Tym razem Bioware na mnie nie zarobi.
Właśnie skończyłem DA2 i stwierdzam, że głównym uczuciem, które towarzyszyło mi przez większość gry, było "coś tu jest niedokończone".
Sama fabuła nie była zła, choć poszczególne akty były powiązane ze sobą raczej luźno. W zasadzie jesteśmy związani z jednym miejscem, więc przez lata obserwujemy powolny rozwój sytuacji w mieście, a także powolne narastanie napięcia między frakcjami. Niestety, mam wrażenie, że nie mamy wpływu na wydarzenia rozgrywające się w grze. Wszystkie wybory są wirtualne, a w jednym z aktów gra zupełnie się nimi nie przejęła i historia toczyła się w zupełnie przeciwnym kierunku. No sorry, ale jeśli ciągle wybieram stronę jednej z frakcji, a oni traktują mnie jak wroga, to coś jest nie tak. Poza tym, niektóre wydarzenia rozgrywają się bez powodu, po prostu ich jedynym wytłumaczeniem jest: "BO TAK".
Sami towarzysze są nieźli, choć całą grę przeszedłem przy pomocy trójki z nich. Z pozostałymi spotykamy się w ich domach, rozmawiamy, romansujemy, wypełniamy ich questy. Opcje romansowe są całkiem interesujące, ale flirtowanie jest zbyt proste. Brakuje mi też istnienia jakiś indywidualności, Varric jest ok, ale Oghren był lepszy, nie ma też bohatera egzotycznego, jakim była Shale. Niestety, nie można zmieniać im zbroi (można dokupywać ulepszenia do tego co noszą) przez co lootowanie traci sens. Zresztą mój bohater przez większość gry paradował w dwóch strojach. Można zmieniać broń i detale (amulety i pierscienie), ale to nie to samo
.
Zresztą zbieranie przedmiotów w tej grze jest strasznie nużące. Tak naprawdę większości z nich nie wykorzystamy, więc nie ma dreszczyku: "czy wypadło coś superowego?". Zresztą większość przedmiotów ląduje w zakładce "junk", po czym jest błyskawicznie sprzedawana. Czy naprawdę nie lepiej było od razu dać mi kasę?
Poza tym, część questów polega na tym, że znajdujemy jakiś przedmiot, a następnie odnosimy w określone miejsce. Niezbyt fascynujące. Same questy są zrealizowane raczej dobrze. Taki RPGowy standard: idź, zabij, wróć. Czasami podparte tajemnicą, czasami z ukrytym wątkiem i zwrotem akcji. Ot, solidna robota.
Osobną sprawę stanowią dialogi. Wybór tego, co chcemy powiedzieć przyjmuje znajomą formę koła, z podsumowaniem tego co chcemy powiedzieć. Nie przeszkadza mi to, system sprawuje się całkiem nieźle i sprawia, że rozgrywka jest szybsza. Ale dlaczego do k.... nędzy odpowiedzi muszą być zaznaczone symbolami określającymi uczucia jakie będą towarzyszyły tekstowi? Czy naprawdę twórcy uważają, że gracze są tak tępi, że nie odróżnią "Chce pokojowego rozwiązania" od "Wyrżnę was wszystkich"? Dlatego romansowanie jest takie proste-klikasz w ikonke z sercem, aż twój wybranek/wybranka pójdzie z tobą do łóżka. Toć nawet Baldur's Gate był bardziej skomplikowany!
Poza tym w grze nie istnieje dyplomacja/perswazja/blef. Nie można przekonać przeciwnika by zaprzestał walki, przemyślał swoje działania, nie można przekonać kupca by obniżył swoje ceny. Okropny regres w stosunku do pozostałych gier Bioware. Dlatego w trakcie gry nasze wybory nie mają znaczenia, cokolwiek powiesz kończy się walką.
Sama walka stanowi najlepiej dopracowany element DA2. Jest dynamiczna, widowiskowa, potrafi być też wyzwaniem. Pomimo usunięcia z gry widoku taktycznego, widok pola bitwy jest lepszy niż części pierwszej. Można ustalać zachowanie swoich towarzyszy dzięki slotom taktycznym, których liczba nie jest tak ograniczona jak w DA:O. Należy także dbać o rozstawienie drużyny, a także o ich miejsce w na polu bitwy. Zwłaszcza to ostatnie jest bardzo ważne, bo wrogowie spadają z nieba. Dosłownie. Jest to ogromny problem, który sprawił, że pod koniec gry zupełnie odechciało mi się walczyć. Co z tego, że początkową grupkę szybko rozwalisz, skoro potem z nikąd pojawiają się posiłki, zawsze tak rozstawione, by nie być w kupie, obowiązkowo atakujące "od tyłu". Potem trzeba latać w koło i dożynać niedobitków. I tak się dzieje zwykle 3 razy pod rząd w każdej walce. Trzeba za to przyznać, że walki z bossami są całkiem przyjemne, choć wymagają sporej cierpliwości.
Rozwój bohatera jest w porządku, mamy statystyki, rubryczki, drzewka talentów, specjalizacje, umiejętności. Bardzo ładnie zrobione, przemyślane, jest w czym wybierać, zdecydowana pochwała.
Pochwała należy się także za poziom techniczny gry. Gra jest stabilna, poziomy ładują się szybko. Grafika jest ładna, postacie głównych bohaterów fantazyjnie odziane, zaś ich ruchy, szczególnie podczas walki, wyglądają bardzo płynnie. Muzyka jest, ale nie wpadła mi w ucho. Tak naprawdę nie jestem w stanie przypomnieć sobie jakiegokolwiek kawałka muzycznego. Ponadto widać, że twórcy zostawili trochę "smaczków" dla weteranów poprzednej części
.
Jeszcze tak na koniec: na początku mówiłem, że gra sprawia wrażenie niedokończonej. Przede wszystkim jest to spowodowane recyklingiem terenu. Mamy z 10 terenów głównych, domy bohaterów, 10 terenów pobocznych, dwie jaskinie, dwie kopalnie. Ciągle więc łazimy po tym samym, więc wiadomo w jakich miejscach będą zasadzki, gdzie bedą przedmioty i bossowie. Zresztą twórcy gry chyba sami to zauważyli:
Poza tym widzę dobre pomysły, które nie zostały dostatecznie rozwinięte: ot choćby nieznany Thaig. Przecież to byłby idealny sposób na rozwinięcie świata gry! A tak naprawdę, poza krótką wzmianką nie dowiadujemy się niczego. Pewnie będzie w DLC.
Reasumując: nie miałem wielkich oczekiwań po tej grze. Powstawała zbyt szybko i chyba miała zbyt mało personelu, który męczy się nad TORem. Czułem, że będzie to tylko marketingowa wydmuszka, która ma zarobić na wyrobionej marce. Mimo to, pomimo złych opinii na forach, średnich recenzji, słabych gameplayach i kiepskim demu, zastanawiałem się nad kupnem. Tak było z DA:O, które zakupiłem będą z połowie pirata. Tym razem tak się nie stało. Bioware nie zasłużyła na moje pieniądze i mam nadzieję, że gra sprzeda się na tyle słabo, by wzięli to sobie do serca.
Ocena: 6,5/10, fani poprzedniej części niech odejmą sobie 1 pkt.