Była jakiś czas temu głośna akcja żeby patrzeć w lusterka czy jakiś człowiek na jednośladzie nie jedzie.
No to popatrzyłem, droga wolna.
Wykonuję manewr zmiany pas.
Szanowny "Dawca" zapieprzał minimum 100 km/h, w terenie zabudowanym, w centrum miasta, wypadł nie wiadomo skąd.
Minęliśmy się o parę cm.
Ja się pytam, przy cały szacunku dla motocyklowej braci, czy takie tępaki to nie mogłyby po prostu wjechać z dużą szybkością w jakiś mur gdzieś gdzie nikomu nie zrobią krzywdy, albo poddać się eutanazji czy coś?
Rzekłem
No to popatrzyłem, droga wolna.
Wykonuję manewr zmiany pas.
Szanowny "Dawca" zapieprzał minimum 100 km/h, w terenie zabudowanym, w centrum miasta, wypadł nie wiadomo skąd.
Minęliśmy się o parę cm.
Ja się pytam, przy cały szacunku dla motocyklowej braci, czy takie tępaki to nie mogłyby po prostu wjechać z dużą szybkością w jakiś mur gdzieś gdzie nikomu nie zrobią krzywdy, albo poddać się eutanazji czy coś?
Rzekłem
--
Gdyby ludzie byli dla siebie ciągle mili to by sobie nawzajem łby pourywali