i słusznie, bo ja w ogóle przegapiłam przeprowadzkę detektora

Musiał się przeprowadzić, nigdy nie byłem w Tłuszczu dłużej niż 15 minut

A w Sikorach też byłeś?
Może wpadnij do Starachowic, zabiorę Cię do Wąchocka, mógłbyś poszukać zaginionego sołtysa albo jego córki Albo prezydenta Starachowic, potem by się okazało że po prostu siedzi w więzieniu Zastanów się

Byłem chyba we wszystkich wioskach otaczających Mońki A w tej z najwspanialszą pod słońcem nazwą, Przytulance, bywamy regularnie
Do Starachowic też kiedyś przyjadę, Polskę lubię zwiedzać

Da się zauważyć
To zapraszam
A nazwa miejscowości bardzo zachęcająca


A u mnie w pracy znowu afera, z tak błahego powodu, że zastanawiam się z kim ja pracuję. I to nawet nie szef tym razem, tylko nie wiem jeszcze czy się śmiać czy płakać

Zdecydowanie śmiać się To jest zawsze lepszy wybór

Mój boziu, ktoś podpie*olił ze spółdzielnianej lodówki dwa kilo kiełbasy Oburzone kobiety przyszły do nas po zapis monitoringu z kamerek w korytarzu, a ochroniarz dostał burę, że o ja pierdolę, za co spółdzielnia płaci, skoro nie jest w stanie upilnować kiełbasy

A jaka kiełbasa?

Musi jakaś zajebista, skoro dym jest jak po wybuchu wulkanu A jeszcze jest wisienka na kiełbasianym torcie. One tę lodówkę trzymają w... kiblu Tak że będzie dochodzenie, kto wlazł do kibla bez siatki a wylazł z siatką. Chyba że przestępca był na tyle sprytny, że wyniósł kiełbę za pazuchą Tak czy inaczej, gruba historia

To musiała być co najmniej kiełbasa z dzika

tak mi przyszło na myśl że dochodzenie powinno zakładać też taką możliwość, że ktoś zjadł tę kiełbasę na miejscu

:triskal, niby tak, ale opierwolenie dwóch kilogramów kiełbasy to jednak troszkę czasochłonne jest Ktoś by w tym czasie kibelek z pewnością odwiedził

, masz gotowy temat na następne zlecenie pana detektywa

:paula_jasu detektora

Fakt

Dobra kociarze, jak wywabić kota spod wanny? Sam wyjść nie chce, na jedzenie nie reaguje. Kiedyś pomagało puszczenie miauczenia kota z internetu, ale już przestało. Jakaś kocimiętka czy coś?

Po co wywabiać kota spod wanny? Wylezie jak będzie chciał
Tak, kocimiętka zadziała

:paula_jasu kocimiętka powinna pomóc ewentualnie jeśli jej nie masz to możesz spróbować starego triku z kartonowym pudełkiem

, bo młoda może mieć kota ale w swoim pokoju, łazienka jest miejscem gdzie kot teoretycznie nie powinien przebywać. Ale ma inne zdanie.
A na karton nie wiem czy reaguje. Dowiem się.

:paula wszystkie koty reagują na pudełka

To się zgadza

Póki co, kotka siedzi nadal pod wanną. Młoda miała tylko walerianę pod ręką

Paulka, to rozwiązuje sporo sierściowych problemów

ale puste czy dopiero czymś konkretnym wypełnione?

Woda powinna wystarczyć

Dzieje się

Oględziny potencjalnego miejsca zdarzenia niewiele przyniosły. Ot, obora jak obora. Typowa dla każdej polskiej wsi. Krowa raczej sama otworzyła pomieszczenia. Solidny metalowy skobel raczej wytrzymałby napór jej cielska. Drzwi również nie sprawiały wrażenia łatwych do sforsowania. Coś było tutaj bardzo nie tak i zamierzałem to wyjaśnić.
- Dobra, gospodarzu. Masz pan tu jakichś wrogów?
- Tu w Sikorach? Ta gdzie, sami swoi. Antoś z jednej strony, Józefa z Kazkiem z drugiej, reszta wioski też swojaki. Wrogów ni ma. Kiedyś był tu Czorny Marian, ale on już dawno umarły.
Na tym etapie wykluczałem jednak ingerencję sił nieczystych.
- A opisz mi pan wczorajszy koniec dnia, bo jak rozumiem, sprowadziłeś krowy do obory, policzyłeś, zamknąłeś i tyle. A rano jednej brakowało. Tak to wyglądało?
- Nu, jakbyś pan przy tym był. – przytaknął właściciel zguby.
- A flaszkę jakąś pan wczoraj ćwiczyłeś? – ważna to rzecz do ustalenia, jeśli klient się nawalił, każdy scenariusz był realny. Nie raz widziałem, jak Bóg promili sprawiał cuda, które nie śniły się filozofom.
- eee, no wisz pan jak to jest… - chłop zmieszał się jak gin z tonikiem – coś tam z Kazkiem wypilim.
Aż za dobrze wiedziałem jak to jest.
- Czy możliwe, że wracając z popijawy zahaczyłeś pan o oborę?
- Nu, tego to ja nie wim. Mogłem na chwilę zajść…
Na chwilę zajść, nie zamknąć wejścia, zasnąć w kącie na dwie godziny. Już w myślach dopowiedziałem sobie tę historię. Krowa poczuła zapach wolności i dała w długą. A ja miałem ją odszukać.
- Myślę, że skorzystała z okazji i poszła na spacer – skwitowałem swoje przypuszczenia – powiedz pan, gdzie najczęściej je wypasasz?
- A tak jak droga na Dudki idzie, przy Nareśli jest taki zagajnik i tam mam swój kawałek pola.
Udałem się tam, nie licząc zbytnio na odnalezienie zguby. Niestety, nie pomyliłem się. Potrzebowałem wczuć się w rolę. Pomyśleć jak krowa. Uklęknąłem i podparłem się rękoma. W tej pozycji zacząłem się rozglądać w lewo i prawo, jednocześnie starając się odganiać krążące wokół mojej głowy muchy. Ciekawa perspektywa, muszę przyznać. Skubnąłem nawet ździebełko trawy dla lepszego zrozumienia sytuacji. Z boku musiałem wyglądać jak kompletny kretyn. Dorosły facet, w prochowcu i kapeluszu, klęczy na pastwisku i żuje trawę.

racja dzięki

a luz, w poprawionej i dokończonej wersji jest w porządku, ale i tak dzięki za czujność

Urocze