonka.
Dalsza akcja mało śmieszna, ale czołg-widmo wprawił nas wszystkich w dobry nastrój.
---------------------------------------------------
Innym razem grało dwoje kumpli. Zbyszek dowodził drużyną botów i miał za zadanie bronić wiochy, Piotrek z pobliskiej bazy wyruszał ze swoimi botami wiochę tę szturmować. Kolesie grają misję po raz któryś z kolei - każdy z nich już kilka razy bronił, kilka razy atakował - rozgrywka emocjonująca, bo każdy zna siły przeciwnika, a jednocześnie ma świadomość, że i przeciwnik zna jego możliwości. Najbardziej oczywiste zagrania nie będą już niespodzianką - trzeba nieźle się nagłowić, aby czymś zaskoczyć wroga.
Zbychu siedzi w ukryciu w wiosce; czeka. Długo nic się nie dzieje. Piecia kombinuje jak koń pod górę, aby zajść z najmniej spodziewanej strony. W końcu obrońca nie wytrzymuje - pakuje się do BMP (bojowy wóz piechoty) i rusza na rekonesans zostawiając boty na straży wiochy. Ryzykuje, bo każda z drużyn ma ciecia z wyrzutnią rakiet, który może zdjąć BMP zza pierwszego lepszego krzaka. Zauważa w oddali przewracające się drzewo - to Piotrek parkuje swój ciężki sprzęt pod lasem i dalej postanawia iść pieszo (a raczej skradać się). Po chwili drużyna Piotra w komplecie czołga się pod górkę.
Zbyszek wabiony przewróconym drzewem pędzi w tamtym kierunku nie widząc wroga zza górki; pokonuje wzniesienie - maszyną trzęsie na pomniejszych krzaczkach... Nagle pojawia się komunikat o zwycięstwie.
- NIE!!! K***A! NIE, JAKI @!#$! - na monitorze Piotrka widać całą ekipę "zdobywców" przekreślonych w grzecznym rządku przez ślad po gąsienicy.