... trafiłem na stronę PZŻ a tam z kolei na dwa raporty PKBWM (Państwowa Komisja Badania Wypadków Morskich).
Oba raporty dotyczyły wypadków wypadnięcia za burtę i śmierci żeglarzy (w obu wypadkach - prowadzących jacht). W obu wypadkach winne były jak się zdaje głupota, przesadna pewność siebie i olewanie podstawowych zasad bezpieczeństwa.
(Bo jak nazwać sytuację, w której jedyny umiejący prowadzić jacht a nie umiejący pływać pracuje na pokładzie bez kamizelki, albo szelek? Albo gdy prowadzący jacht nie ma nogi, ma zaawansowaną cukrzycę i również nie używa kamizelki, a jego kolega ma obie nogi i 1,4 promila).
A na co narzekam? Otóż na to, że szanowna komisja wykazując te i inne błędy ludzkie (w żadnym wypadku nie zawiódł sprzęt) winą obarcza nie głupotę, a przepisy, które niedostatecznie regulują ruch małych jachtów po akwenach morskich. A to oznaczać może coraz dziwniejsze i bardziej biurokratyczne przepisy, które też nie uchronią ludzi przed własną głupotą, za to przysporzą kasy pewnie paru instytucjom.
Oba raporty dotyczyły wypadków wypadnięcia za burtę i śmierci żeglarzy (w obu wypadkach - prowadzących jacht). W obu wypadkach winne były jak się zdaje głupota, przesadna pewność siebie i olewanie podstawowych zasad bezpieczeństwa.
(Bo jak nazwać sytuację, w której jedyny umiejący prowadzić jacht a nie umiejący pływać pracuje na pokładzie bez kamizelki, albo szelek? Albo gdy prowadzący jacht nie ma nogi, ma zaawansowaną cukrzycę i również nie używa kamizelki, a jego kolega ma obie nogi i 1,4 promila).
A na co narzekam? Otóż na to, że szanowna komisja wykazując te i inne błędy ludzkie (w żadnym wypadku nie zawiódł sprzęt) winą obarcza nie głupotę, a przepisy, które niedostatecznie regulują ruch małych jachtów po akwenach morskich. A to oznaczać może coraz dziwniejsze i bardziej biurokratyczne przepisy, które też nie uchronią ludzi przed własną głupotą, za to przysporzą kasy pewnie paru instytucjom.