Tak mnie się przypomniało.
Z miesiąc temu będąc na wędkowaniu w Drawnie z kolesiami (w tym jeden ewenemwnt - jeśli o grypsy idzie) po bezpłodnym łowieniu siedzimy u gospodarza na obiedzie. Jakaś zupka, gadka itd. Gospodarz - coś koło 60-65 lat mówi przy zupce:
-Ja, to z wyksztłecenia jestem prawnikiem i w ogóle ten przybytek (stancja dla wędkarzy), który prowadzę i zamiłowanie do jezior to PRZYPADEK. A koleś podnosząc głowę znad talerza:
- Jak z Chu*a POCISK - i zajada z powrotem.
Totalny
Z miesiąc temu będąc na wędkowaniu w Drawnie z kolesiami (w tym jeden ewenemwnt - jeśli o grypsy idzie) po bezpłodnym łowieniu siedzimy u gospodarza na obiedzie. Jakaś zupka, gadka itd. Gospodarz - coś koło 60-65 lat mówi przy zupce:
-Ja, to z wyksztłecenia jestem prawnikiem i w ogóle ten przybytek (stancja dla wędkarzy), który prowadzę i zamiłowanie do jezior to PRZYPADEK. A koleś podnosząc głowę znad talerza:
- Jak z Chu*a POCISK - i zajada z powrotem.
Totalny
--
Sygnatura