Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

Forum > Grajdołek Mistrzów > [X360] Deadly Premonition - w skrócie "so bad that it's actually…
salival
salival - Little Princess · przed dinozaurami
Tak właśnie w skrócie można opisać "Deadly Premonition". W końcu udało mi się dopaść tą grę, a słyszałem o niej wiele. Mimo kiepskich ocen ( aczkolwiek Destructoid dał jej 10/10, a np. Blistered Thumbs 3/10, ale rekomendację również ), gra zapowiadała się smakowicie. No więc po krótce spróbuję streścić o co chodzi i czym "Deadly Premonition" w ogóle jest.

A mogło być tak pięknie ;)

Gra ta należy do gatunku survival-horror. Wcielamy się w postać agenta FBI Francisa Yorka Morgana ( należy nazywać go York, wszyscy tak na niego mówią ;) ), który przyjeżdża do miasteczka Greenvale w sprawie związanej z seryjnym mordercą. W Greenvale znaleziono ciało młodej dziewczyny ukrzyżowanej na drzewie i generalnie rozprutą. Jak wygląda praca naszego agenta? York mieszka w opustoszałym hotelu, gdzie wstaje rano, idzie się ogolić, idzie na poranną kawę, wsiada w samochód i jedzie na śniadanie do A&G Diner. Potem stawia się na lokalnym posterunku policji, by zaplanować dzień wraz z szeryfem i jego zastępczynią ( jest takie słowo? ) Emily Wyatt. Przyjdzie nam sporo przemieszczać się samochodem, bo miejsca związane z misjami są dosyć od siebie oddalone. Cała gra ma strukturę otwartego świata. Miasteczko jest dosyć ospałe, ale można dostrzec rutynę. Sklepy otwierane są i zamykane o konkretnych porach, kiedy jesteśmy umówieni na spotkanie z mieszkańcami, to mamy być między 17:00 a 18:00. Do tego czasu trzeba sobie jakoś dzień zorganizować ( ale można też przespać ;) ). Agent York to nie Robocop - musi zarówno spać jak i jeść. Rano budzi się głody, pod wieczór jest zmęczony. Można zawsze kawę sobie strzelić, czy przekąsić krakersa, ale nie ma to jak sen i dobry obiad. Możemy obserwować współczynniki, które wskazują zmęczenie oraz głód. Można też olać sprawę i... wybrać się na ryby

Miasteczko pełne jest dosyć specyficznych postaci. Na pewno takich, które zapadną w pamięć. Każda postać skrywa jakieś tajemnice. Od niektórych dostaniemy misje poboczne ( aczkolwiek często związane z głównym wątkiem ).

Widać silne wpływy "Twin Peaks" ( czasami to wydaje się, że fragmenty są żywcem zerżnięte ) i to chyba wcale nie jest źle. Miasteczko ma pewien klimat i wciąga.

Agent York prowadząc sprawę zbiera dowody po czym składa to w procesie profilowania w jedną całość. W ten sposób brniemy co raz to głębiej w całkiem niezłą moim zdaniem fabułę.

Brzmi to wszystko całkiem fajnie, prawda? Jest tylko jedno duże "ale"...

Ta gra jest okropna!

No nie wiem od czego zacząć. Ok, może od sterowania. "Zagłodzony" RE4, sterowanie to katorga. Nie można chodzić i strzelać, a jako przykład dziwacznego obłożenia przycisków mogę podać to, że celujemy trzymając prawy spust, lockujemy trzymając lewy spust, a strzelamy naciskająć X. Lewym analogiem chodzimy do przodu i do tyłu oraz się obracamy. Prawy pozwala obrócić kamerę na czas tak długi, jak długo trzymamy wychylony analog ( trochę jak rozglądanie się w samochodówkach ). Jest to zupełnie bezużyteczne. Chodzenie "na boki" to LS i RS. No już dziwaczniej nie można było. Niby można się przyzwyczaić, tylko że York porusza się jak czołg. Zero precyzji. Marudziłem na sterowanie w "Alone in the Dark"? Marudziłem. No to teraz wyobraźcie sobie, że jest jeszcze gorzej.

Wspomniałem wyżej, że można ( a nawet trzeba ) poruszać się samochodem. Koła skręcają może 10-15 stopni. Zawrócenie na drodze to taki ping-pong do przodu i do tyłu, aż za 5-6 podejściem uda się zawrócić. Z kolei samochód najbardziej czuły jest na drobne wychylenia gałki i kiedy chcemy tylko lekko skręcić, by np. wyprzedzić kogoś na drodze, to nagle samochód zjedzie na pobocze, zupełnie stracimy nad nim kontrolę. Spowodowane jest to problemem, który ma również menu - za mały dead zone oraz czasami nie odczytuje się wyzerowanie pozycji analoga. W menu objawia się to tym, że opcje same się przełączają, mimo że nawet nie dotykamy analoga! To jest po prostu horror ( w sumie gra ma być horrorem, prawda? ;) )!

Kolejna kulejąca rzecz to oprawa graficzna. Eh... no poważnie nie wiem do czego to porównać. Może wczesne PS2? Jest tak źle, że krąży plotka, że gra ta ( będąca w produkcji dobre kilka lat ) miała wyjść na Dreamcast, a się opóźniło tak, że wydano ją na X360. Coś w tym jest. Tekstury wołają o pomstę do nieba. Są w niskiej rozdzielczości i jest właściwie tylko jeden wariant każdej tekstury. Jeśli mamy trawę, to to będzie zawsze ta sama trawa. Pamiętacie kiedyś w starych grach, gdy kamera oddalała się, to często widać było np. trawę, czy wodę pokrytą jednakowymi teksturami, takie "kafelki". Tutaj widać to strasznie! Modele postaci są paskudne ( aczkolwiek przyznam, że Emily Wyatt nawet w takim low-poly wygląda całkiem całkiem ;) ). Kanciaste, słabe tekstury. Ale to nie wszystko. Animacja - to można określić jednym słowem - dno! Ta gra nigdy nie widziała motion capture. Poza tym jest dosłownie kilka animacji. Dla postaci jest zwykle animacja złości, zażenowania, przerażenia - wszystkie takie same. Czasami wygląda to wręcz komicznie, bo zdarza się, że jakaś animacja odpala się, kiedy postać np. coś trzyma w ręce i próbuje się podrapać np. talerzem. Grymasy twarzy też powalają. Gdy agent York się próbuje uśmiechnąć... no nie wiem jak to opisać, jest takie fajne słowo angielskie "hilarious". Szata graficzna i animacja są po prostu horrorem.

Dźwięk. Przyznam, że soundtrack wpada w ucho. Tylko, że są to 4 utwory na krzyż. Jest skoczny temat jazzowy, muzyka która gra, gdy posuwamy się w dochodzeniu do przodu, temat główny i jakiś brzmiący dosyć cyrkowo jeden utwór. Zwykle grane są w zupełnie nieodpowiednich momentach. Przykładowo - w czasie autopsji gra ten cyrkowy Poważnie. Utwory te cechuje zupełnie odmienny nastrój, ale w czasie pojedynczej konwersacji potrafią się zmienić kilka razy. Czasami ma się wrażenie, że utwór przypisany jest do osoby, która w danej chwili mówi. Voice-acting z kolei nie jest taki tragiczny. Jest słaby, ale może być. Szczególnie bawi to, jak czasami bzdurne kwestie aktor podkładający głos za Yorka stara się wypowiedzieć zupełnie poważnie. Przykładowo, ciemna noc ( początek gry ), rozbijamy się samochodem w lesie i trzeba na piechotę znaleźć drogę. Nagle spotykamy dziwaczne coś jak zombie i ducha. Trudno powiedzieć. Żadnego WTF? czy w ogóle reakcji ze strony Yorka. Pokonujemy wroga i jaki dialog słyszymy? "Niesamowite, nikt jeszcze nigdy nie zaatakował mnie tak... bezpośrednio!" ( tu wstawić facepalm + rotfl ). Widać spędził całe życie za biurkiem w FBI I tego jest po prostu pełno. Głupi dialog goni głupszy. Mimo tego dają radę zilustrować fabułę.

Tak zła, że aż dobra
Nanarzekałem się powyżej mając już jakieś 10 godzin na liczniku. Wspomniane "Alone in the Dark" zaczynałem kilka razy i przegrywałem zawsze ze sterowaniem. Tutaj jakoś brnę dalej. Nawet się przyzwyczaiłem do sterowania czołgiem..tfu.. Yorkiem. Fabuła o dziwo naprawdę trzyma się kupy. Plottwisty są również dosyć ciekawe. Patrząc na grę jak na film kategorii B wszystko zaczyna nabierać sensu. W sieci krążą opinię, że twórcy doskonale zdawali sobie sprawę z tego, jak technicznie beznadziejna jest ta gra i z premedytacją nic nie poprawili. Coś w tym jest, bo zamiast straszyć "Deadly Premonition" bawi. Gestykulacja postaci, dialogi, muzyka - to wszystko skomponowane w takiego kotleta nie raz spowoduje wybuch śmiechu

Chciałbym napisać, że tej gry nawet kijem nie tykać, ale chyba będę kolejną osobą, która wiedząc jak miernie wykonany jest to produkt ( aczkolwiek dający graczowi naprawdę wielkie możliwości ), nie może tego powiedzieć. Gra mi się w Deadly Premonition naprawdę fajnie i gra ta z czasem coraz bardziej intryguje. W dodatku cena 20USD za pudełkową wersję i 20-25 godzin rozgrywki, to niezły deal. O dziwo niedoróbki zadziałały wręcz na korzyść tego tytułu i mimo, że gdybym miał ocenić go w skali 1-10, to bym dał tak między 2-3, to nadal bym go polecił. To trochę jak Evil Dead 2 - niby horror, ale z jakiegoś powodu ciągle się śmiejemy ( przynajmniej ja się śmiałem :P ).

A na konieć temat z soundtracku gry:

https://www.youtube.com/watch?v=Per8-vAZAw0

--

kali005
kali005 - Superbojownik · przed dinozaurami
Ech, moja przygoda z tym wynalazkiem skonczyla sie po jakichs 2h... Nie bylo najgorzej, fajny ambience i w ogole, ale nie przezylem tego sterowania...

--

salival
salival - Little Princess · przed dinozaurami
Pierwsze dwie, a może i nawet trzy godziny gry to było rzeczywiście takie trochę zmuszanie się i u mnie. Ja mam straszne uczulenie na badziewne sterowanie, ale ostatecznie jakoś tam sie przyzwyczaiłem - poziom trudności na najłatwiejszy, co by się nie frustrować za bardzo i jakoś idzie ;) W sterowaniu jeszcze nie wspomniałem, że czasami kamera ustawia się na "z lotu ptaka czy ki **uj", tak trochę jak w starych RE i wtedy sterowanie jest już gorzej niż tragiczne. Analog zwykle powinien być wychylony w kierunku, w którym zwrócona jest postać, aby iść do przodu. W tym przypadku wychylamy ZAWSZE do przodu. Nawigowanie na schodach to po prostu dramat Całe szczęście ( przynajmniej do tej pory ) nie był ten widok wykorzystany w zbyt poważnych sytuacjach ;)

--

brogman
Fabuła podobna do Twin Peaksa
Forum > Grajdołek Mistrzów > [X360] Deadly Premonition - w skrócie "so bad that it's actually…
Aby pisać na forum zaloguj się lub zarejestruj