Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

Cieciu
Cieciu - Bułgarski Łącznik · 5 lat temu
Paulka, bo to początek dopiero, ale trudne do napisania było, więc się podzieliłem

--
"A poza tym sądzę, że należy ***** ***" Kato Starszy Folklor, legendy i historia Bułgarii. Po mojemu.

Cieciu
Cieciu - Bułgarski Łącznik · 5 lat temu
Trudno najważniejsze, że znów mam radość z klepania w klawiaturę

--
"A poza tym sądzę, że należy ***** ***" Kato Starszy Folklor, legendy i historia Bułgarii. Po mojemu.

Cieciu
Cieciu - Bułgarski Łącznik · 5 lat temu
No, się udało

Włączyłem górne światło i rozejrzałem się po pomieszczeniu. No tak, ktoś się zbytnio nie wysilił nad formą, ale przekaz był wyraźny. Pod stłuczoną szybą leżał kamień opleciony sznurkiem, do którego przyczepiona była kartka wyrwana z zeszytu. Rozwinąłem laurkę. Jasne, treść komunikatu nie pozostawiała wątpliwości.
NIE WPIERDALA SIE KURWA
- Co tam napisane na tej kartce?
- Krótka informacja mówiąca, że jesteśmy na właściwym tropie w poszukiwaniu zguby.
Marylcia spojrzała na koślawe litery z wyraźną złością. Jej plany na tę noc również zostały pokrzyżowane. A wkurzona Marylcia to niebezpieczna Marylcia.
- Skurwil – skwitowała tylko.
- Lepiej bym tego nie ujął.
- I teraz zrobimy?
- Teraz, Marylciu, to pójdę na recepcję i zgłoszę rozbite okno. Potem przeniesiemy się do twojego pokoju.
- Ali teraz to już z wódką. Nu, jakby to ująć, nastrój ni ten.
Miała rację. Było po zawodach.
Zszedłem na recepcję. Siedział tam zaspany facet z obsługi.
- Panie, do ciężkiej cholery – rzuciłem ostro – co wy tu za ochronę macie?!
- Najlepsza w okolicy – wyszczerzył zęby typek.
- Gówno, nie najlepsza. Jakaś łajza rzuciła mi kamieniem w okno. Szyba rozbita.
- Co też pan szanowny opowiada? Jaka szyba?
- No okienna, mówię przecież. Człowiek chce w spokoju odpocząć, a tu takie cuda. Myślisz pan, że jaja sobie robię po nocach?
- Nie no, skądże. Najmocniej pana przepraszam. To niedopuszczalne, nigdy nie mieliśmy tutaj takiej sytuacji. Już dzwonię gdzie trzeba.
- Znaczy gdzie?
Gość popatrzył na mnie jakbym zadał najgłupsze pytanie w jego życiu. Może tak było.
- No, po Waldzia, rzecz jasna.
- A kim jest, kurwa, Waldziu?
- Szklarzem, naturalnie. A kim miałby być?
- No nie wiem, szefem ochrony na przykład? Lokalnym policjantem?
- E, nie, skąd. Ci to śpią pijani. Nie ma co budzić. I tak by się nie dowlekli. Bo rozumie pan szanowny, szefem ochrony jest taki jeden Zbigniew, nazwisko nieważne. I ten Zbigniew ma córkę Krysię. Córka Krysia jest na wydaniu, a lokalny policjant, Tadek Czoło, ma syna, Józefa. No i Józef to chętny do ożenku z Krysią. Więc Zbyszek i Tadek postanowili dzisiaj się nachlać, żeby sprawdzić czy picie w takim gronie, wie pan, jako potencjalna rodzina, się uda. Popili się straszliwie.
Rozmasowałem skronie.
- Skończ pan te brednie. Co mnie to obchodzi?
- No, myślałem, że pan o policję i ochronę pyta.
- Tak, znaczy nie, zresztą nieważne. Ściągaj pan tego całego Waldzia, niech szkło wstawia. A, i jeszcze jakaś flaszka od hotelu by się przydała. W ramach rekompensaty.
- Oczywiście. Już się robi. Co pan szanowny sobie życzy, dostarczyć do pokoju?
- Dzięki, sam wezmę. Tylko mi tu na karteczce napisz słówko wyjaśnienia dla barmana. Nie chce mi się streszczać tej historii.
Gość wyrwał kartkę z notesu i coś tam zapisał. Podał mi ją i złapał za telefon. Poszedłem w stronę baru. Po drodze sprawdziłem czy charakter pisma był podobny do tego z wiadomości. Nie był. Nie liczyłem na to, ale zawsze warto sprawdzać proste rozwiązania. Jego szczęście.
Odebrałem obiecaną butelkę, wziąłem dla pewności jeszcze kilka piw i wróciłem na górę. Marylcia już przystosowała swój pokój do dwójki lokatorów. Wszystko było uprzątnięte, a najbardziej potrzebne klamoty przeniesione z mojego pomieszczenia.
- Nu, to teraz na uspokojenie nerwów. Po kieliszku.
Wypiliśmy i zajęliśmy się piwem.
- Powidz, Kapelusz, co teraz zrobimy? Nibezpiecznie się chyba robi.
- Owszem, Marylciu. Niebezpiecznie. Ale to dlatego, że zadarli nie z tym Kapeluszem, z którym powinni. Wypowiedzieli mi wojnę, a ja nie zwykłem ustępować pola bandytom. Po pierwsze, i najważniejsze, wiemy gdzie szukać mordercy. Logiczne, że u węglarzy. Po drugie, mam wrażenie, że szykuje się większe starcie.
- Ali jesteś tylko ty, ja ni pomogę w awanturze!
- Siostra będzie odpowiedzialna za lazaret, bo krew na pewno się poleje. Po trzecie, muszę ściągnąć odwody, jak Marylcia słusznie zauważa, sam raczej nie podołam.
- Chyba ni chcesz ściągać łobuzów z Moniek?!
- Nie, nic z tych rzeczy. Mam kolegów znacznie bliżej.
- Co to za koledzy?
- Prywatni detektywi.
- Nu pewni…
- Niech się Marylcia nie dziwi, wspieramy się zawodowo od czasu do czasu. To zabijaki, ale porządni ludzie. Na pewno pomogą. Po które teraz będzie?
- Czwarte, chiba, gubi si.
- Czwarte, racja. Po czwarte, to jutro sobie urządzimy zwiedzanie okolic wypalarni węgla. Skoro cały ten Bieluch pije w Cisnej, znaczy pracuje w wypalarni koło Lisznej. To niedaleko. W Siekierce pojawił się bardzo szybko, a czuć było, że prosto z roboty. To musi być tam. Sprawdzimy więc okolice i obmyślimy strategię działania. Ale to już jutro. Teraz nie ma się czym więcej martwić.
Dopiliśmy grzecznie wódkę, piwo i poszliśmy spać.
Następnego dnia zebraliśmy się do wdrażania planu. Miało być wycieczkowo, więc udaliśmy się na przystanek PKS. Nigdzie się nie spieszyliśmy, to rozwiązanie było całkiem dobre. Do czasu, aż okazało się, że Marylcia miała inny pomysł.
Na parkingu koło ronda stało zaparkowanych kilka aut. Same gruchoty na lokalnych blachach. Siostrzyczka pociągnęła mnie za rękaw prochowca i głową wskazała na samochody.
- Kapelusz, chodź si przejedziemy.
- Żartujesz? Chcesz podprowadzić auto?
- Nu, ni zaraz podprowadzić. Pożyczyć tylko na dziń – zatrzepotała rzęsami.
Wcześniej już doszedłem do wniosku, że nic mnie w tej kobiecie nie zdziwi. Wzruszyłem tylko ramionami.
- Jak chcesz na lokalny dołek trafić, to możemy spróbować. Ale ja nie mam prawka.
- Ali ja mam. Popatrz, nikogo tu w koło ni ma. Jesteśmy praktyczni sami.
Faktycznie, nie było żywego ducha na ulicy. Pogoda tego dnia była pod psem, ludzie się pochowali po domach. Marylcia podeszła do najmniej zdezelowanego auta. Wyjęła z włosów spinkę i zaczęła majstrować przy zamku. Po chwili było zamiecione. Samochód otwarty, a dziewczyna już mocowała się z kabelkami, żeby odpalić na krótko.
- Nu wsiadajże, ni stój tak jak sopel lodu.
Otworzyła mi od strony pasażera, zająłem swoje miejsce.
- O nic ni pytasz?
- Nie muszę. Tyczka.
- Nu, powiedział kiedyś, że to ważna umijętność, bo jak zdarzy si zamknąć kluczyki w auci, to będę mogła sobi łatwo poradzić.
Tak, z pewnością. Samochód zapalił po chwili i ruszyliśmy w drogę. Marylcia mocno i pewnie trzymała kierownicę, ale na zakrętach pozwalała sobie na trochę luzu i rzucanie tyłkiem auta.
- Tylko dowieź nas na miejsce.
- Spokojna głowa, Kapelusz. Przeciż wiesz jak się u nas jeździ. Tu jest tak samo.
- Tylko u nas nie ma urwisk, na litość.
- E tam, od wewnętrznej jedziemy, prawda? Nu, to ni marudzi.
Okay, przestałem marudzić. Za to w głowie zaświtał mi śmiały pomysł.
Bezpiecznie dojechaliśmy do Cisnej i odbiliśmy z Wielkiej pętli bieszczadzkiej w stronę Lisznej. Zatrzymaliśmy się nieopodal odbitki do wypalarni. Streściłem Marylci mój plan. Bez słowa przytaknęła. Wyszedłem z auta i zacząłem skradać się między drzewami w stronę retortów. Cóż, na tle wszechobecnej bieli śniegu nie byłem najlepiej zamaskowany, ale jak już wspomniałem, pogoda była fatalna, chmury nisko a mgła dosyć gęsta. Niezauważony ukryłem się za skrajnie położonym piecem. Bielucha spostrzegłem od razu. Uwijał się przy robocie. Widać nie spodziewał się tak szybkiej reakcji z mojej strony. A to poważny błąd. Rozejrzałem się po placu, ale nie dostrzegłem innych pracowników. To był mały uśmiech losu, na który prawdę mówiąc, liczyłem.
Wróciłem do auta.
- Dobra nasza, Marylciu. Facet jest sam. Na pewno chcesz zrobić to, co zaplanowaliśmy?
- Nu, jak już tu jesteśmy, to i działajmy.
- W porządku, no to jedziemy, tylko nie za szybko. Nie chcemy faceta zabić.
- Nigdy bym człowieka nie zabiła – obruszyła się – ali delikatnie stuknąć? Czemu ni?
Autem szarpnęło, a Marylcia poprawiła pasy. Wjechaliśmy z rykiem między dymiące piece. Roman Bieluch stał na środku placu i patrzył jak wysłużony Golf zbliża się w jego kierunku. Byliśmy już naprawdę blisko faceta.
- Marylcia, teraz rękaw – zakomenderowałem.
Momentalnie złapała za drążek hamulca ręcznego i wykręciła kierownicę. Drift moniecki był pierwszego sortu. Idealnie trafiła bokiem w oniemiałego Bielucha. Nie za mocno, ale trafiła dobrze. Teraz była moja kolej. Wyskoczyłem z Golfa i dopadłem leżącego. Kontrolnie strzeliłem mu w mordę.
- Kurwa mać – wychrypiał – spierdalaj zy mnie łachmanie.
Nie miałem takiego pomysłu. Wyciągnąłem z kieszeni prochowca kamień, wiadomo jaki, i zdzieliłem łajzę w szczękę.
- Mam ci, kurwa, jeszcze raz nos przetrącić? Słuchaj gnoju, kończymy to tu i teraz. Nie trzeba było zadzierać z nami w hotelu.
Łachudra splunął krwią na śnieg. Ładna czerwień. Spodobała mi się.
- Jeszcze raz ktoś nam przeszkodzi albo zagrozi, to skończy się zabawa, a zaczną dziać się poważne rzeczy. Zrozumiałeś?
Przytaknął, więc chyba dotarło. Zaciągnąłem go za szmaty pod najbliższy piec i posadziłem na dupie.
- No to teraz czas na spowiedź. Gdzie ten Lubliniak, o którym rozmawialiśmy wczoraj? Jest w Bieszczadach?
- No. Czasymi.
- Jakie czasami?
- W półlegal poszydł, on już starawy.
- To po cholerę go chronisz?
- Bo nasz.
To akurat byłem w stanie zrozumieć.
- Jaki półlegal?
- Uczciwe wycieczki robi, a z lewą wódą i cygaretami wraca.
- Ukraina?
- A, kurwa, gdzie?
- Gdzie go znajdę?
- Nie wim.
Znów zacisnąłem pięść.
- Nie wim – powtórzył – ale masz numer telefonu. – Podał mi jakąś kartkę przypominającą wizytówkę. „Mariusz Palto, przewozy i dowozy”. Biznesmen, w mordę kopany.
- Dobra, panie Bieluch, między nami sprawa załatwiona. Ja odpuszczam okno w hotelu, pan odpuszczasz nasze ostatnie nieporozumienia. Widzisz pan, że jestem człowiek poważny i nie warto ze mną zadzierać. A i obecna tu dama to ogień sam w sobie. Dogadaliśmy się?
- Niech tam. Dogadalim.
Marylcia wyszła z auta, podniosła dwie deszczułki i podeszła do Bielucha. Zaczęła usztywniać facetowi nogę. Nawet na mnie nie spojrzała.
- Nu, ni masz co si dziwić, nogę chyba złamaliśmy, to i pomóc trzeba. Łupki tu ułożę, dwa sąsiedni stawy zabezpieczę i możemy jechać dalij.
Czy wspomniałem już, że to prawdziwy anioł? Uwinęła się raz dwa.
- Nu, to gdzi teraz?
- Chyba się trochę rozpogadza. Wracamy do hotelu.
- A dalij?
- A dalej odstawimy auto i pójdziemy na wycieczkę za Wołosate.
- Co jest za tym Wołosatem?
- Koniec świata, maleńka. Tam jest koniec świata.


--
"A poza tym sądzę, że należy ***** ***" Kato Starszy Folklor, legendy i historia Bułgarii. Po mojemu.

Cieciu
Cieciu - Bułgarski Łącznik · 5 lat temu
to już zaraz i za momencik

--
"A poza tym sądzę, że należy ***** ***" Kato Starszy Folklor, legendy i historia Bułgarii. Po mojemu.

Triskal
Triskal - Bojownik · 5 lat temu
Detektyw


--
All we see or seem is but a Dream within a Dream. Ashes to Ashes but Dust won't be Dust...

Cieciu
Cieciu - Bułgarski Łącznik · 5 lat temu
Znaczy odcinek może być? Z niejaką obawą usiadłem do pisania po dwóch miesiącach przerwy

--
"A poza tym sądzę, że należy ***** ***" Kato Starszy Folklor, legendy i historia Bułgarii. Po mojemu.

Cieciu
Cieciu - Bułgarski Łącznik · 5 lat temu
kurwa, niemałą miało być, nie niejaką

--
"A poza tym sądzę, że należy ***** ***" Kato Starszy Folklor, legendy i historia Bułgarii. Po mojemu.

Cieciu
Cieciu - Bułgarski Łącznik · 5 lat temu
6h

--
"A poza tym sądzę, że należy ***** ***" Kato Starszy Folklor, legendy i historia Bułgarii. Po mojemu.

paula_jasu
paula_jasu - Superbojowniczka · 5 lat temu
Pewnie, że może być
super bym nawet powiedziała


Niecałe 5h?

--
Nie przewrócę się, nawet się kurwa nie potknę.

Cieciu
Cieciu - Bułgarski Łącznik · 5 lat temu
yup, niecałe 5h

--
"A poza tym sądzę, że należy ***** ***" Kato Starszy Folklor, legendy i historia Bułgarii. Po mojemu.

paula_jasu
paula_jasu - Superbojowniczka · 5 lat temu
Przeczytałam jeszcze raz na spokojnie, nadal .
Tylko w jednym zdaniu :"I teraz zrobimy?" to gwara czy zapomniałeś "co"?

Kiedy startujecie do Portugalii?

--
Nie przewrócę się, nawet się kurwa nie potknę.

Cieciu
Cieciu - Bułgarski Łącznik · 5 lat temu
Chyba mi uciekło Nie wiem, jak wyjedziemy jak Monia ogarnie się z robotą Może wtorek, może środa, naprawdę nie wiem A może pojedziemy w inne miejsce Ciężko wyrokować

--
"A poza tym sądzę, że należy ***** ***" Kato Starszy Folklor, legendy i historia Bułgarii. Po mojemu.

paula_jasu
paula_jasu - Superbojowniczka · 5 lat temu
Aaa, myślałam że macie już konkretne plany ;)
To już przebierasz nogami?

--
Nie przewrócę się, nawet się kurwa nie potknę.

Cieciu
Cieciu - Bułgarski Łącznik · 5 lat temu
Jakieś tam mieliśmy, ale jak to u nas, trzeba je było weryfikować Właśnie sieknąłem kawę, aż mnie nosi

--
"A poza tym sądzę, że należy ***** ***" Kato Starszy Folklor, legendy i historia Bułgarii. Po mojemu.

Cieciu
Cieciu - Bułgarski Łącznik · 5 lat temu
Wyspowiadałem się mailowo szefowi, więc już w zasadzie jedną nogą za drzwiami jestem

--
"A poza tym sądzę, że należy ***** ***" Kato Starszy Folklor, legendy i historia Bułgarii. Po mojemu.

Cieciu
Cieciu - Bułgarski Łącznik · 5 lat temu
55 minut

--
"A poza tym sądzę, że należy ***** ***" Kato Starszy Folklor, legendy i historia Bułgarii. Po mojemu.

paula_jasu
paula_jasu - Superbojowniczka · 5 lat temu
My w tym roku mieliśmy łatwo, nasze plany urlopowe stoją na parkingu przed blokiem

50

--
Nie przewrócę się, nawet się kurwa nie potknę.

Cieciu
Cieciu - Bułgarski Łącznik · 5 lat temu
30 minut zaraz ustawiam automatyczne "walcie się przez najbliższe trzy tygodnie"

--
"A poza tym sądzę, że należy ***** ***" Kato Starszy Folklor, legendy i historia Bułgarii. Po mojemu.

Cieciu
Cieciu - Bułgarski Łącznik · 5 lat temu
ustawione

--
"A poza tym sądzę, że należy ***** ***" Kato Starszy Folklor, legendy i historia Bułgarii. Po mojemu.

paula_jasu
paula_jasu - Superbojowniczka · 5 lat temu
7 minut

--
Nie przewrócę się, nawet się kurwa nie potknę.

Cieciu
Cieciu - Bułgarski Łącznik · 5 lat temu
rzekłbym sześć

--
"A poza tym sądzę, że należy ***** ***" Kato Starszy Folklor, legendy i historia Bułgarii. Po mojemu.

paula_jasu
paula_jasu - Superbojowniczka · 5 lat temu
A nawet 5 już tylko

--
Nie przewrócę się, nawet się kurwa nie potknę.

Cieciu
Cieciu - Bułgarski Łącznik · 5 lat temu
Wręcz dwie

--
"A poza tym sądzę, że należy ***** ***" Kato Starszy Folklor, legendy i historia Bułgarii. Po mojemu.

Cieciu
Cieciu - Bułgarski Łącznik · 5 lat temu
o, jedna

--
"A poza tym sądzę, że należy ***** ***" Kato Starszy Folklor, legendy i historia Bułgarii. Po mojemu.

paula_jasu
paula_jasu - Superbojowniczka · 5 lat temu
Jedna

--
Nie przewrócę się, nawet się kurwa nie potknę.

Cieciu
Cieciu - Bułgarski Łącznik · 5 lat temu
Last tango down, i repeat, last tango is down, you're good to go cieciu
https://www.youtube.com/watch?v=oVKdDOnMyOE

--
"A poza tym sądzę, że należy ***** ***" Kato Starszy Folklor, legendy i historia Bułgarii. Po mojemu.

paula_jasu
paula_jasu - Superbojowniczka · 5 lat temu
I pooooszedł proszę państwa

Baw się dobrze i najważniejsze, tak jak lubisz

--
Nie przewrócę się, nawet się kurwa nie potknę.

maniekm111
maniekm111 - Superbojownik · 5 lat temu


Bilety do domu kupione i jakby od razu dzień stał się piękniejszy

--
"Życie jest za krótkie żeby pić kiepskie piwo "

paula_jasu
paula_jasu - Superbojowniczka · 5 lat temu
:janekradas, chciałoby się móc sprawdzić jak przebiegała jej droga

:maniekm111 to kiedy zepsujesz nam pogodę?


z balkonu

--
Nie przewrócę się, nawet się kurwa nie potknę.

maniekm111
maniekm111 - Superbojownik · 5 lat temu
:paula_jasu jak zobaczysz nadciągające chmury to będzie znak

--
"Życie jest za krótkie żeby pić kiepskie piwo "
Aby pisać na forum zaloguj się lub zarejestruj