Wiem, że się powtarzam, ale zawsze myślałem, że po ślubie już się nie obchodzi Walentynek, więc jeden problem będzie z głowy. Ale gdzie tam! Zapytanie Najwspanialszej-Z-Żon:
- Kotek, ale że my po ślubie jesteśmy, to już chyba nie obchodzimy Walentynek?
...z pewnością nie było dobrym pomysłem. Pomijam już trzydniowego focha - z tym jakoś poradzić sobie można, ale to zwiększenie ilości warzyw na obiad, o nie, tego już znieść się nie da...
Oczywiście Walentynki - to za mało. Są jeszcze rocznice: siedząc w pracy z dwiema niewiastami dowiedziałem się dziś, że każda rocznica ma swoją przyjętą nazwę. I tak mamy rocznice: papierową, bawełnianą, skórzaną, kwiatową, drewnianą, cukrową, etc etc etc... Pytam ja się kulturalnie: a na kij? Czy nie dość traumatyczne dla Prawdziwego Mężczyzny jest już to, że musi rozgrzebywać, omawiać jeszcze raz te nieszczęsne wydarzenia których uczestnikiem był kiedyś w przeszłości? A do tego jeszcze trzeba (z sugestii Biurowych Niewiast) odpowiedni prezent zakupić w zależności od rocznicy. Ok, powiedzmy, że z papierową jakoś obleci (można pierdolnąć laurkę np), bawełniana - też da radę: skarpetki jak znalazł. Ale dalej - to już człek jest w ciemnej dupie: skórzana - majtkami facet już się nie wywinie, nie pozostaje więc nic innego, jak jakaś torebka, albo za przeproszeniem - tfu! - buty! I pewnie wypadałoby przy okazji rocznicy wybrać się wraz z 2gąPołową na sklepowo-obuwniczą wyprawę? O nie, nie ma takiej rzeczy na niebie i ziemi, która by mogła Prawdziwemu Mężczyźnie wynagrodzić taką traumę!
Po rocznicy skórzanej, mamy w ramach lekkiego odprężenia rocznicę kwiatową. Wiącha z targu jak znalazł. W przypadku kryzysu seksualno-finansowego (patrzysz do portfela - a tam chuj) można się poratować zielskiem z pobliskiego cmentarza. Tylko trzeba pamiętać, żeby wstęgę z Ostatnim Pożegnaniem zdemontować. Jednak o kwiatowej znów jest jazda po bandzie: rocznica drewniana. No i weź to człowieku jakoś zinterpretuj! Jak nie patrzeć - nadaje się na prezent wałek albo tłuczek. Tylko jak to dziadostwo wręczyć, by wspomnianym prezentem od razu w podobiznę nie dostać?
Horror powiadam, horror! Żeby było lepiej - daję pół lewej ręki, że Niewiasta w ramach interpretacji drewnianego prezentu na drewnianą rocznicę, wymóżdży romantyczny drewniany domek gdzieś w górach, do którego powinna zostać zabrana w ramach podarku, by tam zatapiać się we wspomnieniach jak to byliśmy kiedyś młodzi i jak dobrze byłoby znów stać się romantycznym, beztroskim człowiekiem jak za czasów szczeniackich... A taki chuj! Nie ma powrotu do czasów młodości! Ja mam nadwagę, Ty masz rozstępy, ja mam podwyższony cholesterol, Ty masz zmarszczki, ja mam problemy z wypróżnianiem, a Twoje piersi zasłaniają pępek!
Dalej w rocznice strach patrzeć: pojawiają się jakieś koronki, kamienie szlachetne, metale których z pewnością nie kupi się na targu... Chyba zaczynam rozumieć, dlaczego statystycznie mężczyźni żyją krócej... O ile jeszcze perłową można jakoś przeżyć, tak brylantowa i diamentowa dobije największego twardziela...
Rocznice... A nie prościej byłoby zaprosić Najwspanialszą-Z-Żon na jakąś paszę do Mc Donalda? Później romantyczny spacerek w parku (to i pies postawi klocka przy okazji), a na deser wspólny, wieczorny seans filmowy z najnowszą częścią Kosmicznych Wyjadaczy Mózgów 4: cycata apokalipsa...
- Kotek, ale że my po ślubie jesteśmy, to już chyba nie obchodzimy Walentynek?
...z pewnością nie było dobrym pomysłem. Pomijam już trzydniowego focha - z tym jakoś poradzić sobie można, ale to zwiększenie ilości warzyw na obiad, o nie, tego już znieść się nie da...
Oczywiście Walentynki - to za mało. Są jeszcze rocznice: siedząc w pracy z dwiema niewiastami dowiedziałem się dziś, że każda rocznica ma swoją przyjętą nazwę. I tak mamy rocznice: papierową, bawełnianą, skórzaną, kwiatową, drewnianą, cukrową, etc etc etc... Pytam ja się kulturalnie: a na kij? Czy nie dość traumatyczne dla Prawdziwego Mężczyzny jest już to, że musi rozgrzebywać, omawiać jeszcze raz te nieszczęsne wydarzenia których uczestnikiem był kiedyś w przeszłości? A do tego jeszcze trzeba (z sugestii Biurowych Niewiast) odpowiedni prezent zakupić w zależności od rocznicy. Ok, powiedzmy, że z papierową jakoś obleci (można pierdolnąć laurkę np), bawełniana - też da radę: skarpetki jak znalazł. Ale dalej - to już człek jest w ciemnej dupie: skórzana - majtkami facet już się nie wywinie, nie pozostaje więc nic innego, jak jakaś torebka, albo za przeproszeniem - tfu! - buty! I pewnie wypadałoby przy okazji rocznicy wybrać się wraz z 2gąPołową na sklepowo-obuwniczą wyprawę? O nie, nie ma takiej rzeczy na niebie i ziemi, która by mogła Prawdziwemu Mężczyźnie wynagrodzić taką traumę!
Po rocznicy skórzanej, mamy w ramach lekkiego odprężenia rocznicę kwiatową. Wiącha z targu jak znalazł. W przypadku kryzysu seksualno-finansowego (patrzysz do portfela - a tam chuj) można się poratować zielskiem z pobliskiego cmentarza. Tylko trzeba pamiętać, żeby wstęgę z Ostatnim Pożegnaniem zdemontować. Jednak o kwiatowej znów jest jazda po bandzie: rocznica drewniana. No i weź to człowieku jakoś zinterpretuj! Jak nie patrzeć - nadaje się na prezent wałek albo tłuczek. Tylko jak to dziadostwo wręczyć, by wspomnianym prezentem od razu w podobiznę nie dostać?
Horror powiadam, horror! Żeby było lepiej - daję pół lewej ręki, że Niewiasta w ramach interpretacji drewnianego prezentu na drewnianą rocznicę, wymóżdży romantyczny drewniany domek gdzieś w górach, do którego powinna zostać zabrana w ramach podarku, by tam zatapiać się we wspomnieniach jak to byliśmy kiedyś młodzi i jak dobrze byłoby znów stać się romantycznym, beztroskim człowiekiem jak za czasów szczeniackich... A taki chuj! Nie ma powrotu do czasów młodości! Ja mam nadwagę, Ty masz rozstępy, ja mam podwyższony cholesterol, Ty masz zmarszczki, ja mam problemy z wypróżnianiem, a Twoje piersi zasłaniają pępek!
Dalej w rocznice strach patrzeć: pojawiają się jakieś koronki, kamienie szlachetne, metale których z pewnością nie kupi się na targu... Chyba zaczynam rozumieć, dlaczego statystycznie mężczyźni żyją krócej... O ile jeszcze perłową można jakoś przeżyć, tak brylantowa i diamentowa dobije największego twardziela...
Rocznice... A nie prościej byłoby zaprosić Najwspanialszą-Z-Żon na jakąś paszę do Mc Donalda? Później romantyczny spacerek w parku (to i pies postawi klocka przy okazji), a na deser wspólny, wieczorny seans filmowy z najnowszą częścią Kosmicznych Wyjadaczy Mózgów 4: cycata apokalipsa...
--
...u mnie działa.