.

Zbyt obfita treść - nie dałam rady dotrwać do końca.

no i co matematyka chcesz powiedzieć że jestes dyskalkulem czy innym dysmózgiem?

Nie wystarcza? Próbując przeczytać to słowo omal sie nie wyjebałem, a to jeszcze coś liczyć trzeba...

:ufo84
Chcę powiedzieć, że nie wiesz co to przecinek, dysmózgu.

nie kumacie głebi i przekazu tego posta

matematyka nie jest zła (no chyba że mówimy o całkach one są zue i niedobre )

wow, kolejna ofiara obowiązkowej matury z matmy.

Czemu nikt nie lubi mojego kierunku?

e tam panikują z tą matą, wiele lat ludzie musieli pisać duże wypracowania z polskiego (nie to co teraz teściki jakieś) i jakoś zyli to i oni przeżyją

co pokolenie to głupsze- to dlatego. Za każdym razem jestem przeciw reinkarnacji

Chciałbym mieć takie problemy

Ale, że co w końcu z tą matematyką?
:little_green ja lubię. Pewnie dlatego, że to również mój kierunek studiów.

z czym masz problem dokładnie?

Matematyka jest bardzo zła. Uuuu... Współczuję. Polecam się wybrać na zarządzenie i markieting na jakiejś Wyższej Szkole Szkolnictwa Wyższego w Nowej Soli filia w Piekarach Śląskich oddział w Koziej Wólce. Tam na pewno będzie przyjemnie i głowa nie będzie bolała a i w McDonaldzie przyjmą później z otwartymi ramionami...

Matematyka jest 'łatwa'. Dla osób, które potrafią myśleć - a to już może być problem...

Narzekajcie na matematykę, kombinujcie... Ale na studiach i tak traficie na logikę

matematyka w sensie egzystencjalnym? Tak jak pisał Sartre? Czy tak jak Schopenhauer? Napuszony obraz świata zastanego, obdarty z humanistycznej otoczki - tak bliskiej każdemu młodemu człowiekowi! To skrzydła rozwijać i lecieć wraz z pięknymi wersetami ku niebu proroków, ku istocie myśli wszelakiej...
Sranie w banie panie maturzysta. Jako stary tetryk powiem: za moich czasów była obowiązkowa i nawet najgorszy głupek wioskowy jak chciał to zdał. A dodam jeszcze, że maturę zdawałem zanim odkryto ten kamień milowy dla nauki światowej czyli dyskalkulię.

Ekhem, z wiekiem złagodniałam i już nie mam ochoty powiesić każdego, kto śmie powiedzieć złe słowo o matematyce (może ma tu też wpływ moje doświadczenie korepetytora), dlatego z głębi serca radzę: więcej dobrych chęci! Faktem jest, że żeby ogarniać niuanse równań różniczkowych i teorii grup, to trzeba mieć trochę talentu, ale żeby nauczyć się liczyć to i owo, wystarczy przysiąść fałda. Jedni muszą pracować więcej, inni mniej, takie jest życie - ale to nie tylko w matematyce tak to działa.
Zaciśnij zęby, porób zadania (trzaskaj w miarę regularnie, żeby się oswoić), na pewno będziesz wprawny, a może nawet polubisz te klocki Powodzenia!

:hominicus

Pochodne, ekstrema, asymptoty...Rozumiem, że w życiu się przydaje matematyczna wiedza, ale raczej coś typu dodawania czy mnożenia Dalej sie zastanawiam do czego mi ekstremum? Raczej nie po to by kupić bułki?

matematyka uczy logicznego myślenia , równie dobrze po co komuś znajomość książek prac gramatyki ortografii interpunkcji używania ogonków (ąęść) skoro i bez tego może przekazać swoją informacje?

@cYPEK nie mów, że nie lubisz sobie tak od czasu do czasu narysować jakiegoś wykresu funkcji.

matematyka!
całki!
pochodne!

zua kobieta lubi zue całki

Ekstremum przydaje się na przykład po to, żeby wyznaczyć miejsce, gdzie występuje maksymalny moment zginający w belce. Pochodne i całki doskonale sprawdzają się przy obliczaniu ugięć, sił wewnętrznych, czy też wyznaczaniu naprężeń, etc. Matematyka, mniam .

całki się nie sprawdzają całki to zuo i niedobro i będe się tego uparcie trzymał

ale taka teoria zbiorów nieskończonych i logika jest całkiem całkiem

Scałkuj się .

a idź się różniczkować

O w zdu . Ale mnie zbeształeś .

całeczki są w pytkę