Nic mnie tak nie denerwuje, jak uczucie totalnej bezsilności. Kiedy dzieje coś się złego (albo może się stać) i nic nie mogę z tym zrobić. Nie mam możliwości działania.
No i dzisiaj taka sytuacja mi się zdarzyła.
Bardzo się zdenerwowałem.
Ostatni raz takiego "nerwa" miałem, jak pewien facet miał zapaść, przestał oddychać, pulsu nie było, robiliśmy mu sztuczne oddychanie i masaż serca bez żadnych widocznych efektów i czekaliśmy na karetkę.
W każdym razie dzisiaj, kiedy wszystko już było pod kontrolą, jedyną myślą jaka tłukła mi się po głowie było: "muszę walnąć kielicha".
Dowcip polegał na tym, że w domu nie było ani kropli a wyjście do sklepu było niemożliwe. Żeby było jeszcze milej wieczorem musiałem iść do pracy.
"Nerw" już mi puścił, ale czuję się zmęczony. Tak potwornie zmęczony.
A narzek jest na to, że jestem osioł bo wódka w domu potrzebna jest, a nie zadbałem żeby była.
No i dzisiaj taka sytuacja mi się zdarzyła.
Bardzo się zdenerwowałem.
Ostatni raz takiego "nerwa" miałem, jak pewien facet miał zapaść, przestał oddychać, pulsu nie było, robiliśmy mu sztuczne oddychanie i masaż serca bez żadnych widocznych efektów i czekaliśmy na karetkę.
W każdym razie dzisiaj, kiedy wszystko już było pod kontrolą, jedyną myślą jaka tłukła mi się po głowie było: "muszę walnąć kielicha".
Dowcip polegał na tym, że w domu nie było ani kropli a wyjście do sklepu było niemożliwe. Żeby było jeszcze milej wieczorem musiałem iść do pracy.
"Nerw" już mi puścił, ale czuję się zmęczony. Tak potwornie zmęczony.
A narzek jest na to, że jestem osioł bo wódka w domu potrzebna jest, a nie zadbałem żeby była.
--
Zakon Małych Kwiatuszków Bezustannej Irytacji