Wydaje mi się, że każdy człowiek ma "coś" na czym mu zależy, o "co" dba, "czym" się przejmuje i "czego" strata będzie go boleć.
Czy to będzie rodzina, dziecko, super wypasiony zestaw fotograficzny, czy stare książki, znaczki, motocykl, kolekcja motyli, czy wreszcie zwierzak.
Ludzie są bardzo różni.
Jest coś takiego jak 'przyzwoitość' i 'zasada wzajemności'.
Jeśli nie podzielam, nie rozumiem czyichś pasji lub uczuć, to nie powinienem liczyć na zrozumienie moich.
To w sumie proste.
I nie ma, że "to tylko pies", "to tylko kot", "to tylko samochód - kawał blachy, a mnie zamokły moje
znaczki", "a mnie rozwiązują mój zespół", "a mnie..."
Każdy ma haczyk na którym można go powiesić.
Każdy prędzej czy później może potrzebować wsparcia.
I czy się do tego przyzna, czy nie - przykro i głupio będzie usłyszeć:
" A co mnie to obchodzi? W dupie mam twoje 'abcd', tak jak i ty moje 'wxyz' ".
Tylko zastanawiam się, czy ta śmieszna 'przyzwoitość' pozwoli komuś tak powiedzieć.
A za kociaka