Drogi samobójco!
Jeżeli już zdecydowałeś się definitywnie targnąć na swoje życie, to bardzo cię proszę zrób to w domowym zaciszu (klamki są bardzo wytrzymałe), ew. w leśnych odstępach zważ się na gałęzi. Suszarka w wannie również cię zrozumie, tabletki są dla słabych.
Wiem, że chcesz zwrócić na siebie uwagę, ale na litość Boską nie doprowadzaj do tego, żeby inni musieli pokutować za twoją niezrównoważoną psychikę
Tak, dziękuję jakiemuś jełopowi, który rzucił się pod pociąg w Luboniu za to, że pasażerowie musieli czekać ponad dwie godziny na przywrócenie ruchu na trasie

Dokładnie, ja wiem, że pociąg to bardzo efektowny i efektywny sposób, ale jeśli tacy ludzie liczą na jakieś współczucie po śmierci, zwrócenie uwagi, itp, to się przeliczą, pasażerowie prędzej by ich ożywili i zatłukli na nowo za takie opóźnienia niż współczują...

:pietafon
Ale chociaż skutecznie, czy jutro będzie powtarzał

Jakie to "polskie"... Zginął człowiek a Ty się wkurwiasz, bo pociąg ma opóźnienie. Brak mi słów. I jeszcze na "Boga" się powołujesz? Serio?
Ech, chyba masz chłopie gorszy dzień, bo nie wierzę, że to na poważnie.

:tilliatillia i ma rację. Taki samobójca powinien się przed śmiercią zastanowić. A nie ludziom uprzykrzać życie. Poza tym samobójcy to fajfusy i niech giną.

:pietafon ale dobrze się czujesz? Ja wiem, że multipla i inne tam, ale nie chce mi się wierzyć, że można być aż tak skrzywionym.

, serio?



W takich wypadkach narzekać wypada jedynie na opieszałość prokuratora, który musi się tam zjawić, a zazwyczaj bardzo się nie spieszy.

No ciekawe, kto jest bardziej skrzywiony - ja, czy ten biedny jegomość, który nie poradził sobie w życiu

Uuu, sami królowie życia widzę, ze stali albo i tytanu.

:Madzialena82 been there, done that

:pietafon got tshirt

człowiek nie "zginął", tylko sam się zabił, na swoje własne życzenie. I jest milion równie skutecznych metod, więc czemu wybrał akurat pociąg? Czemu swoją tragedią postanowił obdzielić kilkadziesiąt / kilkaset innych osób? Obcych osób, które tym pociągiem mogą jechać na ważną rozmowę, do lekarza, do bliskich? Czemu oni wszyscy muszą w tym mimowolnie uczestniczyć? Kilka razy jechałem pociągiem, który ktoś wybrał na swój ostatni i uwierzcie mi, nie ma współczucia dla takich ludzi, nikt nie powie "ojejku, co prawda teraz nie zdążę pożegnać się z moją umierającą matką, ale trudno, to takie przykre, że ten samobójca musiał się do tego posunąć, jest mi go bardzo żal"...

Zmarnował sobie życie do końca. Mógł np. sejm ze sobą wysadzić, tam nie ma niewinnych ludzi, są tylko nieprzyłapani

:pietafon oczywiście, że Ty. Nie każ mi tego udowadniać

A serio - trafiło mi się kiedyś jechać pociągiem, pod który rzucił się jakiś mężczyzna. I jedyne co mnie wtedy bulwersowało, to ludzie, którzy robili zdjęcia zwłok, tylko po to, żeby zaraz potem wrzucić je na fb czy instagram (wcale się z tymi zamiarami nie kryli, stąd wiem).

Tym postem zepsuję sobie i tak już wątłą reputację na joe. Kojarzycie tę historię z z bezdomnym żulem i dziewczyną, która chce skoczyć z mostu? To kolejna w tym klimacie:
Trzech maszynistów: Marek, Zbigniew i Bogdan rozmawiają przy piwku.
- Słuchaj Marek - zaczyna Zbigniew - jedziemy z Bogdanem magistralką we wtorek, ciągniemy skład towarowy za sobą, a tu nagle na torach piękna dziewczyna. No to my po hamulcach, aż iskry poszły, wzięliśmy ją do lokomotywy i całą dalszą drogę spędziliśmy naprawdę wybornie i miło.
- A czy robiła loda?- dopytuje Marek.
- Nie - uciął krótko milczący do tej pory Bogdan - Głowy nie znaleźliśmy.

Do samobójców mam ambiwalentne uczucia. Za dużo razy widziałem, na pogrzebach, matki z dziećmi nad trumnami ich "wiszących" mężów. Nie tak dawno jeden w potrzebie skoczył z budynku i spadł na pieszą, łamiąc jej paskudnie kości. Ale można spotkać również takich z fantazją. Jeden, zainspirowany historiami z internetu, postanowił zrobić coś oryginalnego. Skoczył z 10 piętra, zrobił salto. Przeżył.

Gdybym miał popełnić koniec pracy mojego serca i mózgu, to umówiłbym się z inną, podobną mi osobą na pojedynek w lasku Bulońskim, w strojach z belle epoque. Zawiadomiłbym media i sprzedał im swój list pożegnalny. Zyski zapisałbym na jakiś caritas. Osoba, która by przeżyła miała by później naprawdę silną motywację do życia. Kilka pieczeni na jednym ogniu.

I co mu/jej zrobisz, Pietafon?

jemu już nic, ale może dam do myślenia następcom

Chyba żeby sprawdzali kiedy jedziesz pociągiem nic tak nie cieszy jak wqrwienie kogoś kto się spieni

:jez_z_lasu ale tutaj chyba nie chodzi o to jakie mamy odczucia względem samobójców. Raczej o to, że ktoś się złości, że na obiad nie zdąży, bo ktoś inny się pod pociąg rzucił.

a historyjka

:pietafon W jaki sposób ma zwrócić na siebie uwagę, nie zwacając niczyjej uwagi?

:pakalk inaczej

A pociągiem nie jechałem ja, tylko moja żona.

Pietafon i co? Nie zdążyła Ci na czas obiadu podać czy jak?

Drugi raz już nie stanął tego dnia?

Swoją drogą to ciekawe, że jak jedziesz z żoną na wakacje, to ona woli jechać równoległym pociągiem, a nie multiplą

:kaab popsuł mi cały wieczór, a swojej rodzinie resztę życia.

:pietafon No i właśnie o to chodzi, że nikogo nie obchodzi jego zmarnowane życie, więc co mu zostaje.

:kaab
Pół żartem, pół serio to pietafona rozumiem. Może sam przygotował romantyczną kolację dla żony, a gdy ona w końcu przyjechała to miała głowę zupełnie nie do tego, do czego miał ją pietafon. Bo są rzeczy ważne, ważniejsze, najważniejsze i jedzenie.

Samobójcę też nietrudno zrozumieć - chciał się podzielić swoim bólem, ale to i tak niczego nie zmieniło.

Jeszcze jeden sposób wymyśliłem na samobójstwo - na otwarciu wystawy, w muzeum, ustawić się odpowiednio przed wybranym dziełem sztuki np. bardzo sławnym, sugestywnym obrazem i za pomocą wielkokalibrowego rewolweru udekorować go swoimi, krwistymi, ciepłymi jeszcze myślami. Voila. Szkarłatny sorbet z kawałkami istoty szarej na "Czarnym kwadracie na białym tle" albo nawet na czystym, własnoręcznie przyniesionym i ustawionym płótnie sam w sobie byłby sztuką ostateczną.

Obyśmy wszyscy umarli ze starości. Ktoś sobie nie radził i nikt nie pomógł. Tylko tyle i aż tyle.

:jez_z_lasu Ale musisz przyznać, że to jednak zaczące, że pod multiplę się nie rzucił, nie?




(Dobra, wiem że co za dużo to niezdrowo.)

A kto umarł, ten nie żyje. Ważne, że żona w ogóle dotarła

Propo "leśnych ostępów"...

Jesień, zmierzch, siąpi drobny deszcz. Leśną drogą jedzie kobieta Multiplą.
Wycieraczki pracują non-stop, bo jednak deszczyk natarczywy, a i ciemnawo.
Nagle zauważa wiszącą wysoko na drzewie osobę.
Co powinna bezwzględnie zrobić?


pierdylion enterów


ustawić poprawnie reflektory, bo świecą jej w górę i oślepia innych kierowców.